czytanki, okołoreligijnie, śmieszne

Metal to ZUO

Znacie? Znamy. Więc posłuchajcie.

[…] Za złą, deprawującą muzykę uchodzi przede wszystkim tzw. metal. Każda odmiana muzyki metalowej w większym lub mniejszym stopniu wpływa negatywnie na człowieka. Muzyka „heavy” metalowa jest tylko pozornie lekka, natomiast muzyka „death” metalowa, to prawdziwe sidła diabelskie. […]

Oczywiście, muzyka „heavy” jest lekka. A chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia granatów.

[…] Niestety, w społeczeństwie przesiąkniętym obojętnością nie zwraca się uwagi na powagę problemu, jaki stanowi muzyka heavy-metalowa. […] ta muzyka stała się nośnikiem dla najbardziej niebezpiecznych ideologii.[…] A środki techniczne  w niej zastosowane […] naruszają wolność i środki obrony u człowieka, powodując szkody umysłowe, moralne i duchowe. […]

[…] Efekty te można dostrzec, obserwując proste reakcje organizmu na pewne dźwięki, które dokonują zmiany w pracy mózgu lub przyśpieszają tętno. […] Na to nakłada się technika wprowadzania bodźców podprogowych, czyli takie preparowanie ścieżki dźwiękowej, by ucho słyszało tylko część dźwięków, a do mózgu docierały głosy pozostające poza świadomością. Bodziec zaprezentowany z reguły przez bardzo krótki czas, nie jest rejestrowany świadomie przez słuchacza. Zostaje jednak wpisany w podświadomość i układ nerwowy poniżej progu słyszenia. […] Jest to sposób na otwarcie drzwi serca, przez które mogą doń docierać najróżniejsze treści, np. satanistyczne. […]

Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że ta brzydka muzyka metalowa zadaje sobie tyle trudu z przekazem podprogowym. Nie prościej byłoby śpiewać wprost o szatanie, seksie i tym podobnych? Ale, zaraz, zaraz, przecież: […] Muzyka heavy-metalowa sprowadza się do 5 zasadniczych tematów: bunt, narkotyki, seks, fałszywa religia i elementy demoniczne.[…] W takim razie trzeba przyznać, że muzycy metalowi są okropnie pracowitymi ludźmi. Stosują przekaz podprogowy, nadprogowy i w ogóle czego tam nie ma. Przynajmniej tyle dobrego, bo poza tym: […] Czasem zdarza się, że muzycy metalowi nie mają ukończonych żadnych szkół muzycznych, nie mają poczucia estetyki muzycznej, a tylko wymyślają dzikie rytmy i muzykę.[…] Straszne, przerażające – nie mają szkół muzycznych, a wymyślają muzykę i dzikie rytmy. Rozumiem, że zakładanie kapeli metalowej dozwolone powinno być tylko dla osób, które ostatnio obroniły pracę doktorską na przykład na temat „Harmonic Cross-Reference and the Dialectic of Articulation and Continuity in Sonata Expositions of Schubert and Brahms”. Albo jeszcze lepiej: „Re-casting Metal: Rhythm and Meter in the Music of Meshuggah” :-) . I co to w ogóle jest fałszywa religia?

Oraz – na czym polega przekaz podprogowy?

[…] Najczęściej wykorzystywaną techniką jest nagrywanie wspak. Polega ono na nagraniu dowolnego dźwięku na jednej ze ścieżek magnetofonu wielośladowego. Nagranie to jest jednak w odwrotnym kierunku do normalnego. W efekcie, przy odsłuchiwaniu danego utworu, słuchać pewien potok nieznanych słów, w nieokreślonym języku.[…]

Pewien potok, nieznane słowa, nieokreślony język – aż dziwne, że to jest tak skuteczne. I skąd w związku z tym wiadomo, do czego te słowa nawołują? A pewnie z badań (pewnie amerykańskich naukowców, które w dodatku umieją interpretować wyłącznie księża), dowodzących: […] że podświadomość może uchwycić przekazywany wspak tekst, a następnie go przyswoić, nawet, gdy jest on podany w nieznanym dla słuchacza języku. […] Ekstra.

