okołofeminizmowo, okołoreligijnie, wkurza mnie

Polowania na czarownice

Ja to się nie znam, ale od pewnego czasu mam wrażenie, że coś się zmieniło w pisaniu o paleniu czarownic w Europie w czasach nowożytnych. Krok po kroku nastąpiło jakieś takie rozmywanie faktów. Wydaje mi się, że najpierw mówiono, że to inkwizycja (to na pewno pisali ci wredni komuniści czy ateiści, co zresztą na jedno wychodzi ;-) ); potem, że robili to też protestanci; potem, że protestanci to nawet bardziej. Teraz czytam, że […] Dla porównania, większą liczbę ofiar pociągnęły za sobą „polowania na czarownice” z czasów nowożytnych, błędnie przypisywane katolikom, a inspirowane głównie w kręgach protestanckich.[…] Ktoś mi musi to wytłumaczyć, jak czterolatkowi, bo albo inspirowane głównie, ale katolicy też coś tam; albo katolicy są niewinni, bo przypisano im coś błędnie. Niesmacznie mi to wszystko wygląda, takie uparte wybielanie katolików (niektórych). Podejrzewam jednak ponuro, że jest to świadome bagatelizowanie problemu. Świadome i skuteczne, gdyż coraz wiecej ludzi w to wierzy. Wystarczy poczytać fora internetowe: jeśli tylko cokolwiek pojawi się o czarownicach, widać też ten sam refren – a bo to protestanci. Skuteczność wynika także z tego, że metoda jest nienachalna i człowiek zaczyna tym przesiąkać, sam nie wie kiedy. Uderzenie natomiast z grubej rury, jak zrobili rajcowie Jeleniej Góry w zeszłym roku sprawi (i sprawiło), że większość jako tako myślących ludzi zauważy, że coś jest nie tak.

Racjonalista.pl w tym artykule pokazuje, jak sytuacja z polowaniami na czarownice wygladała w różnych krajach europejskich. Tak, wiem, że to Racjonalista – ten bezbożny, szatański i w ogóle do piekła z nim serwis, ale tezy artykułu wygladają na oparte na poważnych podstawach, a nie na pobożnych życzeniach. Mapka na drugiej stronie wylicza, w których krajach zamordowano najwięcej osób podejrzewanych o czary. Owszem, przodują Niemcy, ale jest i trochę krajów katolickich (Niemcy też chyba nie były w całości protestanckie? Ale może stosy tam rozpalali tylko protestanci). Jeśli nawet bardzo zgrubnie policzymy, że w Polsce zabito 15 tysięcy, parę tysięcy we Francji i parę w Hiszpanii i księstwach włoskich to czy rzeczywiście wychodzi, że błędnie się to wszystko przypisuje katolikom? I w ogóle – to jest mało? Na tyle mało, żeby sie wybielać? Mówić, że to nie my?

A w ogóle to najciekawsza jest, naturalnie, sprawa z Polską, takim pięknym i tolerancyjnym (także w przeszłości) krajem. Autorka tego artykułu pisze: […] Wiele razy już stwierdzano, że Polska ustrzegła się szaleństwa polowań na czarownice,[…] – gdzieś to już jakby słyszałam,  […] Ale są opinie badaczy europejskich stwierdzających co następuje: „Najostrzejszy przebieg miały polowania na czarownice odbywające się na terenach Niemiec, Szwajcarii, Francji, Polski i Szkocji (…).” (cytat z H. Ellerbe, op. cit., powołującej się na: Levack, „The Witch-Hunt in Early Modern Europe”, s. 105).[…] Podstawowe opracowanie w tej materii (Bohdana Baranowskiego Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, 1952) mówi podobno o 10 tysiącach zamordowanych kobiet. Inni autorzy, nawet prokościelni (opinia autorki), mówią o 15 tysiącach. A według mapki z Racjonalisty, w takiej  Skandynawii albo na Wyspach Brytyjskich było to po 5 tysięcy. Też oczywiście niemało, ale jakby mniej. A protestanci głównie… O 15 tysiącach wspomina także Wacław Hryniewicz OMI, w Abym nie utracił nikogo…, (Verbinum, Wydawnictwo Księży Werbistów, Warszawa 2008): […] Historycy mówią o koło stu tysiącach procesów czarownic w Europie od XV do XVIII wieku. Pod tym względem Polska znajduję sie w czołówce z piętnastoma tysiącami procesów: pierwszy z nich odbył się w 1511 r. w Chwaliszewie (obecnie część Poznania), a ostatni w Doruchowie w 1775 r. Był to niechlubny okres demonomanii. Wszędzie dopatrywano się działania diabła. Wyrok na ostatniej czarownicy Europy wykonano w majestacie prawa 13 czerwca 1782 r., podczas publicznej w Glarus (stolica kantonu w Szwajcarii). Prosta służąca, Anna Göldi, była torturowana i stracona przez ścięcie za czary. W rzeczywistości był to mord sądowy dokonany z oskarżenia lokalnego lekarza, sędziego i przedstawiciela sądu kantonalnego, który molestował ją seksualnie; gdy nie okazała się uległa, postanowił się jej pozbyć. Dzisiaj, po 225 latach, Szwajcarzy postanowili zrehabilitować tę nieszczęsną kobietę. Zob. W. Pięciak, Ostatnia czarownica Europy, “Tygodnik Powszechny” nr 46, 18 listopada 2007, s.2; Czarna legenda. Z o. Tomaszem Gałuszką OP, historykiem średniowiecza, rozmawia Maciej Müller, tamże.[…]. Urocza historia. Ale tak właściwie, to co to jest w końcu te 15 tysięcy? Nic takiego. Pewnie zresztą za to też odpowiedzialni są ci brzydcy protestanci, bo w Polsce mieli oni tyle do powiedzenia, że ho, ho.