kretynizmy

Materia składa się z niematerii, czyli wibrujące wibracje śmiercionośnych kolczyków

Czekało, czekało, aż się doczekało. Dzisiaj (dzięki miłej Czytelniczce) wszystkim zdrożonym, zacukanym i zafrasowanym przedstawiamy znakomite rozwiązanie wszelkich problemów (no nudne się to już robi, ale  dlaczego nie, skoro wszystkie te rozwiązania są coraz znakomitsze?). Nie tylko zresztą znakomite, a nawet zdumiewające – Energyzator Fioletową Energią (w skrócie VLE). Lecimy z tym koksem.

Rozwiązanie problemów wygląda zgoła niewinnie (jak wypisz wymaluj zwykła płytka z granitu czy innego kamienia, idealna do rytmicznego walenia się w główkę), ale wcale nie jest takie niewinne. Płytkę naładowano bowiem energią. Fioletową.

W wysokiej jakości granitowe płyty została wprowadzona specjalna Energia, która na fotografiach Kirilianowskich ma barwę fioletową.Energia ta jest Universalną Energią znajdującą się w całym Wszechświecie.

Czy ta fioletowa energia jest tak samo fioletowa jak fioletowy płomień? Dzięki któremu mistycy transformują się osobiście w złoto i jest z nimi spokój? (Dla mistyków Fioletowy Płomień jest marzeniem aby stransmutować ciało – magiczną alchemią – przemiany metalu w złoto w drodze osobistej transformacji).
A płomień ten jest również świetnym płynem do kąpieli oraz pod prysznic? (Fioletowy Płomień, który działa niczym mydło w czasie kąpieli usuwa substancje blokujące nasze cztery niższe ciała).
A także pali negatywną karmę oraz jest zasilaczem naszego układu immunologicznego?
No musi to być ten sam płomień, skoro: Fioletowy Płomień jest tym czynnikiem, który podnosi wibrację, wprowadza w komórki więcej światła. Płomień penetruje w strukturę atomową i ustawia bieguny między białym ogniem tego atomu, które jest negatywnym biegunem materii i białym ogniem Fioletowego Ognia – Duchem, który przyjmuje pozytywne pole. Polaryzacja atomu ognistego rdzenia Płomienia Fioletu stabilizuje i usuwa gęstą substancję pomiędzy elektronami atomu.

Wracając więc do fioletowych, tfu – granitowych płytek: są one naładowane tą niezwykłą fioletową energią.

Energia ta ma niebywale wysokie wibracje w skali Bovisa. Są one rzędu 530 000 jednostek w Płytce VLE oraz 850 000 jednostek w Krysztale Górskim VLE.

Co to jest skala Bovisa?

Francuski fizyk Antoine Bovis opracował swą skalę w latach 1930-tych podczas pracy nad Energiami w Piramidach Egipskich. Skala ta służy do pomiaru vibracji energii i ma zakres od zero do nieskończoności.Wibracje 6 500 uważane są za neutralne dla człowieka. Śmierć następuje około 4 000.

Fizyk? Hmmm… Ale co tam – nie bądźmy drobiazgowi. W końcu samo mierzenie skali Bovisa musi być ciekawe, a ile śmiechu przy tym (The unit of the Bovis scale has no known definition and isn’t in any way based on physics. The „measurement” consists of the dowser walking around the place with an object (like a pendulum, dubbed „biometer„) and declaring the Bovis number). Szczególnie chyba, kiedy coś wibruje z niskimi numerkami. No i pomiary na pewno pozytywnie wpływają na jelenia, który nabył kamienną płytkę (jedyne ponad dwieście coś złotych polskich, tanio jak barszcz).

Każda substancja wibruje w sposób dla siebie specyficzny. Np. czyste srebro ma wibracje 2 200, czyste złoto 8 800, czysty pallad 9 800.

W tych cyrkumstancjach padłam nagle martwym trupem. To moje śliczne (srebrne) kolczyki… I dalszej części notki nie będzie.

