Dzisiejszy tekst stanowi kontynuację tej notki. Szczególnie dedykowany jest tym, którzy, jak widziałam tu i ówdzie w necie, uważają, że to wszystko przez Wakefielda.
Przy okazji zareklamuję raz jeszcze Przewodnik Krytyki Politycznej poświęcony zdrowiu, w którym to Przewodniku ukazało się poniższe (acz w znacznie zmienionej wersji).
Wstęp
W ostatnich latach wiele słyszy się i czyta na temat szkodliwości szczepionek i programów powszechnych szczepień. Antyszczepionkowe ruchy są prężne, wśród ich przedstawicieli znajdują się celebryci, a ich poglądy mają duży wpływ na rodziców, obawiających się o zdrowie dzieci. Wielu obserwatorów tej sytuacji wydaje się wierzyć, że ruchy antyszczepionkowe są nowością we współczesnych społeczeństwach. Że powstały stosunkowo niedawno, w odpowiedzi na zbyt dużą (zdaniem ich przedstawicieli) liczbę obecnie stosowanych szczepionek przeciw chorobom wieku dziecięcego, na kontrowersje związane z niektórymi szczepieniami (na przykład wymyślone i podsycane przez Andrew Wakefielda zastrzeżenia wobec szczepionki MMR – przeciw odrze, śwince i różyczce), czy wręcz w powiązaniu z szerzonymi tu i ówdzie teoriami spiskowymi („rządy państwowe chcą nas oznakować przy użyciu szczepionek, żeby sprawować nad nami kontrolę”).
Tymczasem ruchy antyszczepionkowe towarzyszą szczepieniom od samego początku; od pierwszych chwil zastosowania pomysłu, że ludzi można chronić przed poważnymi chorobami dzięki podawaniu im specjalnie przygotowanych preperatów medycznych zawierających patogeny (osłabione, zinaktywowane lub też ich fragmenty). Zastosowanie idei tej, godnej podziwu i uznanej przez świat medyczno-naukowy za jedno z najdonioślejszych osiągnięć ludzkości, od zawsze budziło protesty, oparte na różnych przesłankach. Co zaskakujące, mógł zmienić się sposób szerzenia tychże protestów (ludzie w XIX wieku nie mieli oczywiście dostępu do telewizji czy internetu), ale ich treść nie uległa zasadniczym zmianom przez te wszystkie lata.
Ciekawostką jest fakt, że aktywność przypominająca działania antyszczepionkowców miała miejsce nawet jeszcze przed wprowadzeniem idei szczepień w życie – za początek czego uznaje się prace Edwarda Jennera nad uodpornieniem ludzi i masowymi szczepieniami przeciw ospie prawdziwej. W 1721 roku, w nękanym przez dużą epidemię ospy Bostonie, jeden z lekarzy, Zabdiel Boylston, przy aktywnym wsparciu Cottona Mathera, wpływowego purytańskiego pamflecisty, zastosował technikę wariolacji (celowego zakażenia materiałem zawierającym wirusy ospy prawdziwej – Variola, stąd nazwa) na ponad dwustu osobach. Mather spotkał się z dużą dezaprobatą, atakowano go nawet fizycznie, a sam pisał, że nigdy nie widział, żeby diabelskie podszepty zebrały tak duże żniwo, jak w przypadku zachowania osób atakujących ideę chronienia ludzi przed groźną chorobą.
Wędrując jeszcze głębiej w przeszłość – istnieje przypuszczenie (choć niewiele jest na to dowodów), że czynności przypominające szczepienia znane były bardzo wcześnie, w pierwszym tysiącleciu naszej ery, a stosowali je ponoć Chińczycy. Być może wiedziano o nich także w Europie. Dwaj osiemnastowieczni włoscy lekarze, Emanuel Timoni i Giacomo Pylarini pisali w 1714 roku, iż podobne zabiegi znali ich przodkowie. A doktor James Kirkpatrick w swoim dziele z 1761 roku „The Analysis of Inoculation: Comprizing the History, Theory, and Practice of It: with the Occasional Consideration of the Most Remarkable Appearances in the Small Pocks” zanotował istnienie sprzeciwów wobec tego typu praktyk. Sprzeciwów ze strony duchowieństwa, opierających się na twierdzeniu, że taka ochrona ludzi przed chorobami stanowi bunt wobec woli Boga i że stosujących ją spotka wieczne potępienie.
