okołonaukowo

Japoński ważny problem

Wszystkie te, obecne poza Japonią, histerie na punkcie energii atomowej oraz wcinania soli jodowanej zapijanej płynem Lugola, dowodzą wyraźnie, że ludzie w Europie naprawdę się nudzą. I z tych nudów i dobrobytu poprzewracało im się w różnych częściach ciała. Można więc by im zaproponować, żeby wzięli się uspokoili i może zastanowili się trochę. Jeśli chcą się dowiedzieć czegoś na temat dawek promieniowania, to niech zajrzą na przykład w to miejsce; a jeśli interesuje ich pochopne nabywanie jodu celem uodpornienia przed radioaktywnością – tutaj, oraz na inne sensowne strony, które także wyjaśniały, jak to z tą tarczycą jest.

Można także pokazać, że Japończycy będą musieli sobie poradzić nie tylko z promieniowaniem, ale i z innymi poważnymi sprawami, wynikającymi pośrednio z trzęsienia ziemi i tsunami. Zaapeluję przy okazji – na to wszystko będą im potrzebne pieniądze, ludzie. Każda złotówka czy dolar się liczy. Jak ktoś lubi, to niech się przy okazji bawi komiksami czy innymi papierowym ptactwem, ale przede wszystkim niech wpłaca. Do roboty!

ResearchBlogging.org
A notka dzisiejsza będzie o japońskim zapaleniu mózgu. Bo to jest to jedno z zagrożeń, z którego większość histeryzujących Europejczyków najprawdopodobniej nie zdaje sobie sprawy, a z którym Japonia będzie musiała się prędzej czy później zmierzyć. Być może później, bo zakażenia przenoszone przez owady raczej nie bywają szczególnie groźne w miesiącach zimowych i chłodnych. Jednakowoż, japońskie encephalitis jest w Japonii chorobą endemiczną, woda powodziowa po tsunami zdecydowanie poszerzy obszar namnażania się komarów roznoszących zakażenie, tak więc CDC namawia wszystkich pracowników pomocy humanitarnej, ażeby zaszczepili się przed przyszłym letnim wyjazdem. Niebezpieczeństwo jest realne.

Japońskie zapalenie mózgu powodowane jest przez wirusy z rodziny Flaviviridae (tej samej, do której należą też chociażby wirusy dengi, żółtej gorączki, gorączki Zachodniego Nilu, czy naszego rodzimego kleszczowego zapalenia mózgu). Wirus japońskiego encephalitis jest wirusem neurotropowym (podobnie jak niektóre inne z tej rodziny), pod względem epidemiologicznym zalicza się go także do arbowirusów, czyli wirusów roznoszonych przez stawonogi (arthropod-borne viruses).

Japońskie zapalenie mózgu występuje nie tylko w Japonii, ale rozpowszechnione jest w Azji Południowo-Wschodniej, od Korei, Japonii i sporego kawałka Chin począwszy, aż do Indii i Indonezji, a nawet Australii (na obrazki można klikać i powiększać).

Po raz pierwszy chorobę opisano jeszcze w XIX wieku, w 1924 roku miejsce miała spora epidemia w Japonii, a w ciągu ostatnich kilku dekad choroba najwyraźniej rozprzestrzeniała się na zachód i południe (patrz obok). Dlaczego – nie jest do końca jasne. Być może rolę odgrywają tu zmiany w rolnictwie, szczególnie powiększanie terenów dla uprawy ryżu, ale możliwe także, że swój udział ma przemieszczanie się zakażonych zwierząt, komarów, czy migracje ptaków.

Uważa się, że na japońskie zapalenie mózgu narażone są mniej więcej trzy miliardy ludzi. W latach siedemdziesiątych XX wieku dochodziło do około 100 tysięcy zakażeń rocznie, głównie w Chinach. Dzięki wprowadzeniu szczepień, a także dzięki urbanizacji czy zmianom w rolnictwie, liczba ta znacznie zmniejszyła się w ciągu ostatnich trzech dekad. Jednak około 10 do 30 tysięcy infekcji rocznie notuje się i teraz; a pamiętać należy, że liczba ta może być niedoszacowana, w zależności od nakładów na służbę zdrowia oraz powszechności występowania choroby w danym państwie. Japonia, kraj o klimacie umiarkowanym, należy do tej grupy terenów endemicznych, w których szerzenie się japońskiego encephalitis zależy od temperatury – zimą komary nie są aktywne, ale latem i jesienią może dojść do epidemii. Do epidemii takich dochodzi zazwyczaj na terenach rolniczych.

