Oczywiście, stereotypy warto i należy tropić. Ale świat jest ich tak pełen, że nie trzeba chyba uciekać się do manipulacji. Przeczytałam emocjonalny komentarz pani Milewicz na temat uratowanej z katastrofy samolotu dziewczynki. Pomijam już okropny zabieg literacki polegający na przeciwstawieniu dwu sytuacji – jednej realnej, a drugiej ad hoc wymyślonej przez autorkę (w ten sposób to wszystko można udowodnić) oraz brak próby kontrolnej, pomijam też to, że ojciec dziecka był w stanie ogromnego stresu i różne głupoty mu się mogły wyrwać – ale zastanawiam się, skąd pani redaktor wyciągnęła jego słowa. Słowa, które deprecjonują nastolatkę. W załączonym filmiku ojciec wyraźnie cytuje własną córkę, mówiącą mu, że przecież słabo umie pływać, ale dała sobie radę (francuskiego nie znam, więc opieram sie wyłącznie na tym, co mówi tłumacz). Komentarze innych osób są pełne podziwu – że przeżyła tyle godzin, w nocy, w wodzie. A że po tym wszystkim była osłabiona – każdy by był. Każdy, kto wytrzymałby takie coś.
Pierwsza z brzegu prasa natomiast pisze:
[…] The girl’s father, Kassim Bakari, described his daughter as „fragile” and said she could „barely swim,” but still managed to hang on for hours.[…] Ja tu widzę podziw dla dziecka, które może i jest delikatne (wątłe, słabe) i nienajlepiej pływające, ale poradziło sobie w sposób niewiarygodny.
[…] „It is a true miracle. She is a courageous young girl,” Joyandet said of Bahia, who held onto floating debris from 1:30 a.m to 3 p.m. before she was seen by a passing boat, which rescued her. „She really showed an absolutely incredible physical and moral strength,” he said. „She is physically out of danger, but she is evidently very traumatized.”[…]
Nie wiem, czy to jest uniwersalny sposób mówienia o kobietach. Mam nadzieję, że nie, bo kobiety są różne i nie potrzebują uniwersalnych peanów na swoją cześć. Może też pani Milewicz znalazła gdzieś stereotypowe wypowiedzi na temat ocalałej z katastrofy nastolatki. Ale, jak widać wyżej, nie były one powszechne.
Poza tym – Bahia ma 14, a nie 12 lat. Może to więc nie tyle chęć wkładania kija w mrowisko ze strony pani redaktorki, co raczej nieznajomość obcych języków?
Proszę mi nie kraść tematów do notek, kiedy jestem w pracy ;-)