 
 
 
 
 
 

A może jednak będzie (porzućcie swe nadzieje), bo w końcu tu umarły tylko moje cztery niższe ciała (te, co to fiolotowy płomień je odblokowuje). Reszta ma się świetnie, a nawet – drogą osobistej transformacji – zaczynam wibrować i świecić. Jak złoto, eee, przykładem. Dobrym rzecz jasna.

Wszystko co istnieje we wszechświecie wibruje a to w jaki sposób wibruje powoduje w jaki sposób postrzegamy to naszymi zmysłami.

Najlepiej zmysłami postrzega się wibrowanie wibratora.

Zdrowy człowiek wibruje w zakresie 7 500 do 10 000. Ludzie uduchowieni od 40 000 do 250 000. Niektórzy nawet ponad 1 000 000.

Najlepszy dowód, że im wibratory niepotrzebne.

Już 100 lat temu fizyk kwantowy Max Plankt powiedział, iż materia składa się z niematerii. Jest to temat do głębszych przemyśleń.

A 200 lat temu znany ichtiolog Max Plankton powiedział, że wszystkie rybki śpią w jeziorze, tylko plankton spać nie może. Jest to temat do głębszych przemyśleń.

Nasza Dusza oraz wszystkie nasze inne ciała także wibrują. Im ktoś jest bardziej uduchowiony tym szybciej (wyżej) wibrują wszystkie jego ciała oraz Dusza. Wibracje te przenoszone są także na ciało fizyczne i mogą być zmierzone. Odzwierciedlają to zdjęcia Kirilianowskie Aury ludzkiej lub aury innych żyjących organizmów lub materii.

Ach, aura na zdjęciach kirlianowskich. Wreszcie jakiś dowód. 

Jak używamy Kamiennych Płytek VLE ?

Stawiamy mały kryształ górski , który znajduje się w komplecie w opakowaniu z Płytką , czubkiem do góry w dowolnym miejscu na Płytce VLE. Służy on do wzmocnienia wibracji Płytki VLE do ok. 850 000 gdyż on sam takie wibracje posiada. Możemy go także zabrać w podróż i wkładać pod talerz lub na talerz z jedzeniem w restauracji , itd. Możemy takze używać samej Płytki VLE ponieważ posiada ona identyczną Energię co kryształ i efekt jest ten sam.

Kładziemy surowy lub ugotowany pokarm na talerzu i talerz stawiamy na Płytce VLE na 1 lub 2 minuty przed jedzeniem. Pokarm taki możemy wstawić do lodówki a wibracje będą dalej podwyższone i nie znikną.

Używki takie jak papierosy , cygara , alkohol także kładziemy na parę minut na Płytce VLE i zaczną one inaczej wpływać na Nasz organizm. Prosze zobaczyć obok zdjęcie energii zwykłego papierosa i papierosa , który leżał na Płytce VLE przez 1 minutę.Widać wyraźnie ogromną różnicę. Papieros do tej pory bardzo dla nas negatywny (-10 w skali do + 10) zmienia się wręcz w pozytywny (nawet do +2)!

Głównym celem tej Energii jest zmiana wibracji substancji szkodliwych dla człowieka w taki sposób , że substancja szkodliwa dla człowieka staję się nieszkodliwą. Substancje takie jak papierosy , cygara , sól kamienna , żywność przetworzona , żywność stara i przeterminowana , alkohol mają mierzalną szkodliwość -10 w skali od -10 do + 10.

Np.Papieros z -10 przechodzi w +2 lub +3 ,sól z -10 przechodzi w +5 , podobnie cukier. Powyższe wyniki można potwierdzić w wieloraki sposób;badania radiestezyjne , biorezonans , osobiste doznania ludzi spożywających żywność z Płytek VLe przez 2 lub 3 tygodnie , zachowanie roślin podlewanych wodą , która stała na płytce VLE oraz fakt iż żywność zachowuje bardzo długo świeżość.