Jak zostało już powiedziane powyżej, japońskie zapalenie mózgu roznoszone jest przez zakażone wirusami komary, głównie z rodzaju Culex, ale również inne. Komary te przenoszą wirusy między świniami (najważniejszy dla ludzi rezerwuar zakażenia) i ptakami brodzącymi. Człowiek bywa zakażony przypadkowo, a ponieważ u ludzi wiremia (obecność wirusów we krwi) trwa bardzo krótko i ma niski poziom – ludzie nie są w stanie zakażać następnie komarów, czyli nie odgrywają roli w łańcuchu epidemiologicznym. Człowiek nie może zarazić się od człowieka, z wyjątkiem rzadkich przypadków zakażenia płodu. Zwierzęta oraz komary zazwyczaj przechodzą infekcje bezobjawowo (choć ciężkie zakażenia opisywano u koni i trzody chlewnej).

Japońskie zapalenie mózgu na terenach endemicznych dotyczy głównie dzieci, ogromna większość przypadków ma miejsce u pacjentów poniżej 15. roku życia. Jednak, zwłaszcza na nowo zajmowanych przez wirusy terenach, może dotyczyć także dorosłych. Szczególnie narażeni są turyści (w każdym wieku) zwiedzający obszary endemiczne, ze względu na zupełny brak odporności.

Większość przypadków japońskiego encephalitis u ludzi (nawet powyżej 99%, w zależności od obszaru) ma postać bezobjawową albo wygląda jak coś w rodzaju grypy. Jeżeli natomiast wystąpi postać objawowowa, to najczęściej jest to ostre zapalenie mózgu. Okres inkubacji choroby trwa od 5 do 15 dni. Po dwóch – czterech dniach bólów głowy i brzucha, gorączki, nudności i wymiotów (które mijają), następuje faza encephalitis, ze zmianami w zachowaniu i percepcji, drgawkami (częstsze u dzieci niż u dorosłych, związane mogą być ze zmianami krwotocznymi w mózgu – patrz obok, i śpiączką), oraz ubytkami neurologicznymi, jak porażenia połowicze, paraliż wszystkich kończyn, a także objawy móżdżkowe. W ciężkich przypadkach może nastąpić nawet odkorowanie i śmierć mózgowa. U niektórych pacjentów występują też objawy podrażnienia opon mózgowo-rdzeniowych, takie jak sztywność karku i objaw Kerniga.

Japońskie zapalenie mózgu może również objawiać się w postaci porażenia wiotkiego, podobnego jak w przypadku poliomyelitis. Porażenie to dotyczyć może wszystkich kończyn i prowadzić do wyniszczenia organizmu (patrz obok).

Zaburzenia funkcjonowania układu ruchowego w przebiegu japońskiego zapalenia mózgu opisywane były u 60% pacjentów.
Jedną grupę z nich stanowią objawy parkinsonowskie, jak twarz maskowata, drżenia czy wybitne wzmożenie napięcia mięśniowego o typie sztywności z objawem koła zębatego. A drugą – różnego rodzaju dystonie, czyli występowanie ruchów mimowolnych powodujących skręcanie i wyginanie różnych części ciała, przez co chory może przybierać nienaturalną postawę. Dystonie dotyczyć mogą głowy (kręcz karku, między innymi do tyłu, retrocollis) oraz kończyn. Ruchy takie mogą występować nawet do 20 – 30 razy dziennie, po 2 – 3 minuty, i wiążą się z gorączką, wyczerpaniem, trudnościami z oddychaniem i przyjmowaniem pokarmu. Na zdjęciu poniżej pokazany jest piętnastoletni chłopiec po miesiącu chorowania na japońskie zapalenie mózgu, z ciężką postacią dystonii szyi, tułowia oraz kończyn. Po sześciu latach dystonie cofnęły się, a chłopak był zdolny prowadzić normalne życie.

Około 30% pacjentów z japońskim encephalitis umiera. Związane jest to najczęściej z niedotleniem mózgu, wzmożonym ciśnieniem wewnątrzczaszkowym, wgłobieniem pnia mózgu, śpiączką czy zachłystowym zapaleniem płuc. A mniej więcej połowa tych, którzy wyzdrowieli, musi zmagać się z poważnymi następstwami zakażenia – upośledzeniem ruchowym, drgawkami, zmianami zachowania czy zmniejszeniem zdolności poznawczych.

