moja Ameryka, okołonaukowo

Atak głodnych kleszczy i wściekłych szopów

Jelenie są może milutkie, ale ich rola w przenoszeniu i utrzymywaniu w odpowiedniej liczebności populacji kleszczy jest, niestety, bardzo znacząca. Faktem jest też, że jeleni ostatnio jest coraz więcej w naszej okolicy, i ludzie zaczynają się bać, nie tylko o swoje ogrody czy zniszczone samochody, ale i boreliozy. Liczba przypadków tej choroby, roznoszonej przez niektóre kleszcze, wzrosła dramatycznie w ciągu ostatnich lat w DC oraz stanach Virginia i Maryland. Może także dlatego, że i lekarze i pacjenci są bardziej świadomi – wcześniej zakażenie bywało po prostu, w wielu wypadkach, niezdiagnozowane. Z diagnostyką boreliozy jest zresztą cały czas nienajlepiej. Pozostaje leczenie i profilaktyka, ale tu też pojawia się kwestia: czy mamy zamknąć się w domach i nie wychodzić nawet do ogrodu?

Borelioza jest niezbyt przyjemna, ale z wścieklizną to już zupełnie nie ma żartów. A tu okazuje się, że w naszym hrabstwie wściekłe szopy polują na ludzi.