[…] Inną formą kamuflażu jest zapis w bardzo niskim przedziale częstotliwości, tj. 14-20 Hz. Zapis ten nie jest zauważalny przy normalnym odsłuchiwaniu utworów. […]

Niezauważalny, ale zauważalny. Ale czy słyszalny? Musi to być potęga nowoczesnej techniki. Tylko dlaczego używają do tego magnetofonów wielośladowych?

Pal licho jednak działanie na podświadomość. Znacznie gorzej, że muzyka metalowa działa na cały organizm, łącznie z mózgiem.

[…] Badania prowadzone nad wpływem muzyki wrzaskliwej wskazują na: zmianę pulsu i oddechu człowieka, modyfikację wydzielania gruczołów dokrewnych, przemianę materii i zwiększenie poziomu cukru we krwi. Taka muzyka przyśpiesza bicie serca nawet do 130 uderzeń na minutę.  Wtedy człowiek traci kontrolę nad własnym organizmem, czego objawem może być histeryczny śmiech lub nieopanowanie seksualne.[…]

No. I czkawka. Albo kichanie czy jeszcze jakieś inne diabelstwo. Swoją drogą, myślałam, że 3-30-130 jest rzeczą jak najbardziej pożądaną dla zdrowia.

[…] Z punktu widzenia medycznego ten rodzaj muzyki powoduje zmiany pulsu, oddechu, podniesione wydzielanie gruczołów endokrynalnych, w szczególności gruczołu śluzowego, który kieruje procesami witalnymi w organizmie. […]

Ileż to się człowiek dowie z takich przyjemnych stron katolickich. Nie wiedziałam, że jestem posiadaczką jednego potężnego gruczołu śluzowego, który kieruje procesami witalnymi (wszystkimi? O matko).

[…] Podnoszenie się melodii powoduje ściśnięcie się krtani, a w szczególnym natężeniu może prowadzić nawet do uduszenia. W trakcie słuchania modyfikacjom podlega przemiana materii i poziom cukru we krwi. Pozwala to na manipulowanie organizmem ludzkim poprzez muzykę, dokonując spięć różnych warstw mózgowych, na co pozwalają sobie jej twórcy. Zwiększona intensywność tej muzyki wpływa na całe ciało człowieka, stymulując pewne funkcje hormonalne układu endokrynaolnego. Przy dźwiękach powyżej 80 decybeli efekt jest nieprzyjemny, a powyżej 90 szkodliwy. Na koncertach dźwięk dochodzi do 106-108 decybeli, a przy samej orkiestrze nawet do 120. Takie natężenie dźwięku powoduje poważne problemy słuchowe u młodych ludzi, jak również zwiększenie liczby zachorowań na choroby wieńcowe i błędnika. Podobnie ma się sprawa z chorobami oczu u osób uczestniczących w koncertach. Używane mocne oświetlenie stroboskopowe oraz coraz częściej pojawiające się światło laserowe powoduje nieodwracalne szkody dla oczu. Promienie laserowe mogą spowodować wypalenie siatkówki i utworzyć nieodwracalną plamę ślepoty. Nadmierne błyski światła na takich koncertach mogą również wywoływać zawroty głowy, mdłości i zjawiska halucynacyjne.[…]

U mnie czytanie tego fragmentu spowodowało wypalenie koszykówki i powstanie plamy głupoty, która w tempie przyspieszonej przemiany materii rozprzestrzeniła się na różne warstwy mózgowe i spowodowała ich spięcia. Na co sobie pozwoliłam, słuchając ze ściśniętą krtanią i ogłuszonym gruczołem śluzowym Slayera. Przy orkiestrze.