Nie istnieje specyficzna przeciwwirusowa terapia w kierunku japońskiego zapalenia mózgu, możliwe jest tylko leczenie wspomagające oraz terapia niektórych powikłań. Najlepszym więc sposobem uniknięcia choroby jest zaszczepienie się. W USA zarejestrowane są dwie szczepionki, obie skuteczne (istnieją też inne, sprzedawane w Azji). Wykres obok, a także informacje tutaj i animacja na tej stronie wyraźnie pokazują, że inne sposoby mające na celu ograniczenie występowania japońskiego zapalenia mózgu na terenach endemicznych, takie jak kontrola populacji komarów czy szczepienie trzody chlewnej, nie przyniosły spodziewanych rezultatów, i że szczepienie ludzi jest najlepszym dostępnym sposobem radzenia sobie z problemem. Oczywiście istnieją przeciwskazania do zastosowania szczepionki, efekty uboczne, a niektóre partie szczepionki były wycofywane z obrotu. Nie zmienia to jednak faktu, że warto rozważyć szczepienie przeciwko japońskiemu zapaleniu mózgu przed podróżą do Azji. Powinny to zrobić szczególnie te osoby, które planują spędzić tam trochę więcej czasu, zwłaszcza w tych trudnych okolicznościach, które mają obecnie miejsce w Japonii.

Literatura:

1. Misra, U., & Kalita, J. (2010). Overview: Japanese encephalitis Progress in Neurobiology, 91 (2), 108-120 DOI: 10.1016/j.pneurobio.2010.01.008
2. Fischer M, Lindsey N, Staples JE, Hills S, & Centers for Disease Control and Prevention (CDC) (2010). Japanese encephalitis vaccines: recommendations of the Advisory Committee on Immunization Practices (ACIP). MMWR. Recommendations and reports : Morbidity and mortality weekly report. Recommendations and reports / Centers for Disease Control, 59 (RR-1), 1-27 PMID: 20224546
3. https://extranet.who.int/aim_elearning/en/vaccines/je/controlStrategies.pdf
4. http://www.cdc.gov/ncidod/dvbid/jencephalitis/index.htm
(Ilustracje pochodzą z powyższych materiałów: wszystkie, z wyjątkiem wykresu, z pierwszej i drugiej publikacji, wykres – z pozycji trzeciej)

11 myśli w temacie “Japoński ważny problem”

  1. Generalnie wszelkie zapalenia mózgu to sytuacje podbramkowe, w dodatku nie bardzo jest jak je leczyć. Aż dziwne że śmiertelność to „tylko” 30%

  2. 30% to sporo. Ale że są w ogóle niebezpieczne, to fakt. O ile pamiętam dobrze tę klasyfikację, to dzieli się je na te średnio groźne (powodowane przez enterowirusy na przykład), zagrażające życiu (arbowirusy właśnie oraz herpes) i śmiertelne (wścieklizna). Widać też, dlaczego trudno je leczyć, skoro są ogromnie często powodowane przez wirusy.

  3. @Sporothrix

    Ok, dzięki za rozjaśnienie sprawy. Co do trudności leczenia raczej nie myślałom o kwestii wirusów (fakt, leków przeciwwirusowych nie mamy aż tak dużo, w dodatku są one „wycelowane” na ogół w konkretne rodzaje wirusów), tylko o tym, że jak cokolwiek „wlezie” do układu nerwowego to praktycznie po ptokach. Bez względu na to czy są to wirusy, bakterie czy pierwotniaki (na przykład ameby albo świdrowce)

  4. @ Barts
    O ile dobrze znalazłam, szczepionki te nie są zarejestrowane w Polsce. Ale są zalecane (oczywiście kiedy wyjeżdża się na odpowiednie tereny i na odpowiednio długi czas): http://www.szczepienia.pzh.gov.pl/main.php?p=2&id=129&sz=804. W takiej sytuacji chyba najlepiej, tak tu piszą, skontaktować się z punktem szczepień dla podróżujacych, czy z poradnią medycyny podróży, czy w ogóle z Sanepidem, i zapytać.
    Wg Dziennika Ustaw szczepi się żołnierzy zawodowych, wyjeżdżających do krajów o wysokiej i średniej endemiczności: http://www.znanyprawnik.pl/DziennikUstaw,2010,564
    A ten NZOZ (http://www.megamed.pl/index.php?id_strony=186&id=156&idmain=) pisze z kolei tak: Szczepienie wykonywane w Stacjach Sanitarno-Epidemiologicznych. Szczepionka nie jest zarejestrowana w Polsce, sprowadzanie w ramach importu docelowego.