Brawo. Efekty są naprawdę rewelacyjne. Wrogie substancje przestają być wrogie i stają się przyjaznymi wibratorami (wszelkie bardzo nam wrogie substancje jak sól kuchenna , biały cukier , tytoń stają się przyjazne naszemu ciału wibrując inaczej), ludzie spożywający przeterminowaną żywność są zachwyceni (żywność przeterminowana nadal nadaje się do spożycia), rośliny – ach, tu efekt jest doprawdy zdumiewający (rośliny podlewane wodą z płytki VLE rosną gwałtownie), człowiek czuje się znakomicie (ciało potrzebuje mniej snu a sen jest bardziej treściwy; podczas ćwiczeń fizycznych nasze mięśnie pracują inaczej, lepiej, szybciej się regenerują), alergie mają się za to gorzej (alergie ulegają znacznemu zmniejszeniu lub likwidacji), a zwierzęta jedząc pokarm z płytki VLE stają się bardziej energiczne. Na końcu zaś, po trudach stukania się w głowę wibrującą płytką, można wreszcie wziąść kąpiel (wkładając mały kryształ górski do wanny na 20 minut przed kapielą energetyzujesz wodę w wannie aż do ok 500 000 bovis i mozesz wziąść niezwykle odświeżającą kąpiel). Należy tylko pamiętać o certyfikacie.

A jeśli, a jeśli komuś to za mało (chociaż oczywiście nie powinno być, bo nie ma jak granitowa płytka zastosowana jako wibrator, co każdemu powinno w zupełności wystarczyć) polecamy coś jeszcze innego. Dodatkowo. Niezawodny w użyciu masażer, który powoduje eksplozję endorfiny i poprawę zdolności myślenia, kiedy założy się go na przykład na kolano. W dodatku można nim masować inne części ciała, co wiąże się z przyjemnym mrowieniem na plecach. Same zalety. I jaki tani.

Reklama

31 myśli w temacie “Materia składa się z niematerii, czyli wibrujące wibracje śmiercionośnych kolczyków”

  1. Głównym celem tej Energii jest zmiana wibracji substancji szkodliwych dla człowieka w taki sposób , że substancja szkodliwa dla człowieka staję się nieszkodliwą.

    Podobno można też do tego używać kotów. Ale płytka nie drapie i nie anektuje fotela, plus dla płytki.

    A w ogóle proszę nie śmiać, teraz wiem, czemu od medytacji robię się taki rozedrgany. Do tej pory myślałem, że to z nerwów.

  2. @ Bart
    O, jakie ładne. Powinno się tylko dodać, że ten ogień to koniecznie fioletowy ma być, i wszystko się będzie zgadzało (wibracje, dynamika, wieczna energia, te sprawy). Co ważniejsze, Ty też wówczas nie będziesz miał problemów ze swoją nieuporządkowaną molekularnie i zieloną chemicznie kuchenką. A nie jakieś okrągłe garnki, phi.

  3. Śmierć następuje około 4 000.

    The „measurement” consists of the dowser walking around the place with an object (like a pendulum, dubbed „biometer„) and declaring the Bovis number).

    Poświętliwi ci różdżkarze, wyobrażam sobie jak ginęli niczym muchy badając wartość bovis (tak się to pisze?) substancji <4000, takich jak srebro. Ostatnim tchnieniem szeptali "trzy tysiące sto dwadzieścia" po to, byśmy wiedzieli, co nam grozi, czego unikać. Cześć ich pamięci!

  4. @ Jurgi
    Kot ma na pewno za niskie wibracje, jeśli nie siedział przedtem na fioletowej płytce i nie jadł przeterminowanej fioletowej karmy. Nie nadaje się.
    A do medytacji należy zapalić sobie fioletowego papierosa (+2 czegoś tam), a wtedy dzięki osobistej transformacji wszelkie rozedrganie przybierze natychmiast właściwą postać.

