O co chodzi z tym wieszaniem krzyży w klasach? Że trzeba się modlić do krzyża? Proszę mi wierzyć nie trzeba.
Ano, chyba jednak trzeba, jak widać poniżej. Człowiek się całe życie czegoś nowego dowiaduje. Ja głupia sądziłam, że modli to się do Boga, jeśli w ogóle, a nie do krzyża.
To właśnie jest dla mnie najważniejsze spojrzenie na krzyż. Do którego się modlę. [O. Tomasz Dostatni, dominikanin]
Taki prosty, na metalowej podstawce. Do niego też modliłem się najczęściej. [Artur, nauczyciel z Gdańska]
Po wojnie modliłem się do krzyża o powrót do normalności. Dziś jest on dla mnie jednym z symboli wspólnoty europejskiej.
By nie było wątpliwości: mam bardzo wiele zastrzeżeń do Kościoła katolickiego jako organizacji, do słabego wykształcenia księży (choć oczywiście nie wszystkich), do rytuałów masowo odtwarzanych przez wiernych (bezrefleksyjne klepanie pacierza), do pazerności części duchownych (choćby ksiądz, który chciał w swojej parafii sprzedać dzwony kościelne i których pilnowała grupka parafianek). [Prof. Henryk Samsonowicz, historyk mediewista, minister edukacji w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, w 1990 r. wprowadził religię do szkół]
Pan profesor modlił się do krzyża, który jest dla niego symbolem wspólnoty europejskiej (wspólnoty europejskiej???) i ma zastrzeżenia do wiernych (rozumiem, że do współwiernych, bo przecież nie do samego siebie), że bezrefleksyjnie odtwarzają i klepią. Najs.
W ogóle cały ten artykuł jest niezły: http://wyborcza.pl/1,75480,7448256,Bez_krzyza_dzuma.html?as=7&ias=7&startsz=x