[…] Znany muzykoterapeuta stwierdza, że „Zasadniczym problemem tej muzyki jest intensywność hałasu, który powoduje wrogość, wyczerpanie, narcyzm, panikę, niestrawność, wysokie ciśnienie i dziwną narkozę. Muzyka ta jest bardziej śmiertelnym narkotykiem niż heroina i zatruwa życie młodzieży”.[…]

Znaczy, ściszamy głośniki i przestajemy mieć niestrawność. Yay. Ale za to wówczas nie możemy stosować metalu do uśmierzania bólu: […] Taki sygnał ultrasoniczny powoduje reakcje biochemiczne, podobne do działania morfiny.[…] Pewnie dlatego, że to dziwna narkoza.

[…] Kiedy melodia podnosi się ściąga się krtań. Wrzaskliwa muzyka przyśpiesza bicie serca, powoduje szereg innych zmian w organizmie, co na koncertach prowadzi do stanu utraty kontroli. Doprowadzony do stanu transu i epileptycznych drgawek, histerycznego płaczu i śmiechu, gryzie, moczy się, traci kontrolę seksualną, rozrywa odzienie- i to nazywa stanem szczęścia i przyjemności. […]

:-D Cóż, każdemu jego porno. Również księdzu z takimi fantazjami.

Niezależnie od szkód cielesnych, […] Przez dłuższy czas słuchania tej muzyki ulega się głębokim psychicznym urazom. Do nich należy zaliczyć: […] stan hipnotyczny lub kataleptyczny czyniący z osoby robota […] oraz […] nieodparte impulsy destrukcji, wandalizmu i zamieszek jako wynik koncertów i festiwali rockowych. […] […] Muzyką można nawet zahipnotyzować człowieka, a kiedy dojdzie do najbardziej podatnego punktu, można rozkazać podświadomości, co się rzewnie podoba. Zła muzyka, która często zmienia swoje nazwy, doprowadza do upadku duchowego człowieka.[…] […] Nawet osoby o głębokim poczuciu moralnym nie są w stanie oprzeć się, przy dłuższym słuchaniu wpływom tej muzyki. […]

Rzewnymi łzami zapłakałam nad moim upadkiem duchowym, podczas słuchania metalu, rzecz jasna. Że nie jestem w stanie oprzeć się wpływom tej muzyki, która działając na moją podświadomość, jak jej się tylko rzewnie podoba, nakazuje mi rozwalić jakiś przystanek autobusowy. Ewentualnie dokonać innego aktu destrukcji czy wandalizmu.

Istnieje jednak ratunek. […] Wskażę tu także dobrą muzykę, której warto słuchać. Należy do niej zaliczyć: muzykę poważną, religijną, ludową oraz taneczną. […] Mamy też coraz więcej pięknych piosenek religijnych [np.: ks. Stefan, ks. Paweł, O . Bogusław] – słuchajmy ich, gdyż taka muzyka na pewno głęboko pouczy i wyciszy niepokój serca.[…]

A słuchajcie sobie. Ks. Stefan czy ks. Paweł są na pewno ślicznymi i pouczającymi piosenkami religijnymi.

(Ratunek ten oraz powyższe naukowe rozważania znalazłam na tych stronach:
http://www.apostol.pl/czytelnia/gluszek/nie-ka%C5%BCda-muzyka-%C5%82agodzi-obyczaje
http://www.parafialubochnia.com.pl/index.php?Itemid=21&id=41&option=com_content&task=view
http://duszpasterstwo.org/index.php?id=608&id2=56
Tematy potencjalnych prac doktorskich :-) są tytułami artykułów opublikowanych w Journal of Music Theory i Music Theory Spectrum.)

