Wszystko zaczęło się od dwóch chłopaków z Salt Lake City. Wracali do domu po koncercie, trzymali się za ręce i mieli ochotę pocałować się na ulicy. Zrobili to na placu, który Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (LDS) kupił od miasta kilkanaście lat temu. Plac ten miał stać się przyjaznym miejscem dla wszystkich – ale, jak widać, jakoś nie wyszło. Panowie podobno zostali grzecznie poproszeni przez straż kościelną o zaprzestanie nieodpowiedniego zachowania, i nie miało to oczywiście nic wspólnego z ich orientacją. Co prawda, usłyszeli podobno, że ich zachowanie jest złe, wstrętne i obrzydliwe, ale może panom ze straży kościelnej każdy pocałunek wydaje się taki. Raport policyjny mówił natomiast, że tak czy inaczej wypraszano ich z placu. Kiedy jeden z nich stwierdził, że nie odejdzie, zostali zatrzymani, zakuci w kajdanki, jednego dodatkowo rzucono na ziemię. Zatrzymani opowiadali też, że widzieli inne pary, hetero, trzymające się za ręce i całujące w tym samym miejscu – bez żadnych konsekwencji.
Zabawne są jak zwykle typowe przepychanki między stronami. Zatrzymani mówią o skromnym pocałunku. Rzeczniczka Kościoła o namiętnych pocałunkach, obmacywaniu się, nieprzyzwoitym i lubieżnym języku oraz zapachu alkoholu. (Swoją drogą, zastanawiam się, jak długo ta straż kościelna słuchała i przyglądała się – i z jakiej odległości – tej dwójce, żeby to tak dokładnie wszystko wywąchać). Ktoś się nabija, że niektórzy nie odróżniają obmacywania od obejmowania. Wszyscy chcą obejrzeć, jak wygladał ów słynny pocałunek, ale niestety – kamery ochrony nie zarejstrowały aż takich momentów, a tylko późniejsze przepychanki z ochroną.
W końcu prokurator zwolnił obu zatrzymanych. Na tym się jednak nie skończyło, bo, jak to w Stanach, we wszystko wplątano politykę. Po pierwsze poszło o to, że wielu osobom nie podoba się fakt, iż spory kawałek gruntu w mieście sprzedano instytucji kościelnej. A po drugie, mormoni bardzo mocno poparli, finansowo także, Proposition 8, czyli poprawkę do konstytucji kalifornijskiej mówiacą o tym, że w Kalifornii legalne jest małżeństwo tylko między osobami odmiennej płci. Po zaangażowaniu się Kościoła w tę kampanię, wielu wyznawców odeszło z niego, często z całymi rodzinami, choć prawdą jest też to, że wielu mormonów ją popierało. Kościół LDS pogorszył sobie tym oczywiście wizerunek w oczach organizacji walczących o prawa homoseksualistów, i w ogóle w oczach wielu osób o liberalniejszych poglądach. A z drugiej strony wiadomo, że Kościół mormoński bardzo ostatnio walczył o polepszenie swego wizerunku, zepsutego poligamią i niedopuszczaniem do kapłaństwa osób czarnoskórych. Sprawa całujących się Matta Aune’a i Dereka Jonesa mogła być więc kroplą, która przepełniła czarę.
Tak czy inaczej, wielu Amerykanów, orientacji najróżniejszej, zareagowało na zatrzymanie dwu całujących sie gejów. Tym bardziej, że podobne aresztowania miały miejsce również w San Antonio i El Paso w Teksasie. […] „You think that America is evolving into a gay-friendly nation,” said Randal Smith, 42, „but what happened in Texas and Utah show us it’s still a long way off.” […] Blogerzy zaczęli nawoływać się do zorganizowania publicznego całowania się (The Great Nationwide Kiss-in Saturday, 15 sierpnia) w różnych miejscach w Stanach. Bo, jak powiedział jeden z organizatorów: […] „This is America. A kiss on the cheek is OK,” said Ian Thomas, 26, of Leesburg, Va., who organized the Washington Kiss-In. „It’s got to be OK. If not, we’re in serious trouble.” […] Takie kiss-ins organizowano także, nie jeden raz, i w Salt Lake City, na tym samym placu, z którego jeszcze niedawno wyrzucono jedną całującą się parę. Tym razem straż świątyni nie interweniowała, nie wiedzieć czemu.
Hmmm. Protest w postaci całowania się ma w sobie coś bardzo ujmującego…
http://news.yahoo.com/s/ap/20090815/ap_on_re_us/us_mormon_church_image
http://www.huffingtonpost.com/2009/07/19/mass-kissin-protest-at-mo_n_240265.html