Ponieważ stęskniłam się za kolejnymi, skutecznymi oczywiście, metodami terapeutycznymi, leczącymi pacjentów ze wszystkich dolegliwości, a znudziło mi się już stosowanie detox-spa i wrzącego moczu, oto kolejna porcja mądrości medycyny niekonfesjonalnej, tfu – niekonwencjonalnej.
Za panią Elżbietą Cybulską i jej „Tajemnicami niekonwencjonalnej medycyny„:
Wszystko, cokolwiek dzieje się w naszym życiu, jest rezultatem mentalnych schematów myślowych, które kreują naszą rzeczywistość i są przyczyną naszych chorób. Oto co na ten temat pisze Luiza L. Hay w broszurze „Ulecz swoje ciało”; ” Jestem przekonana, że każda choroba może ulec cofnięciu się poprzez zmianę sposobu myślenia. Stwierdzono u mnie kiedyś raka pochwy. Kiedy miałam pięć lat, zgwałcono mnie, byłam dzieckiem często bitym, nie było więc nic dziwnego w tym, że rak pojawił się w pochwie. […] Każdy rak czy jakakolwiek inna choroba powraca, dzieje się to, bo chory nie poczynił żadnych zmian w sposobie myślenia. ” […]
Luiza L. Hay w swojej broszurze podaje mentalne przyczyny powstawania różnych chorób i propozycje nowych schematów myślowych. Oto kilka przykładów:
reumatyzm – prawdopodobna przyczyna: brak miłości, głęboka uraza, chroniczna zgorzkniałość i mściwość – nowy schemat myślowy: współczuję innym i sobie, akceptuję radosne uczucia.
rwa kulszowa: lęk przed przyszłością, lęk przed brakiem pieniędzy: wszystko idzie mi lepiej, wszędzie jest dobrze i bezpiecznie.
choroby weneryczne: poczucie winy z powodu seksu, przekonanie, że genitalia są brudne, nieczyste, grzeszne: z radością i miłością akceptuję moje życie płciowe i jego przejawy, nie ma w tym nic karalnego i nie ma żadnej winy.
Dobra więc, zmieniam mój schemat myślowy, z miłością śpiewam sobie: o mój reumatyzmie, rozwijaj zwijaj się, i przechodzę do kolejnej rewelacji, czyli czegoś, co nazywa się Magnetoplag. Nie jest to coś szczególnie nowego – jak i afirmacja zresztą – ale ponieważ reklamy tej znakomitej metody terapeutycznej widzę ostatnio w kochanej telewizji polskiej, z przyjemnością o niej wspomnę.
MAGNETOPLAG® Polfa-Łódź reguluje krążenie krwi w naczyniach w układzie żylnym dolnego odcinka jelita, zmniejsza dolegliwości bólowe oraz świąt w obrębie odbytu.
Świąt?
Magnesy wchodzące w skład kompletu MAGNETOPLAG® Polfa-Łódź są namagnesowane wielobiegunowo, ze zdefiniowanym rozmieszczeniem biegunów magnetycznych. Jeden magnes jest namagnesowany biegunami w kształcie pierścieni, drugi biegunami w kształcie linii podłużnych, dzięki czemu podczas terapii linie pola magnetycznego zamykają się, zapewniając równomierne oddziaływanie pola magnetycznego na okolicę odbytu.
Natężenie pola magnetycznego na powierzchni MAGNETOPLAG® Polfa-Łódź wynosi 30-40 mT (300 – 400 Gausów), co całkowicie mieści się w granicach zalecanych wartości natężenia stałego pola magnetycznego, zalecanych do stymulacji organizmu ludzkiego.
