moja Ameryka, przyjemności

Annapolis

Korzystając z pięknych dni lata tej jesieni (dzisiaj, po siedemnastej, jest 28 stopni; wczoraj też było gorąco i ładnie) wybraliśmy się do Annapolis, stolicy stanu Maryland. Mieliśmy bardzo przyjemna wycieczkę, znacznie milszą nawet, niż się spodziewaliśmy. Annapolis jest portowym miastem, położonym nad rzeką Severn wpadającą do zatoki Chesapeake, założonym w połowie XVII wieku. Między listopadem 1783 a sierpniem 1784 roku Annapolis pełniło rolę stolicy Stanów Zjednoczonych. Znajduje się tu najstarszy w Stanach „działający” budynek parlamentu,

episkopalny kościół św. Anny, którego budowa rozpoczęła się w XVII w.,

oraz parę niebrzydkich (i parę nie tak znowu ładnych) domów, niektóre pochodzą z XVIII wieku. Zresztą, całe downtown uznane jest za National Historic Landmark.

Niedługo Halloween, jak widać:

Co oni, swoją drogą, mają z tymi kablami? Ewidentnie mają jakiś problem :-)

Na tym fajnym domku też piękne rozwiązanie elektryfikacyjne :-)

A tu Main Street,

którą poczłapaliśmy powoli aż do nadbrzeża. Tam naprawdę było bardzo pięknie i bardzo wakacyjnie: woda, słońce, piękne jachty, łodzie, łódki, kajaki, i w ogóle wszystko, co pływa. Nie bez powodu Annapolis nazywane jest także „żeglarską” stolicą Stanów.

Akurat odbywały się zresztą jakieś targi jachtowe. Można było kupić podobno nawet jacht należący do JFK, jak również inne, nie tak zapewne sławne, ale też bardzo piękne. Oglądających, sprzedających i kupujących były dzikie tłumy. Finansowego kryzysu jakoś nie udało nam się dostrzec :-) .

W Annapolis znajduje się także Akademia Marynarki Wojennej. Ale o tym w kolejnej notce.