coś dobrego, osobiste

Ojciec

Między jutrzejszym polskim Dniem Ojca, a niedzielnym tutejszym – skupionym zresztą dziwnie na zniżkach, obniżkach i wyprzedażach w sklepach z mydłem i powidłem – pomyślałam sobie: ojciec jest najfajniejszą rzeczą, jaka może przydarzyć się człowiekowi.

Jasne, mówię wyłącznie o swoich doświadczeniach, zdając sobie sprawę, że ojciec może być i zupełnym koszmarem, i niezupełnym koszmarem, i malutkim koszmarkiem, i zupełną nieobecnością. Albo i mnóstwem innych rzeczy.

Do mojego jednak powiedziałabym dzisiaj, jutro, pojutrze i każdego dnia: Ojciec, fajnie było Cię mieć i znać. I tęsknię za Tobą każdego dnia, nie zmieniło tego tych kilkanaście lat od Twojej śmierci. Nie gadam z Tobą… zwykle (no, przynajmniej nie na głos), ale myślę o Tobie.

Brakuje mi Ciebie. Twojego zdania i opinii. Twojej inteligencji. Sarkazmu i eleganckiej złośliwości. Twojego dyskretnego poczucia humoru. Dystansu do głupot. Twojej wiedzy, moja ukochana Encyklopedio. I tego, że umiałeś – cecha niesłychanie rzadka – słuchać tego, co się do Ciebie mówi. Nie dopowiadać sobie między wierszami, nie ulegać własnym wyobrażeniom ani uprzedzeniom – ale słuchać dokładnie tego, co mówi rozmówca.

Dzięki Ci za to, czego mnie nauczyłeś. Że mogę być sobą i olewać to, co inni sądzą na temat moich wyborów. Że praca i nauka są fajną przygodą. Że najważniejsze – ludzie mogą się dogadać. Pamiętasz naszą rozmowę, dawno temu? Tę o …? Kiedy zaniemówiłam z wrażenia, że jeden człowiek może aż tak dobrze zrozumieć drugiego? Nawet jeśli nie są tej samej płci, ani nie należą do tego samego pokolenia? Do dziś się wzruszam, kiedy to sobie przypominam. Wtedy do mnie dotarło, że spoko, będę umiała porozumieć się z ludźmi, jeśli tylko obie strony będą chętne. Że będę umiała stworzyć normalny związek, bo faceci nie są z jakiegoś kretyńskiego Marsa, tak jak ja nie jestem z jakiejś idiotycznej Wenus. Że wszystko jest możliwe, a życie (dorosłe) nie jest takie straszne, jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać.

I dzięki Ci także za tę bolesną lekcję – za to, czego nauczyło mnie Twoje odejście.

Tęsknię za Tobą, Ojciec.

7 myśli w temacie “Ojciec”

  1. fajny gosciu byl (i jest gdzies tam zapewne) z twojego ojca. przykro, ze odszedl.
    elegancka zlosliwosc… coraz mniej jest ludzi z ta cecha. albo przynajmniej ja juz ich jakos nie spotykam. a szkoda.

  2. „Tęsknię za Tobą, Ojciec.”

    Każdego cholernego dnia.

    To będzie mój pierwszy Dzień Ojca bez ojca. Pójdę do kina tam, gdzie zawsze chodziliśmy i się rozpadnę na proszek.

  3. @ Hjuston
    No był. I jest, tak myślę.

    @ Riffe
    Współczuję bardzo. I powiem Ci, że u mnie ten ból nie ustaje nawet po szesnastu latach. Trzymaj się.

  4. Współczuję serdecznie straty. Ale jednocześnie mimo straty, zazdroszczę. Miłości, której nikt nie odbierze i dobrych wspomnień. To wielkie szczęście mieć dobrego Ojca.

  5. Dla mnie to drugi Dzień Ojca bez Ojca był. Bez Albatrosa, Wacława syna Wacława wnuka Wacława, zwanego także Wacławem III.
    I ja miałam to wielkie szczęście – mieć wspaniałego tatę. Zawdzięczam mu bardzo wiele – dał mi tyle miłości i wsparcia, że jeszcze dziś, 1,5 roku po jego śmierci, nie czuję w pełni, że odszedł – jest ciągle ze mną w tej miłości, którą mi dał, i którą mam wciąż sobie, żeby dawać ją innym z kolei. Był dobrym, mądrym, otwartym na ludzi człowiekiem, pełnym dowcipu i poczucia humoru. Nauczył mnie nie poddawać się – zwłaszcza teraz, gdy nie ma go już, by odebrać mój histeryczny telefon o 1 w nocy, bo coś… i pocieszać mnie, i czuwać ze mną przez ten telefon do 3 nad ranem.
    Myślę, że paradoksalnie mój tata ateista – razem z moją mamą -otworzył mnie na Boga – bo dzięki niemu wiem, że prawdziwa, dobra rodzicielska miłość jest możliwa, że Ojciec i Matka, nawet, jeśli wymagają, jeśli o coś proszą, o czymś mówią, że niedobre dla mnie będzie – to robią to z prawdziwej miłości, a nie z chęci posiadania „rządu dusz”.
    Bardzo jestem wdzięczna Bogu za życie mojego taty, za to, że był moim tatą. Nawet, jeśli to za krótko jak dla mnie było. I jego odejście wciąż bardzo boli.

  6. Synafio. bardzo to wzruszające, co piszesz o swoim Tacie. Obie miałyśmy więc szczęście. A boleć będzie pewnie zawsze (jak pisałam powyżej, mój ojciec zmarł szesnaście lat temu, i to nadal boli).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s