O ospie prawdziwej i pierwszej fali ruchów antyszczepionkowych przeczytać można w tej notce.
Krztusiec i druga fala ruchów antyszczepionkowych
Druga fala ruchów antyszczepionkowych miała zasięg globalny, protesty odnotowano w Europie, Azji, Australii i Ameryce Północnej, dotyczyły one szczepionki przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi (DTP, zwaną dawniej Di-Per-Te), a kontrowersje wzbudzała zwłaszcza tzw. pełnokomórkowa szczepionka przeciwkrztuścowa.
W Szwecji wprowadzono ją w latach pięćdziesiątych XX w. W 1967 roku jeden z tamtejszych lekarzy, Justus Ström, stwierdził, że krztusiec nie jest groźny w nowoczesnym szwedzkim społeczeństwie i że szczepić nie warto. Wkrótce potem pojawiły się doniesienia o neurologicznych powikłaniach poszczepiennych. Wszystko to spowodowało spadek zaufania do szczepionki i zmniejszenie liczby szczepionych dzieci.
Podobnie sytuacja wyglądała w Japonii, gdzie DTP wprowadzono w 1947 roku. Skutkiem masowych szczepień było zmniejszenie zachorowalności do tego stopnia, że zaczęto wspominać o tym, iż szczepionka nie jest już potrzebna. Emocje wzbudził również fakt, że dwoje dzieci zmarło po szczepieniu. W związku z tym zaprzestano stosowania szczepień przeciw krztuścowi w ogóle. Wynikiem była epidemia, która wybuchła w 1979 roku, z 13 tysiącami chorych i 41 zgonami. Japończycy wprowadzili więc szczepienia ponownie, tym razem z użyciem nieco bezpieczniejszej przeciwkrztuścowej szczepionki bezkomórkowej i chorobę udało się opanować.
Szczepionka DTP była w użyciu w Wielkiej Brytanii od lat pięćdziesiątych XX w. Mimo że nie spowodowała całkowitego zniknięcia krztuśca, znacząco wpłynęła na zmniejszenie częstości jego występowania. W latach czterdziestych krztusiec zbierał bowiem spore żniwo, szczególnie wśród niemowląt. Była to główna przyczyna śmierci dzieci z powodu chorób zakaźnych w tamtych latach. Po wprowadzeniu rutynowych szczepień liczba przypadków choroby malała, aż krztusiec przestał budzić zainteresowanie i emocje. Aż do lat siedemdziesiątych, do czasu doniesienia z jednego z londyńskich szpitali, że ponad trzydzieścioro dzieci miało niepokojące objawy neurologiczne po szczepieniu DTP. Informacje pojawiły się w telewizji i prasie, powołano stowarzyszenie The Association of Parents of Vaccine Damaged Children, którego celem było ukazanie opinii publicznej ryzyka związanego ze szczepionką. Świat medyczny był podzielony, co tym bardziej dezorientowało społeczeństwo. W 1977 roku doktor Gordon Stewart ze szpitala w Glasgow opublikował wyniki badań świadczących o tym, że DTP wiąże się z dużym ryzykiem wystąpienia powikłań neurologicznych. Spowodowało to dyskusję na łamach czasopism naukowych oraz prasy popularnej. Wreszcie przeprowadzono niezależne, na szeroką skalę zakrojone badania, które wykazały, że mimo iż w istocie stosowanie szczepionki przeciwkrztuścowej wiązać się może z pewnymi efektami ubocznymi, to ryzyko ich wystąpienia jest niezwykle małe. Dzięki tej wiedzy rozpoczęto kampanię na rzecz powszechnych szczepień, i to kampanię bardzo szeroko zakrojoną, widoczną we wszystkich mediach.
Dyskusje na temat szczepień przeciw krztuścowi pojawiły się ponownie na początku lat osiemdziesiątych. Tym razem udało się jednak pokazać opinii publicznej, że nie ma dowodu na to, iż szczepionka przeciwkrztuścowa powoduje trwałe następstwa neurologiczne.
W Stanach Zjednoczonych antyszczepionkowe kontrowersje wywołane zostały w 1982 roku filmem dokumentalnym „DTP: Vaccine Roulette”, który pokazywał negatywne skutki szczepienia, a minimalizował efekty pozytywne. Niezadowoleni rodzice założyli własne organizacje, chcąc protestować przeciw szczepieniom, jednakże świat medyczno-naukowy tym razem nie zamknął się w obrębie czasopism naukowych (jak to w dużej mierze było w Wielkiej Brytanii), ale wykorzystał mass-media. Stowarzyszenia medyczne, takie jak American Academy of Pediatrics i American Medical Association dołączyły do Centers for Disease Control and Prevention w prowadzeniu kampanii pro-szczepionkowej. Dzięki temu w USA liczby zaszczepionych przeciw krztuścowi utrzymywały się na niezłym poziomie.
Aż do 2010 roku. Niestety, między innymi na skutek działalności ruchów antyszczepionkowych, spadek liczby uodpornionych osób w społeczeństwie spowodował znaczący wzrost chorujących na krztusiec w Kalifornii. Zanotowano tam ponad cztery tysiące przypadków choroby, a zmarło z jej powodu dziesięcioro dzieci. W odpowiedzi, w roku 2011, wprowadzono dodatkowe obowiązkowe szczepienia przy użyciu DTP dla uczniów szkół publicznych i prywatnych. A w tej chwili coraz więcej mówi się o powracającym zagrożeniu krztuścem nie tylko w USA.
Wygląda więc na to, że druga fala ruchów antyszczepionkowych przeszła płynnie w falę trzecią, czyli tę, która ma miejsce obecnie.
MMR i trzecia fala ruchów antyszczepionkowych
W 1998 roku doktor Andrew Wakefield opublikował dane, z których wynikało, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy między szczepionką MMR, a zapaleniem jelit i co ważniejsze – autyzmem. Informację podchwyciły media. Dało to początek antyszczepionkowej histerii oraz popularnemu w wielu krajach mitowi, że szczepionki powodują autyzm (a jest to niewątpliwie mit, gdyż bardzo dokładnie przeprowadzono wiele badań, które takiego związku nie wykazały). Stwierdzono też, że Wakefield postępował nieetycznie w stosunku do swoich pacjentów i fałszował wyniki badań, wykazując się ogólnie nierzetelnością i nieuczciwością zawodową. Po wnikliwym dochodzeniu większość współautorów artykułu wycofała się, Wakefield został ukarany naganą ze strony brytyjskiego General Medical Council (za łamanie etyki zawodowej, w tym konflikt interesów) oraz odebrano mu prawo wykonywania zawodu lekarza na terenie Wielkiej Brytanii. Wreszcie w 2010 roku, na podstawie niezbitych dowodów, czasopismo Lancet oficjalnie wycofało artykuł Wakefielda.
Niestety zniszczenia zdołały się już dokonać. Wielu rodziców, nastraszonych przez Wakefielda i zwolenników jego teorii, przestało szczepić dzieci szczepionką MMR. Skutkiem tego (choć nie tylko tego) jest coraz większa liczba przypadków odry i świnki w wielu krajach Europy i poza Europą. Sytuacja ta niepokojąca jest do tego stopnia, że specjaliści w Stanach Zjednoczonych ostrzegali niedawno obywateli swego kraju przed podróżami do Europy, ze względu na potencjalne ryzyko zachorowania na odrę.
Elementem trzeciej fali ruchów antyszczepionkowych jest także hasło „Green Our Vaccines”. Kwestia bardziej „ekologicznych” i „nietoksycznych” szczepionek pojawiła się po szeroko rozpropagowanych podejrzeniach, że tiomersal – związek rtęci stosowany w niektórych szczepionkach jako konserwant – może powodować autyzm. W 1999 roku amerykańskie organizacje medyczne zdecydowały o wycofaniu albo zmniejszeniu zawartości tiomersalu w szczepionkach. Firmy farmaceutyczne miały tego dokonać wyłącznie z ostrożności – zajmujący się bezpieczeństwem szczepionek Institute of Medicine’s Immunization Safety Review Committee oficjalnie stwierdził bowiem, że związku autyzmu ze szczepionkami zawierającymi tiomersal nie ma. Notabene, w tej chwili specjaliści uważają, że wycofywanie tiomersalu było krokiem zbyt pochopnym i może narazić na szwank próby eliminacji niektórych chorób, szczególnie w krajach biedniejszych.