    @ Jiima
    A pewnie, że zakażenia ośrodkowego układu nerwowego nie są zbyt przyjemne. Ale nie zawsze jest to tragedia. Z zapaleniami mózgu bywa kiepsko, bo są często wirusowe i nie ma ich jak leczyć (z wyjątkiem herpesowego, a i tak pacjenci po czymś takim miewają bardzo interesujące objawy ubytkowe, niestety), ale i w tej grupie zakażenia mogą być stosunkowo łagodne (tak, jak pisałam – enterowirusy czy świnka).
    Z kolei zapalenie opon często bywa bakteryjne, jest wtedy ciężkie, ale mamy antybiotyki, które leczą i pomagają (nie zawsze, rzecz jasna).
    A wirusowe zapalenia opon w ogóle mogą być bardzo łagodne, o przebiegu poronnym, wiele z nich bywa zupełnie nierozpoznawanych, ze względu na łagodny przebieg.
    Z jeszcze innej strony patrząc mikrobiologicznie na OUN – mamy na przykład ropnie mózgu (różne bakterie, tlenowce i beztlenowce, paciorkowce są izolowane; śmiertelność 0-30%), ropniaki nadtwardówkowe (podobne bakterie; śmiertelność 6-20%, ci, co przeżyją, miewają ubytki neurologiczne), septyczne zakrzepowe zapalenie zatoki jamistej (często gronkowiec złocisty; rzadkie, ale jeśli nieleczone, to niemal 100% śmiertelne) czy nadtwardówkowy ropień rdzenia kręgowego (gronkowiec złocisty, pałeczki Gram-ujemne, paciorkowce; nieleczony kończy się uciskiem na rdzeń i całkowitym porażeniem).
    A jeszcze trzeba by wspomnieć o grzybach. Oraz o pasożytach, pierwotniakach – jak słusznie piszesz.
    Różnie więc bywa, nie wrzucałabym ich do jednego worka.

  5. „Japońskie zapalenie mózgu powodowane jest przez wirusy z rodziny Flaviviridae (tej samej, do której należą też chociażby wirusy dengi, żółtej gorączki, gorączki Zachodniego Nilu”

    Taka sobie rewelacja. W USA mamy swojski West Nile Wirus, ktory co prawda nie ma prawa rownac sei z japonskim, ale 30 osob zeszlo smiertelnie w ubieglym roku, o czym donosi CDC

    http://www.cdc.gov/ncidod/dvbid/westnile/surv&controlCaseCount09_detailed.htm

    Pamietam panike pare lat temu na East Coast, w New England zwlaszcza i okolicach.

    Memy tez swoja wlasna, swojska Lyme Desease roznoszaona przez kleszcze. Poki co, kiepsko sie leczy a skutki ma pozalowania godne. Tu jest mapka

    http://www.cdc.gov/ncidod/dvbid/lyme/ld_Incidence.htm

    Tak wiec nei mamy czeg ozazdroscie japonczykom ani robic wrzawy z powodu ich komarow

  6. @ Mamula66
    Ach. Och. Ojejku. Dzięki serdeczne za poinformowanie mnie, że istnieją na świecie drobnoustroje oraz choroby, o których kompletnie i zupełnie nie miałam pojęcia. Posypuję głowę popiołem – szczególnie na widok West Nile Wirusa, który nic ale to nic wspólnego nie ma z gorączką Zachodniego Nilu.

    I wiesz co, ponieważ już kolejny raz wyskakujesz ze znakomitymi pomysłami na notki u mnie, proponuję – pisz swojego bloga. Wówczas na pewno będziesz usatysfakcjonowany/a jego zawartością.

    A poważniej – nie odpowiadałabym w ogóle na ten komentarz, gdyby nie to:

    Tak wiec nei mamy czeg ozazdroscie japonczykom ani robic wrzawy z powodu ich komarow

    Nie skomentuję tego tak, jak na to zasługuje, bo musiałabym napisać same bardzo brzydkie słowa. Zastanowiłeś/aś się w ogóle nad tym, co tu piszesz?

  7. @Sporothrix
    Z opóźnieniem dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.

  8. Pani Gospodyni: „I wiesz co, ponieważ już kolejny raz wyskakujesz ze znakomitymi pomysłami na notki u mnie, proponuję – pisz swojego bloga. Wówczas na pewno będziesz usatysfakcjonowany/a jego zawartością.”

    Witam w Polandii. Pzrez chwile poczulem sie jak w Ojczyznie. Zycze dobrego samopoczucia, zgranego zepolu klakierow i kopania w d… wszystkich ktory maja jakies zdanie. Nei wiedzielm kto moze a kto nie moze pisac na tyb blogo.

    Rowniez zycze usatysfakcjonowania. Do nie-zobaczenia

  9. @ Mamula66
    Ojejuniu, obrażamy się i bijemy chochoła, bo nie zachwyciłam się Twoimi, ekhm, subtelnie wyrażonymi sugestiami. W dodatku powtarzającymi coś, co w notkach było.
    Tak jak nadmieniałam, przymusu czytania nie ma, jeśli Ci się nie podoba. A komentować i sugerować może każdy, trzeba to tylko umieć robić – serio radzę Ci zastanowić się nad paroma kwestiami, które tutaj napisałeś. Oraz nad sposobem ich napisania.

Dodaj komentarz