sponsorowane

Pogromcy Mitów Medycznych – część III

UWAGA – NOTKA SPONSOROWANA

Część III i ostatnia, jak sądzę. Czas na podsumowanie. A podsumowanie chyba dałoby się zawrzeć w zwięzłym – miało być dobrze, a wyszło jak zwykle.

Niestety. Pomysł, jakkolwiek nieoryginalny, był w ogóle dobry. Strona po polsku, z debunkowaniem pseudomedycznych i pseudonaukowych bzdur, niewątpliwie jest potrzebna i bardzo by się przydała. Zawiodło jednak wykonanie, czego głównej przyczyny upatrywałabym w źle działającej (czy nawet w dużym stopniu niedziałającej wcale) moderacji i administracji.

Ideą portalu miała być obecność i aktywność internautów. Należy wziąć pod uwagę jednak, że ludzie poszukujący wiedzy w internecie i trafiający na portal PMM nie zaczynają od czytania regulaminu. Obce im będą więc założenia, że każdy użytkownik ma prawo wypowiedzieć swoją opinię, niezależnie od tego, jaka ona jest i że za samą aktywność (a nie jej jakość) przyznawane są nagrody. W związku z tym komuś nowemu trudno będzie ocenić, czy dany ekspert jest faktycznie ekspertem, czy też może dostał tę etykietkę za wrzucenie coś z setki bzdurnych czasem komentarzy. Ktoś nowy nie zauważy w ogóle, że w zasadzie należałoby czytać tylko same podsumowania dyskusji, czyli te fragmenty na pomarańczowym tle, tym bardziej, że – co już zauważałam – „odgórni” eksperci portalu nie przemęczają się zanadto i ich własnych ocen mitów (potwierdzeń i obaleń) jest bardzo niewiele.

Innymi słowy, ktoś, kto zaglada na PMM, znajdzie mnóstwo wpisanych mitów, pytań i zagadnień nurtujących internautów, zaskakujące nieco informacje w artykułach oraz pseudodowcipne i przez swoją swobodę mogące wprowadzać w błąd wypowiedzi ekspertów portalu na blogu. A jeśli zechce nadal przebijać się przez to wszystko celem znalezienia jakiejś dawki wiedzy, napotka wypowiedzi osób podających się za pracowników służby zdrowia, ewentualnie związanych z nauką, często z odznakami super-ekspertów, wrzucających linki na poparcie swych tez.

O, takie jak w wątku o lewatywie na przykład.

Jeśli jest to trolling altmedowców, to gratulacje – udany. Jeśli nawet nie, to i tak wygląda na to, że strona PMM, zamiast propagować naukę i wiedzę, stała się tubą pseudonauki oraz zbiorem łatwo dostępnych linków do oszołomskich stron.

Jeden z czytelników zapytał mnie przy okazji poprzedniej notki, jaką ocenę dałabym PMM. Jako wredny belfer chciałam odpowiedzieć od razu – trzy z dwoma. Za pomysł. Jednak po przeczytaniu wyżej wspomnianej wymiany informacji o lewatywie ocena ta wydaje mi się zbyt łagodną.

Szkoda w sumie.