  5. @ Miski

    Cześć ich pamięci!

    O to to. A formą tej czci niech będzie postawienie przed jakimś pałacem różdżki, ekhm, kupowanie, kupowanie, kupowanie tych płytek.

  6. Ale że też nie rozpisałaś się szerzej nad osobą Archanioła Zadkiela?

  7. Energia ta jest Universalną Energią znajdującą się w całym Wszechświecie.

    Przecież Amerykańscy Naukowcy dawno potwierdzili, że istnieje takie coś.
    http://en.wikipedia.org/wiki/Cosmic_microwave_background_radiation
    Z pozoru mówimy o różnych rzeczach, bo tu fioletowe, a tam mikrofalowe. Ale należy pamiętać, że jest „fiolet”, będący tylko ułudą słabych umysłów, i jest Prawdziwy Fiolet, przez profanów błędnie nazywany mikrofalami.

    W tych cyrkumstancjach padłam nagle martwym trupem.

    Bez histerii. Najwyżej uszy ci urwało od rezonansu.

    Ach, aura na zdjęciach kirlianowskich. Wreszcie jakiś dowód.

    No przecież na fotografii tradycyjnej też wychodzi.

  8. A wiecie co jest najlepsze? Serwis Natura 24, który zajmuje się rozprowadzaniem badziewia będącego tematem licznych wpisów obecnych tu dyskutantów oferuje:
    KARTĘ STAŁEGO KLIENTA

  9. „A 200 lat temu znany ichtiolog Max Plankton powiedział, że wszystkie rybki śpią w jeziorze, tylko plankton spać nie może. Jest to temat do głębszych przemyśleń.”

    w tym momencie wibracje mojego ciała wpadły w niebezpieczny ton, zapewne ze śmiechu. A jak się śmieję to bolą mnie żebra, żądam odszkodowania za straty fizyczne, moralne, psychiczne i wibracyjne! Wibracyjne zwłaszcza, czuję, ze spadłam minimum – 5 w skali kogośtam :)

  10. I like it.! Ale:

    Kurcze, kopiesz leżącego. Co jest uzasadnione i sensowne – bo leżących kopie się łatwiej i wygodniej niż stojących. Problem jedynie w tym, że nie tyle my powinniśmy się śmiać, co wyznawcy powinni płakać. A oni dkn nie chcą.

    Ale może na dłuższą metę coś przyniesie?.Pewnie trzeba od podstaw, z fokusem na życie narodzone dopiero niedawno.

  11. @ Ray

    No, jakoś nie mogłam. Całą tę stronkę przeglądać mogę tylko przez chwilę, a potem opadają mi wszystkie kończyny tudzież witki ;-)

    @ Gammon

    Bez histerii. Najwyżej uszy ci urwało od rezonansu.

    Jasne, łatwo Ci mówić. A moje uszy to pies? W dodatku są tak blisko musku.

    No przecież na fotografii tradycyjnej też wychodzi.

    Ale ma mniejsze cycki. Na kirlianowskich miałaby większe.

    @ Tamburmajor i Moonchild
    Cieszę się :-)

    @ Telemach
    A wiesz, trochę inaczej do tego podchodzę. Wyznawców (takich „zwykłych”) rozumiem – nie wiedzą, są niemądrzy, czasem naiwni, niedouczeni, łatwo im zrobić wodę z mózgu. Dlatego czepiam się „specjalistów”, czyli tych, którzy robią tę wodę. I takich będę kopać bez litości, sami się bowiem o to proszą.

    Nie wiem, czy zajrzałeś na tę stronkę, do której linkował wyżej Bart. W jednym z działów pisze tam pani – lekarka medycyny. Doradza rodzicom na temat szczepień. Z jej tekstów wynika, że szczepionki to samo zuo i mają wyłącznie potworne efekty uboczne (i Majewska tam jest cytowana, i teksty o autyzmie i o tiomersalu – czyli to samo, co zawsze). To mnie przeraża. Że ona tak pisze se luźno o tych okropnych szczepionkach – najgorsza jest ta przeciw krztuścowi – po czym wpisuje się zmartwiona matka noworodka i pyta, jak to jest naprawdę, bo ona dzieciaka nie zaszczepiła, ale znalazła w necie artykuł, że szczepienia p-krztuścowe są jednak ok. I co pani doktor na to? A pani doktor oczywiście nic. Bo i po co?

