Ponieważ miałam ochotę oderwać się na chwilę od wielkich niewybuchów kopernikańskich oraz obleśnych tekstów pewnego pana – odrywam się więc. Intensywnie zwiedzając San Diego.
Wprawdzie na pierwszy rzut oka (do sieci) San Diego nie wygląda na miejsce, w którym jest specjalnie wiele interesujących rzeczy do zobaczenia, ale to co jest – jest całkiem przyjemne. W dodatku są palmy na ulicach, a taki widok, przyznam, zawsze robi mi dobrze na umysł. Szczególnie w listopadzie, nieprawdaż. I piękna, ciepła, słoneczna pogoda też. A poza tym, ponieważ mieszkamy bardzo niedaleko starego miasta (w amerykańskim ofkors znaczeniu tych słów), wciąż mam wrażenie, że jestem na na planie filmu o Dzikim Zachodzie.
Udało mi się, owszem, zobaczyć już coś poza tym starym miastem (i mam zamiar zobaczyć jeszcze więcej), ale, jak wiadomo, w San Diego nie ma nic poza Old Town! Takim właśnie tekstem przywołał nas do porządku pan w informacji turystycznej, kiedy nieostrożnie zapytaliśmy o mapki dalszej okolicy. Żeby więc uhonorować lokalnych patriotów – oto San Diego Old Town (i jego bardzo najbliższe okolice):
San Diego Avenue, główna ulica Old Town, wraz z kościołem Niepokalanego Poczęcia (ukończonym w 1919),
a także elegancką bielizną męską:
Być może właściciel tej bielizny siedział akurat w areszcie po przeciwnej stronie ulicy (San Diego Courthouse, 1847):
La Casa de Estudillo (dom rodziny hiszpańskiego arystokraty Jose Antonio de Estudillo, 1825), zewnętrze i wnętrza,
oraz miła pani przewodniczka, która fajne rzeczy opowiadała o opuncjach. Tak w ogóle, to opuncje, kaktusy i inne gruboszowate przebijają swoim urokiem nawet palmy na ulicach. San Diego ma swoje zalety:
Muzeum nie muzeum, ale świnki być muszą (świnki to podstawa):
Zresztą, muzea tutejsze także bywają fascynujące. Pokazują na przykład, jak wyglądały wnętrza domu w San Diego w połowie XIX wieku,
a także jak wyglądał koń z góry (Seeley Stables, 1869):
Jeszcze jedna sztuka, wysokości niemal naturalnej:
A tutaj prawie Antonio Banderas (grający na ganku Cosmopolitan Hotel, 1869). „Prawie” robi wielką różnicę.
Miejsca z normalną opieką lekarską nie rzucają się w oczy w Old Town. Za to odwiedzić można wróżkę oraz magików od kręgarstwa: