moja Ameryka, okołonaukowo

Zawstydzić dziewczynki, obrzydzić chłopcom

Jak powszechnie wiadomo, ludzie cywilizowani nie myją rąk po skorzystaniu z toalety. Bo i po co? Wprawdzie coś jakiś milion ludzi umiera każdego roku z powodu biegunki albo zakażeń układu oddechowego, a akurat tego typu schorzeniom łatwo można zapobiegać dzięki myciu rąk właśnie. Ba, jest to najtańszy, dostępny dla każdego, pozbawiony skutków ubocznych sposób zmniejszenia liczby różnych nieprzyjemnych chorób, wliczając w to grypę oraz niektóre zakażenia szpitalne.  Ale – eee tam. Będę mył łapy po skorzystaniu z WC? Nie chce mi się.

Brytyjscy naukowcy poobserwowali ćwierć miliona ludzi korzystających z toalet, monitorując jak często osoby te używają potem wody i mydła. Kobiety okazały się być większymi czyściochami niż mężczyźni. 64% pań raczyło umyć sobie rączki. I 32 % panów.

Naukowcy usiłowali też wpaść na pomysł, jak tu zachęcić do mycia rąk po. Wyświetlane przy wejściu do toalet informacje w stylu: woda nie zabija zarazków, ale mydło tak albo nie bądź brudasem, nie bój się mydła nie odnosiły spodziewanego skutku. Dopiero kiedy zaczęto wyświetlać wścibskie pytania: a delikwent, który stoi obok ciebie, to szoruje rączki? ludzie zawstydzili się i przestraszyli, że ktoś na nich będzie znacząco spoglądał. I zaczęli zużywać trochę więcej wody z mydłem. Ludzie płci żeńskiej, trzeba dodać, bo nie z nami takie numery – pomyśleli ludzie płci męskiej i nie dali się zawstydzić. Za to na tę grupę osobników działały tylko hasła z grubej rury, w stylu: dzisiaj nie zmyjesz, jutro to zjesz.

Kampania na rzecz intensywnego mycia rąk w moim miejscu pracy nie zaczęła się bynajmniej od 15 października, czyli Global Handwashing Day. Zaczęła się w miarę subtelnie od doniesień na temat grypy H1N1 (a nawet może od norowirusów, które jakiś czas temu nękały uniwersytet), a nabrała mocy po stwierdzeniu kilku przypadków zachorowań na świnską grypę wśród studentów na terenie kampusu. Teraz wszędzie wiszą plakaty i ulotki nawołujące do znudzenia: myjcie ręce wodą z mydłem przez przynajmniej 30 sekund (oraz opisana jest cała procedura mycia), zasłaniajcie usta łokciem lub chusteczką (nie dłonią) przy kichaniu czy kaszlu, nie dotykajcie bez potrzeby oczu, ust i nosa oraz unikajcie bliskiego kontaktu z osobą chorą. Wygląda na to, że w szale rozpowszechniania takich informacji władze uniwersytetu niedługo zalepią plakatami wszystkie dostępne powierzchnie i wytatuują nimi wszystkich pracowników. Oraz zawalą wszelkie przejścia, korytarze i chodniki (tudzież kaplice) podajnikami z alkoholowymi żelami do dezynfekcji rąk.

Szczepienia są ważne. Ameryka już się podobno szczepi przeciw grypie H1N1. W stanie Maryland ludzie stoją po trzy godziny w kolejkach. W moim stanie szczepionki będą dostępne dopiero w połowie listopada. Punktów szczepień ma być całe mnóstwo, ale chętnych, mam wrażenie, będzie sporo. Szczepionek ma wystarczyć dla wszystkich, choć pierwszeństwo będą miały grupy ryzyka. Zobaczymy.

Szczepienia, owszem, są ważne. Ale bardzo ważne są też trywialne sprawy. Jak mycie rąk ciepłą wodą z mydłem przez przynajmniej pół minuty.

 

Updacik: pracownicy uniwersytetu dostali dzisiaj rano własne i osobiste eleganckie pudełka z jednorazowymi chusteczkami nasączonymi płynem dezynfekcyjnym. Mamy tym wycierać i przecierać ręce; im częściej tym lepiej. Walka z grypą trwa.