moja Ameryka

Pod jednym dachem? Z antychrystem?

S. zwierza mi się cichutko. Jest zawstydzona. 

Ostatnio jej rodzina przeprowadziła się do innej dzielnicy. Sprawdzili wcześniej, jak to nowe miejsce wygląda populacyjnie – ile mieszka osób białych, ilu czarnych, ilu Latynosów. Okazało się, że biali stanowią zaledwie 5% mieszkańców. S. tłumaczy gorąco, że absolutnie jej to nie przeszkadzało, że świetnie dogaduje się ze wszystkimi i że żaden kolor skóry nie jest dla niej problemem. Ale zaczęła myśleć trochę inaczej, kiedy jej córka poszła do przedszkola. A w tym przedszkolu jakoś jest tak, że czarne dzieci trzymają się osobno, mali Latynosi też, a ponieważ inne tam właściwie nie chodzą, to mała nie ma się z kim zaprzyjaźnić.

S. pyta, co ma zrobić. Zmieszana mocno, tłumaczy, że ona naprawdę nie jest rasistką, że nie uważa, że ktoś tam jest gorszy, i tak dalej, ale co zrobić z dzieckiem? Z drugiej strony widzę, że chyba przede wszystkim boi się oskarżeń o rasizm („oficjalnych” oczywiście, bo przecież nie moich) – gdyby chciała przenieść dziecko do innego przedszkola, powinna podać jakiś powód. I co ona wtedy zrobi – powie, że chce, żeby dzieciak przyjaźnił się z osobami o podobnym kolorze skóry?

Słucham jej i zastanawiam się, co o tym myśleć. Czy jest to forma rasizmu? I to właśnie ze strony rodziców, bo nie chce mi się wierzyć, że dzieciaki tak same z siebie bawią się tylko z tymi, które mają podobny kolor skóry. Gdzieś, czyli najprawdopodobniej w domu, musiały mieć to jakoś wdrukowane. Tylko co w związku z tym należałoby zrobić? Rzucić komuś oskarżenie (i poczuć się z tym świetnie) jest bardzo łatwo. A mnie byłoby szczególnie łatwo, bo nie dość, że kolorów skóry (bez zastanowienia się nad tym) nie widzę, to jeszcze problemy z dziećmi, przedszkolami i tym podobnymi sprawami są mi obce. Może gdyby to chodziło o dobre samopoczucie mojego dziecka, reagowałabym inaczej?

A swoją drogą, czy nie zbyt życzeniowym jest myślenie, że gdy mała Serbka pochodzi sobie do „białego” przedszkola, to na pewno będzie tam miała znakomity kontakt z innymi dziećmi i na pewno znajdzie cudownych przyjaciół?

4 myśli w temacie “Pod jednym dachem? Z antychrystem?”

  1. tendencja do nieufnego traktowania odmiennie wyglądających jest w dużej mierze uwarunkowane ewolucyjnie, dom może co najwyżej nasilać taki odruch. Co nie znaczy, że nie powinno się pokazywać wzorców, że taka nieufność (w obecnych czasach) jest nieuzasadniona i taką nieufność da się przezwyciężać.

    Tu uważam, że mama powinna porozmawiać z opiekunkami w przedszkolu, aby zainicjowały kilka aktywności grupowych, które wskażą, że na małej można polegać, że ma podobne zainteresowania, że też ma mamusię i tatusia itd. – mimo różnicy w kolorze skóry,

  2. tendencja do nieufnego traktowania odmiennie wyglądających jest w dużej mierze uwarunkowane ewolucyjnie
    Nie jestem pewna, czy to jednak nie jest kwestia kulturowa (w dużej właśnie mierze). Chyba że masz jakieś porządne dane na poparcie swojej tezy?

    Tu uważam, że mama powinna porozmawiać z opiekunkami w przedszkolu
    Obawiam się, że tego się boi – że musiałaby wówczas, delikatnie i może pośrednio, ale zarzucić komuś rasizm. Z tego, co wiem, wygląda na to, że będą szukali mieszkania gdzieś indziej (w dzielnicy „kolorowej inaczej” ;-) )

  3. > Tu uważam, że mama powinna porozmawiać z opiekunkami w przedszkolu, aby zainicjowały kilka aktywności grupowych

    I myślisz że to zrobią? A jakiego koloru i z __jakiej kultury__ są tam ci opiekunowie?
    Ja bym się mocno zastanowił bo pamiętaj, że biała wina obowiązuje i rasistą może być tylko biały, czarny absolutnie!

  4. @NeoN
    A ja bym na twoim miejscu się najpierw zastanowiła, zanim zaczęłabym pisać takie głupoty. To twój pierwszy i ostatni komentarz tutaj.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s