19 myśli w temacie “Metal to ZUO”

  1. Ja tam bym się nie śmiał. Nagrywanie satanistycznych tekstów od tyłu ma już miejsce nawet w bajkach dla dzieci (żydogejomasonistyczny spisek). Oto dowód:

  2. Badania prowadzone nad wpływem muzyki wrzaskliwej wskazują na: zmianę pulsu[…]. Taka muzyka przyśpiesza bicie serca nawet do 130 uderzeń na minutę.

    Z kolei badania przeprowadzone swego czasu na niejakim Karajanie, Herbercie von, pokazały, że gdy prowadził samolot w potencjalnie niebezpiecznych sytuacjach, miał tętno średnio 95, nie przekraczające 115. Ale gdy dyrygował Leonorą miał średnio 115, ze szczytami 130-150. Nawet nie chcę myśleć co się działo w jego gruczole śluzowym. Beethoven to dopiero zło wcielone.

    A wspomnijmy też poważne zamieszki na premierze Le Sacre du Printemps, gdzie tam poczciwym metalom do takiej rozróby. Na miejscu księży raczej nie sugerowałbym poważki jako ratunku dla duszy.

  3. „Wtedy człowiek traci kontrolę nad własnym organizmem, czego objawem może być histeryczny śmiech lub nieopanowanie seksualne.[…]”

    Bogowie, gdybyż to było takie proste [się rozmarzyła]…

  4. Hahaha :’D No po prostu takie teksty to powinny od razu w „kawałach dnia” lądować. A nie bodajże jakiś biedny moherek weźmie to sobie do serca i jeszcze zacznie swoje wnuki dręczyć.

  5. Bardzo bym był kontent gdyby fani metalowców wzięli na poważnie nauki owych klechów – słuchanie metalu dochodzącego od sąsiadów jakoś mi nie wychodzi ani nie wydobywa ze mnie żadnego dobra – powiedziałbym, że wręcz przeciwnie :-)

  6. Zamarzyl mi sie taki eksperyment: porwanie autora artykulu razem z kilkoma innymi bogobojnymi księżmi, zamkniecie ich w pokoju i puszczanie non-stop muzyki heavy i death metal.

    Rownoczesnie obserwowanie ich ukryta kamera.

    Bardzo chcialabym bowiem zobaczyc ta utrate kontroli nad wlasnym organizmem ksiezulkow, ich histeryczny smiech oraz (co najlepsze!) nieopanowanie seksualne :))))))

  7. Jurgi i Mademoiselle – no ale w tych nagraniach przekaz podprogowy jest w zrozumiałym (jakoś, z pomocą napisów oczywiście ;-) ) języku. A miały być nieznane słowa w nieokreślonym :-)

    Miski – bardzo ładne z tym Karajanem. Czy on aby nie dyrygował orkiestrą metalową?

    Riffe – no nie? :-)

    Klu – zdecydowanie nie powinieneś więc słuchać muzyki metalowej, skoro wydobywa z Ciebie ZUO ;-) .
    Nie bardzo tylko rozumiem, co takiego fani mają brać na poważnie. Bo w cytowanych fragmentach nie ma nic na temat zakłócania spokoju sąsiadom, a jest zgoła co innego :-)

    Futrzak – Ty to masz fantazje :-)

  8. noo żeby zmienili upodobania na pieśni religijne – byle cichsze :-)

  9. Jak cichsze, to się zgadzam :-) . Bo ja to na przykład narzekam, kiedy mój mąż dudni jakimiś Pasjami Bacha zza ściany :-)

  10. Po przeczytaniu ogarnął mnie „histeryczny śmiech”. teraz spokojnie poczekam, aż nadzejdzie „nieopanowanie seksualne”. I nawet nie musiałam włączać metalu.

  11. /Rozumiem, że zakładanie kapeli metalowej dozwolone powinno być tylko dla osób, które ostatnio obroniły pracę doktorską na przykład na temat “Harmonic Cross-Reference and the Dialectic of Articulation and Continuity in Sonata Expositions of Schubert and Brahms”./

    Nawet już tacy są. Nazywają się Apocalyptica. O, proszę: http://en.wikipedia.org/wiki/Apocalyptica

    Muzyka taneczna ma być dobra i wartościowa? Proszęż księdza, no co też ksiądz?!

