Po żmudnych walkach z oporną materią i nie mniej opornymi recenzentami, po ślepnięciu nad mikroskopem, marudzeniu nad żelem, zasypianiu nad komputerem oraz obrzucaniu doświadczeń kwiecistymi wiązankami najwymyślniejszych przekleństw (zgodnie z teorią Ernesta Rutherforda, że eksperyment działa tym lepiej, im więcej wyzwisk i słów powszechnie uważanych za wulgarne usłyszy pod swoim adresem) nareszcie mogę ogłosić, że kolejne dziecko wkrótce pojawi się na świecie. Będzie miało parę stron, kilka kolorowych i czarno-białych obrazków oraz trochę słów. A ja do końca roku mam zamiar czas w pracy spędzać głównie tak:
Gratulacje!
No to moje serdeczne! Prześli jak już będzie.
j.
Dziękuję :-)
Ztrewq – oczywiście prześlę.
Darn, ja mam półtora miesiąca na napisanie 3 rozdziałów pracy…
Może z tego też parę kartek do żurnala się urodzi :D
Gratulacje!
Dołączam się do gratulacji :)
Co do Rutheforda, to chyba bluzgał
…za młodu, bo jak twierdził Kapica, dość szybko ograniczył się do projektowania eksperymentów i oceniania efektów. Ale samą ideę zbluzgania szalki Petriego rozumiem, doceniam i popieram.
Gdyby przede mną rysowały się takie radosne perspektywy… Jak ja mam dość obrabianego tematu… i jak mnie to coś fascynuje… i końca nie widać. Palę się z zazdrości.
Sendaianonymous i Synafia – dziekuję :-)
Ekolog – półtora miesiąca na 3 rozdziały? Mnóstwo czasu!
Gammon No.82 – Lederman (i Teresi) pisał o Rutherfordzie: „Rutherford znany był z głęboko zakorzenionego przekonania, że obrzucanie eksperymentów wiązankami przekleństw bardzo dobrze na nie wpływa. Koncepcja ta znalazła silne poparcie w wynikach doświadczalnych, nawet jeśli teoretycznie nie była dostatecznie uzasadniona.” :-)
I piszesz „jak ja mam dość obrabianego tematu” – jak dobrze Cię rozumiem :-)
Nie tak dużo, jeżeli się tkwi w bloku od 8 miesięcy :(
A, to współczuję i życzę dobrej pracy :-)