Mimo jednak naukowego wykazania nieszkodliwości szczepionek z tiomersalem, ruchy antyszczepionkowe cały czas próbują forsować kwestię badań pod kątem ukrywających się w szczepionkach różnych toksycznych substancji. Rolę odgrywają tu niektórzy celebryci (np. Jenny McCarthy) głosząc, że istnieje związek między szczepieniami i autyzmem i że firmy farmaceutyczne powinny usunąć wszelkie tego rodzaju „toksyny” z produkowanych preparatów.
Podsumowanie
Szczepionki i powszechne szczepienia są jednym ze świetniejszych dokonań ludzkości. Jednak od samego początku walce z chorobami zakaźnymi towarzyszy sprzeciw ruchów antyszczepionkowych. Ich zastrzeżenia nie zmieniły się wiele na przestrzeni ponad dwustu lat. Nadal dotyczą kwestii bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek, problemów związanych z wolnościami obywatelskimi, obejmują też pytania o konflikt między szczepieniami a religią. Ruchy antyszczepionkowe wciąż posługują się zręcznym żonglowaniem nieprawdziwymi danymi, przeinaczonymi teoriami naukowymi i wzbudzaniem strachu przed spiskami, czym poważnie szkodzą społeczeństwom.
Skąd się to bierze? Skąd bierze się wiara w pseudomedycynę, informacje niepotwierdzone naukowo, a często także niebezpieczne dla zdrowia? Czy jest to ogólny brak zaufania do nauki i naukowców, obecny nawet w XXI wieku? Niezrozumienie hermetycznego języka nauki? Odruchowa niechęć do wszelkich zabiegów administracyjnych? A może raczej wiara w to, że „naturalne” jest zawsze lepsze niż to, co wyprodukowano gdzieś w zimnym i sterylnym laboratorium (czyli że „naturalna” odra jest lepsza, niż zapobieganie jej)? A może, szczególnie w przypadku szczepionek, znaczenie ma krótkowzroczność i reagowanie tylko na bezpośrednie, widoczne zagrożenie (w końcu choroby, z którymi poradziliśmy sobie w Europie dzięki szczepieniom, nie wydają się nam groźne, bo nie obserwujemy ich ofiar na co dzień)? A może w ogóle wszystko razem?
Zastrzeżenia wobec szczepień mogły się nie zmienić, zmieniły się natomiast media i zasięg propagowania antyszczepionkowych fobii. Ogromną rolę odgrywa telewizja, a szczególnie internet, dzięki czemu dowolne teorie rozprzestrzeniają się błyskawicznie. Specjaliści uważają, że aktywność ruchów antyszczepionkowych nigdy nie wygaśnie i zawsze będą nam one towarzyszyły. W tej sytuacji zadaniem lekarzy i naukowców jest równie intensywne wykorzystywanie nowoczesnych środków masowego przekazu dla popularyzowania prawdziwej, rzetelnej, niezafałszowanej nauki.
Literatura:
1. Kata, A. (2012). Anti-vaccine activists, Web 2.0, and the postmodern paradigm – An overview of tactics and tropes used online by the anti-vaccination movement Vaccine, 30 (25), 3778-3789 DOI: 10.1016/j.vaccine.2011.11.112
2. Jacobson, R., Targonski, P., & Poland, G. (2007). A taxonomy of reasoning flaws in the anti-vaccine movement Vaccine, 25 (16), 3146-3152 DOI: 10.1016/j.vaccine.2007.01.046
3. Blume, S. (2006). Anti-vaccination movements and their interpretations Social Science & Medicine, 62 (3), 628-642 DOI: 10.1016/j.socscimed.2005.06.020
4. Keelan J, Pavri-Garcia V, Tomlinson G, & Wilson K (2007). YouTube as a Source of Information on Immunization: A Content Analysis JAMA: The Journal of the American Medical Association, 298 (21) DOI: 10.1001/jama.298.21.2482
5. Poland GA, & Jacobson RM (2011). The age-old struggle against the antivaccinationists. The New England journal of medicine, 364 (2), 97-9 PMID: 21226573
6. Baker, J. (2003). The pertussis vaccine controversy in Great Britain, 1974–1986 Vaccine, 21 (25-26), 4003-4010 DOI: 10.1016/S0264-410X(03)00302-5
7. https://www.historyofvaccines.org/content/articles/history-anti-vaccination-movements