    Dlatego jakąś pracę od podstaw też tu uprawiam. No bo co mogę?

  12. @sporothrix
    A moje uszy to pies? W dodatku są tak blisko musku.

    Istnienie musków jest tylko ułudą słabych musków.

    Ale ma mniejsze cycki. Na kirlianowskich miałaby większe.

    W dobie Photoshopa stosowanie fotografii kirlianowskiej do powiększania cycków jest nieekonomiczne.

    Dlatego czepiam się „specjalistów”, czyli tych, którzy robią tę wodę. I takich będę kopać bez litości, sami się bowiem o to proszą.

    Nader słusznie. I nie bierz jeńców.

  13. @sporothrix: przecież ja nie twierdzę, że leżącego (w tym wypadku) nie trzeba kopać. Trzeba. Dobrze, że leży – jest wygodniej. Mnie zastanawia jedynie mechanizm polegający na tym że spotykamy się wszyscy wciąż w tych samych miejscach i tam przekonani na użytek innych przekonanych obśmiewają (słusznie) irracjonalizm świata od którego jesteśmy (jednak i coraz barzuiej) hermetycznie odgrodzeni.
    Ja nie namawiam do rajdu na astromaryję i napierdalanie się tam się z koniem, ale zauważam coraz dalej postępującą ideologettoizację blogosfery. Co napawa mnie wątpliwościami dotyczącymi sensu pracy od podstaw. Praca ma sens, ale co zrobić gdy podstawy są gdzie indziej?

    Nie wiem, czy zajrzałeś na tę stronkę, do której linkował wyżej Bart

    Jasne. Od czasu jak to robię regularnie, nie muszę już sam szukać w sieci dalszych przykładów idiotyzmu, jego linki zaspakają moje potrzeby z nadwyżką. Duża oszczędność czasu dla mnie, z drugiej strony on znajduje więcej niż ja mogę (czasem) znieść.

    A przykład z lekarką? Studia medyczne nie chronią przed napadami szamanizmu. A gdy lekarz (niedajco) sam się wyleczy zebranymi podczas nowiu ziołami – to jego odjazd bywa całlowity i istotnie niebezpieczniejszy niż w przypadku wsiowego znachora. Znam przypadki że sceptyk z medycznym doktoratem, po tym jak sceptycyzm nie zadziałał, w odruchu irracjonalnej rozpaczy sięgnął do zabobonu i ten, hm, zadziałał. Przynajmniej tak mu się to jawiło. Wiesz jakie spustoszenie potrafi to spowodować?

  14. @telemach
    ale zauważam coraz dalej postępującą ideologettoizację blogosfery. Co napawa mnie wątpliwościami dotyczącymi sensu pracy od podstaw. Praca ma sens, ale co zrobić gdy podstawy są gdzie indziej?

    Mam bardzo podobne spostrzeżenia. Kilka razy zaklinałem się , że już nigdy nie będę wtrącał nosa w sprawy Globalnego Śmietnika, za jaki można uważać internet. Dodam, iż ciekawe są obserwacje, kto w internetowym światku nie uczestniczy. Otóż jest tych ludzi całkiem sporo. Na uliczce, gdzie mieszkam, chyba tylko ja zamieszczam „w internecie” jakieś wpisy, reszta to kompletnie olewa i puka się w głowę.