Pole magnetyczne, w zakresach terapeutycznych, wywiera wielokierunkowy, korzystny wpływ na tkanki organizmu ludzkiego:
– Poprawia oddychanie tkankowe
– Pobudza syntezę kolagenu (białka niezbędnego do regeneracji tkanek)
– Przyspiesza procesy regeneracyjne i naprawcze (synteza DNA)
– Zmniejsza odczuwanie bólu
– Pobudza rozwój naczyń krwionośnych (lepsze ukrwienie tkanek)
– Działa przeciwobrzękowo i przeciwzapalnie
– Stabilizuje błony komórkowe
– A tu piszą nawet, że chroni przed zakażeniami i bakteriami w okolicy odbytu, ha! Czyli wszystko fachowo i profesjonalnie niezwykle.
Magnetoplag jest oczywiście wnikliwie przebadany klinicznie; liczba i jakość publikacji na jego temat zapiera wprost dech w piersiach. Żal tylko, że
Wkładek nie wolno aplikować do pochwy.
skoro działania niepożądane obejmują:
Magnetoterapia może prowadzić do wzmożenia popędu płciowego, okresowego obniżenia ciśnienia tętniczego, a także przemijającej biegunki.
No, ale jeśli biegunka, to może warto się zastanowić.
Przy okazji, żeby zdiagnozować hemoroidy czy ewentualnie każdą istniejącą chorobę, możemy uciec się do auraskopii. Jest to (znowu według „Tajemnic niekonwencjonalnej medycyny„) bardzo niekonwencjonalna metoda diagnostyczna, związana z analizowaniem rozmazów krwi.
Doktor H. Auras-Blank, prowadząc prywatny gabinet i wykonując jednocześnie badania krwi zauważyła, że we wszystkich rozmazach krwi chorego człowieka widziane są pewne kontury, które giną, gdy choroba zostanie wyleczona. Lekarkę zastanowił ten fakt i tak długo eksperymentowała, aż osiągnęła to, że początkowo widziane tylko w zarysie, dziwne struktury dały się sfotografować i zidentifikować w wyschniętej warstewce krwi.
To, co pani doktor zobaczyła w 1250-krotnym powiększeniu przeszło wszelkie jej oczekiwania, bowiem nie mieściło się w żadnych pojęciach naukowych. Powiększona, cieniutka warstewka krwi przedstawiała odbicie wszystkich organów i narządów ludzkiego organizmu i to na dodatek we właściwej kolejności!
Alfabetycznej?
Inaczej mówiąc – była to dokładna mapa ciała ludzkiego z wszelkimi jego schorzeniami, gdyż pod mikroskopem niektóre z organów miały ślady uszkodzenia, co odpowiadało faktycznemu stanowi.
Co więcej, okazało się, że na podstawie samej analizy krwi można było dużo dokładniej określić stan zdrowia chorego niż przy pomocy innych badań.
Szczególnie przydatna jest do wykrywania wczesnego stadium raka oraz skłonności do tej choroby. Polega to na obserwowaniu, czy w nałożonym pod mikroskopem rozmazie krwi występuje rozwarstwienie, czy też stanowi on zwartą masę. Krew nie mająca skłonności rakowych jest masą homogenną, a gdy występują te predyspozycje, to następuje lekki rozkład surowicy.
Odpowiednio powiększony obraz krwi wykazuje także stan naszej równowagi duchowej, nerwowe napięcia, stresy. Auraskopia jest w stanie również wykazać ciała obce w organiźmie.
Na przykład Magnetoplag?
Cóż, czas pokaże, czy auraskopia znajdzie swoje miejsce w świecie medycyny konwencjonalnej. Dla dobra nas wszystkich wskazane jest, aby stało się to jak najszybciej. A na zakończenie tego rozdziału chcę powiedzieć, że w jednej z polskich klinik młody lekarz, ponad dwadzieścia lat badając rozmazy krwi, doszedł do podobnych wniosków, co doktor Blank. Gdy podzielił się swoimi refleksjami z przełożonymi, został nie tylko wyśmiany, ale i „w nagrodę” przeniesiony na prowincję. No i słuch po nim zaginął…
I tym przykładem podłości konwencjonalnej medycyny ja z kolei zakończę tę notkę…