    Toż ja się do tego wszeteczeństwa uczę tańczyć już trzeci rok i ręczę, że „nieopanowanie seksualne” zdecydowanie bardziej ogarnia człowieka od tańców latynoskich niż od poczciwego Rammsteina czy Slayera.
    Taka samba czy rumba to czysta ruja i poróbstwo, że już nie wspomnę o dzikich rytmach uruchamiających mi gruczoł śluzowy. A tango? Tango to już kompletne wyuzdanie.

    A co do upiornych 130 uderzeń na minutę wywołanych, to po kilkunastu minutach jive’a tętno skacze najmarniej do 160. Plugastwo, nespa?

  12. Ija – jako wielbicielka Slayera od zawsze i prawdopodobnie dozgonnie, nie zgodzę się z Tobą zupełnie na temat tego, co może człowieka ogarniać przy słuchaniu tejże kapeli :-D .
    Jednakowoż, na temat Apocalyptiki oraz muzyki tanecznej się nie wypowiadam, bo i jedno i drugie jakoś mnie nie pociąga ;-) , nie mówiąc o działaniu na gruczoł śluzowy.

  13. Ależ ja nie o urodzie dźwiękowej rzeczonych zespołów (Slayer cudny jest), tylko o niesieniu wyuzdania i nieopanowania.

    W tańcu tow. *oczekuje się* od uczestnika, by wykonywał ruchy frykcyjno-zwrotno-posuwiste kuperkiem i częściami przyległymi. Kobiet i mężczyźni. Razem. Zetknięci. W fazie albo przeciwfazie. (!!!)

    Jak kto nie wykonuje, to nieprawidłowo tańczy. Ergo, w definicji już znajdziemy propagowanie nieumiarkowania płciowego. I dlatego tak mnie zatkało, że taniec towarzyski jest sugerowany jako zdrowa, cnotliwa alternatywa dla metalu, kiedy to dwie strony jednego gruczołu śluzowego. :-)

  14. Ależ ja nie o urodzie dźwiękowej rzeczonych zespołów (Slayer cudny jest), tylko o niesieniu wyuzdania i nieopanowania.

    Ja też :-)

    I dlatego tak mnie zatkało, że taniec towarzyski jest sugerowany jako zdrowa, cnotliwa alternatywa dla metalu, kiedy to dwie strony jednego gruczołu śluzowego.

    Masz rację. Nie wszyscy jednak szerzą aż takie zgorszenie ;-) – będzie o tym kolejna notka specjalnie dla Ciebie :-)

  15. Muzyka „heavy” metalowa jest tylko pozornie lekka, natomiast muzyka „death” metalowa, to prawdziwe sidła diabelskie. […]

    Oczywiście, muzyka “heavy” jest lekka. A chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia granatów.

    Sarkazm odrobinę chybiony. Nazwą „heavy metal” można określić zbiorczo wszystkie gatunki muzyki metalowej, jednak w praktyce dla większości podgatunków stosuje się ich specyficzne nazwy (death metal, doom metal, speed metal, thrash metal) w efekcie czego pojęcie „heavy metal” zostaje zawężone do metalowego mainstreamu (tak jakby to był po prostu kolejny podgatunek „metalu”). I kiedy porównać tak zawężony „heavy metal” do „death metalu” to owszem, będzie on lżejszy. Ot, taki paradoks.

  16. Sarkazm miał być sarkastycznie przesadzony bardzo :-) . Z tym, że ja sama bardzo nie lubię szufladek w metalu, nie używam ich zasadniczo (chyba, że trzeba coś bardzo uściślać na potrzeby dyskusji na przykład), dla mnie heavy metal to heavy metal, całość, a nie jeden z podgatunków.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s