    Zatem pojawia się pytanie (w nawiązaniu do dyskusji na blogu Telemacha o portalach społecznościowych) – do jakiego stopnia grupa społeczna „żyjąca internetem” może być celem oddziaływania społecznego w sensie edukacyjnym, towarzyskim, rozrywkowym, biznesowym itd. Czy przypadkiem internet (paradoksalnie w odróżnieniu od ekonomii) nie jest systemem, gdzie pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy?

  15. @telemach
    Mnie zastanawia jedynie mechanizm polegający na tym że spotykamy się wszyscy wciąż w tych samych miejscach i tam przekonani na użytek innych przekonanych obśmiewają (słusznie) irracjonalizm świata od którego jesteśmy (jednak i coraz barzuiej) hermetycznie odgrodzeni.
    Ja nie namawiam do rajdu na astromaryję i napierdalanie się tam się z koniem

    Biorąc pod uwagę konsekwentną politykę Astromańki, która usuwa komentarze krytycznie, słusznie czynisz, że nie namawiasz.

    zauważam coraz dalej postępującą ideologettoizację blogosfery

    Jak przejrzysz archiwa u Barta, znajdziesz przypadek człowieka, który (przy niewielkiej pomocy bliźnich) wyszedł z Otchłani.

    globalnysmietnik w dniu 16.10.2010 o 10:14

    @telemach
    Czy przypadkiem internet (paradoksalnie w odróżnieniu od ekonomii) nie jest systemem, gdzie pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy?

    Jak to w odróżnieniu?
    http://en.wikipedia.org/wiki/Gresham's_law

  16. Widzialam to cudo, wstyd sie przyznac, ale mam w tym sklepie konto. Kupilam tam orzechy do prania, uprawiane przez malych indyjskich chłópow ( http://www.natura24.pl/go/_info/?user_id=218&lang=pl ).
    Oprocz plytek z fioletowa energia znalazlam tam tez cala mase cudnosci – np. caly dzial z terapia dra Ashkara http://www.natura24.pl/go/_category/?idc=id_77&order=1&page=1&producer_id=0&record_row=long&lang=pl
    Niezaleznie od bzdurnosci fioletowych aur martwi mnie, gdy osoba mi bliska zamiast isc na badania, idzie do uzdrowiciela.
    Tak mi jakos wtedy smutno, bo proba przekonania niestety odbija sie od sciany „widzialam zdjecia”…
    Tak btw – ostatnio w trendzie antyszczepionkowym pojawil sie nowy nurt – nieetyczne szczepionki z wyabortowanych plodow: http://mateusz.pl/donbosco/1005-2.htm

  17. @ Gammon

    Istnienie musków jest tylko ułudą słabych musków.

    Trudno, jakoś muszę się z tym pogodzić.

    W dobie Photoshopa stosowanie fotografii kirlianowskiej do powiększania cycków jest nieekonomiczne.

    Możliwe, ale za to ładniejsze.

  18. @ Telemach
    Na pewno masz rację z tym spotykaniem się w sumie w tych samych miejscach i przekonywaniem przekonanych. Ale ja mam nadzieję, że jednak dociera się czasem i do kogoś nieprzekonanego. Do kogoś, kto szuka czegoś w necie o chorobach czy leczeniu, wyskakują mu strony altmedowe, ale i wyskakuje i coś sensowniejszego. Może wtedy porównać i podjąć decyzję.

    Dlatego ja na przykład nie wpisuję się u Astromarii czy Moon (nie wtykam swojego nosa, jak pisze Globalnyśmietnik, poza tym zapewnie moje komentarze zostałyby zablokowane), bo uważam, że to niczego nie zmieni. Zmienić natomiast może przedstawienie jakiemuś „anonimowemu poszukiwaczowi internetowemu” przedstawienie alternatywy do tego, co mówią te panie.

    Przyznam, że miewam sygnały, że to, co piszę, dociera do ludzi (nie tych, którzy mają już uprzednio takie zdanie, jak ja). Albo że im jest to do czegoś potrzebne. Dlatego wydaje mi się, że warto nie odpuszczać.

