moja Ameryka, przyjemności

Nie samym aligatorem człowiek żyje

…kiedy przyjedzie do Miami Beach. I nam podziwianie przepięknych aligatorów nie przeszkodziło zupełnie cieszyć się prawie idealnym latem tej zimy. Czegóż chcieć więcej, kiedy ma się blisko piękny zielony ocean,

nawet jeśli w ocean ten wychodzą potwornej wielkości statki wycieczkowe (które osobom ze zboczeniem zawodowym kojarzą się głównie z norowirusami ;-)).

W dodatku są palmy,

a nawet woda, plaża i palmy w jednym. Czyli raj:

Kwestie zawodowe i biologiczne nie dają wprawdzie za wygraną i rzucają się nachalnie w oczy – a to tablica postawiona, żeby było weselej, zaraz obok galerii malarstwa,

a to taki samochód (w końcu walentynki były, nieprawdaż),

wreszcie biedne, zmaltretowane żeglarze (w ogromnych ilościach) na piasku:

Szczęśliwie na plaży nie leżały wyłącznie smętne żeglarze, można było też oglądać inne, przyjemniejsze widoki :-)

Ewentualnie wybrać się na Ocean Drive, która służy głównie do lansowania się najkrótszymi sukieneczkami świata oraz ryczącymi samochodami.

Że nie wspomnę już o wzbudzających ogólną ciekawość występach drag queens,

willi, gdzie mieszkał i przed którą został zamordowany Gianni Versace,

a także mnóstwie śliczniusich jak cukiereczki domeczków-hotelików w stylu Art Deco (nie tylko na Ocean Drive zresztą). Hałaśliwych bardzo wieczorami:

Od hałasu można jednak było odpocząć. Pod palmami oczywiście, gdzie wieczorami robiło się niemal zupełnie pusto:

4 myśli w temacie “Nie samym aligatorem człowiek żyje”

  1. Nie, i w ogóle bardzo mało osób pływało. Pogoda była oczywiście super, zwłaszcza w porównaniu z normalnym lutym w DC, ale na pływanie było troszkę za chłodno (jak na nasz gust).

  2. Byli policjanci z jajami (sorki, MSPANC, u nas się zawsze tak mawiało :-)). Paru przynajmniej widziałam. Na rowerkach. Ale czy byli sekssssi? Hmmm… no na pewno nie tak, jak podkoszulek pod marynarką Dona Johnsona (ja tu jestem starej daty, i dla mnie Miami Vice to wyłącznie TEN serial). No i na pewno nie tak seksowni, jak aligator Sonny’ego Crocketta :-)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s