moja Ameryka

Zimno

Zima przyszła. Znaczy, jeszcze nie przyszła, bo nie ma śniegu. Nie ma śniegu, nie zapowiadają się śnieżne Święta, a co to za zima bez śniegu, do niczego ten Waszyngton :-) . W każdym razie człowiek się rozbisurmanił tym ciepłym klimatem tutejszym i, wstyd się przyznać, marznie przy 5 stopniach mrozu. A pamiętam, jak parę zim temu, w Warszawie, jechałam na egzamin, sama, bo Ż. nie było i nie mógł mnie zawieźć. Chciałam wezwać taksówkę, ale się nie dało, bo wszyscy wtedy wzywali. Było minus 27 stopni. A tu 5 stopni i od razu się nie chce wychylać nosa z domu. Za to zima nie zaskoczyła drogowców, bo chroniąc jezdnie przed lodem i śniegiem (że śniegu nikt na oczy nie widział, to nieważne), bez opamiętania posypali je solą. Dzięki temu wszystkie samochody wyglądały dzisiaj podobnie – jak brudnobiałe bałwany ;-) . Czyli zima jednak przyszła :-) .