    Oczywiście – jest bardzo mało treści o tematyce naukowo–sceptycznej. Powstają wprawdzie agregatory (jak Researchblogging czy Bloginaukowe), ale to też skierowane jest najczęściej do ludzi już zainteresowanych. Za to prawie już finalizujemy coś, na czym mi bardzo zależało, czyli obecność blogowych naukowych tekstów na stronie organizacji, której celem jest przybliżanie wiedzy biologicznej nauczycielom oraz uczniom, i w ogóle wszystkim zainteresowanym. Jak to dojdzie do skutku, to będzie to sukces, bo będzie to naprawdę blisko czegoś, co nazywa się pracą u podstaw.

    Oczywiście, wszystko to nie znaczy, że nie widzę realiów. Ale chcę coś robić. I to, co piszę, to jest właśnie wyraz tej chęci. I przekonania, że to ma choć odrobinę sensu.

    Znam przypadki że sceptyk z medycznym doktoratem, po tym jak sceptycyzm nie zadziałał, w odruchu irracjonalnej rozpaczy sięgnął do zabobonu i ten, hm, zadziałał. Przynajmniej tak mu się to jawiło. Wiesz jakie spustoszenie potrafi to spowodować?

    Pewnie potrafi, choć nie musi. Ważne, moim zdaniem, żeby zdawał sobie sprawę, że dowody anegdotyczne to tylko dowody anegdotyczne. Myślę, że prawie każdemu zdarza się czasem takie magiczne myślenie, rozpacz ludzka jest zupełnie zrozumiała. Nawet niektórzy szanowni sceptycy (ttdkn-owskie nicki bardzo znane i zasłużone :-)) zwierzali się już tutaj i nie tylko, że stosowali altmedowskie metody. A ja dawno temu pracowałam z panią (lekarką z doktoratem), która byłą jakąś bardzo dużą szychą w Polskim Towarzystwie Homeopatów (czy jak to się tam nazywało). A poza tym chyba (na ile mogłam ocenić) leczyła całkiem nieźle i miała całkiem porządny dorobek naukowy. Nie wiem, jak ona to łączyła, pamiętam tylko, że szefostwu się to nie podobało, ale tolerowano to (być może dlatego, że w praktyce leczyła zgodnie z zasadami medycyny, a nie zabobonu).
    Wydaje mi się więc, znowu, że tu ważne jest to, co dany człowiek robi, występując z pozycji eksperta.

  19. @ Shigella

    Widzialam to cudo, wstyd sie przyznac, ale mam w tym sklepie konto.

    To właśnie dzięki Tobie ta notka :-)
    O Ashkarze widziałam, ale to już było. A płytki granitowe mi się spodobały.
    A propos, jak te orzechy? Nigdy nie próbowałam, ale opinie czytałam raczej negatywne. Co Ty o nich myślisz?

    Tak btw – ostatnio w trendzie antyszczepionkowym pojawil sie nowy nurt – nieetyczne szczepionki z wyabortowanych plodow: http://mateusz.pl/donbosco/1005-2.htm

    Tak, pamiętam to, ktoś o tym już wspominał. Faktem jest, że niektóre szczepionki robi się na komórkach, które pochodzą z wyabortowanych kiedyś płodów ludzkich. Jednakże, ten polski artykuł brzmi zgoła inaczej, niż artykuł ten (http://www.whale.to/m/aborted.htm) czy nawet to oświadczenie (http://www.immunize.org/concerns/vaticandocument.htm). Te dwa zagraniczne zwracają uwagę na kwestie etyczne (które są zrozumiałe dla osób z takim a nie innym światopoglądem), ale jednocześnie podkreślają, jak wygląda sytuacja w nauce w tej chwili, oraz podkreślają wagę szczepień. Wiedzy naukowej wyraźnie brakuje natomiast temu polskiemu księdzu.

  20. sporothrix:

    Oczywiście, wszystko to nie znaczy, że nie widzę realiów. Ale chcę coś robić. I to, co piszę, to jest właśnie wyraz tej chęci. I przekonania, że to ma choć odrobinę sensu.

    Jak widzisz to dobrze. To co robisz, robisz świetnie. A sens? (Dla mnie) ma.

  21. Wyznanie ciemnych pożądań: bardzo bym chciał dokopać leżącej durnocie. Ale gdzie niby ona leży? Ja tam raczej widzę roześmianego debila stojącego na plecach wiekowych głupot i obracającego miliardowymi kontami. Magicznych obiektów do magicznych działań coraz więcej, nawet czasami zastanawiam się czy nadal czekać na pojawienie się tybetańskiego mousepada odsuwającego samoczynnie myszkę od klikania na negatywnie naładowane strony – czy bez czekania samemu wrzucić go do obiegu.

    Blogi podobne do tego (pozwolę sobie uniknąć nazywania ich, bo paru autorów pojawiło się tu, a tak wprost, patrząc w oko, to etycznie jest walić w mordę, a nie wychwalać) czytam z dość ambiwalentną przyjemnością. Boli uświadamianie sobie jaka kupa kupy jest na świecie i ilu mądrych i wykształconych ludzi opiera się zalewaniu przez nią coraz większych połaci Ziemi – a z drugiej strony to jest potrzebne, bywają momenty, w których jeden dobry, podchwycony gdzieś przypadkiem argument, cuda czyni wśród niezupełnie utopionych w potopie. Bo na ogół mają oni solidną bazę danych, porażającą swymi wymiarami – i ważnym bywa sposób, w jaki wzbudza się wątpliwości co do jej walorów.

    A czy się wygra czy przegra, to przed grą bardzo trudno powiedzieć. Mawiam w takich sytuacjach, że Jezus miał pomoc z zaświatów, a i on sam niewiele by zmienił świat. Trzeba szukać towarzyszy walki.

  22. Chciałem podkreślić jeszcze jeden poziom pożyteczności Sporothrix, i w ogóle osób piszących takie blogi. Otóż są osoby, które pracę u podstaw prowadzą w miejscach „obcych” – na innych blogach, na forach. Tłuką buca, jak mawiają niektórzy. Sporothrix o ile mi wiadomo tego nie czyni, ale materiały przez nią publikowane na jej własnym blogu służą tłukącym buca. Sam niejednokrotnie liknowałem z takich dyskusji do notek Sporothrix.

  23. Nawet jeśli nie tłuczesz osobiście, to twórz kilofy na buce. Warto i trzeba.

    Chciałam się radośnie powydurniać, że fioletowy to najsłuszniejszy kolor ever, że skala Bovisa pewnie się ładnie przekłada na stężenie midichlorianów we krwi, i czy moje cztery niższe ciała to te zapasowe klony, które chowam na antresoli.

    Tia. Tylko poszłam z dziecięciem do lekarza, a ta… powiedzmy, że hydra błotna n. med., zaleciła przepłukiwanie nosa preparatem homeło. Spytałam, czy sól fizjologiczna by nie wystarczyła. „Tak, ale homeopatyczne jest delikatniejsze.” Powiedziałam, że niezbyt wierzę w magię i wyszłam.
    Zeby się dobić poszłam do apteki zobaczyć skład homełka. I owszem, sól fizjologiczna inside, ale do tego mucus nasalis suis.
    Łaciny się uczyłam. Cztery lata. Niech sobie ten mucus wetkną w sempiternae suae.

    Tłucz ich, Sporothrix. Aż im mucus nasalis z nosa pójdzie.

  24. Tłuczmy, ale nie siejmy dezinformacji. Mucus nasalis suis to akurat nie jest gilas, tylko śluzówka ze świńskiego nochala. Gilas też jest w składzie, ale kryje się pod nazwą Sinusitis Nosode.

    Pozdrawiam i cieszę się, że mogłem pomóc.

  25. A to przepraszam. Odmiana mi się walnęła. (Wstyd.)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s