okołonaukowo

Odporność pęka w odłamków stos

ResearchBlogging.org

Jak zwykle w takim wypadku wydaje się słusznym zakrzyknąć – dobra robota, ludzie! Brawo! Nie szczepcie się dalej, może być tylko lepiej, nie wyłącznie w USA, ale gdzie indziej także.

CDC właśnie poinformowało, że w Stanach, w 2012 roku, zanotowano trzy przypadki różyczki wrodzonej (w latach 2004 – 2011 było ich również trzy, ostatni raz w 2008).

Bo różyczka to nie tylko taka sobie łagodna choroba, z subtelną, elegancką wysypką (taką, co to naturalną reakcją jest – a po co się szczepić, lepiej przechorować). Różyczka to także zestaw wad wrodzonych, jeśli do zakażenia dojdzie w trakcie ciąży. Pisałam już o tym, ale powtórzyć muszę:

Objawy różyczki wrodzonej [u dziecka] są bardzo różnorodne, wymienia się wśród nich: zaćmę i inne nieprawidłowości w obrębie narządu wzroku (jaskra, retinopatie, małoocze), prowadzące do ślepoty, głuchotę, wady serca, problemy neurologiczne (mikrocefalia, opóźnienie w rozwoju motorycznym i psychicznym), nieprawidłowy wzrost w okresie płodowym, a także objawy zapalne w mózgu, wątrobie, śledzionie, płucach i szpiku kostnym. Część z tych wad ujawnia się dopiero jakiś czas po urodzeniu dziecka, np. nieprawidłowości w funkcjonowaniu narządu słuchu, cukrzyca czy wady tarczycy.

Postać różyczki wrodzonej zależy od momentu zakażenia w ciąży. Jeśli dojdzie do niego w pierwszych 8 – 10 tygodniach, wad jest bardzo wiele, a występują one u 90% dzieci, które przeżyją. Ryzyko wad spada do 10 – 20%, jeśli do zakażenia dochodzi w 11 – 16 tygodniu, a jest w ogóle rzadkie po 16 tygodniu (z wyjątkiem głuchoty, do której może dojść nawet wówczas, kiedy infekcja miała miejsce w 20 tygodniu ciąży).

O, tak wygląda różyczka wrodzona:

rubel2
Skaza krwotoczna
2724031_opth-3-413f8
Małoocze
1-s2.0-S1744165X07000182-gr3
Zaćma

W Stanach Zjednoczonych intensywnie walczono z różyczką. W latach 1963-65, kiedy to miejsce miała pandemia tej choroby, w USA odnotowano 12 i pół miliona przypadków, zmarło ponad 2 tysiące noworodków, ciążę straciło ponad 11 tysięcy kobiet (na skutek poronienia albo aborcji), a u 20 tysięcy dzieci pojawił się różyczkowy zespół wrodzony (ponad 11 tys. urodziło się głuche, ponad 3 tysiące ślepe i prawie 2 tysiące opóźnione w rozwoju umysłowym).

Amerykanie poszli więc po rozum do głowy i wymyślili, że trzeba by rozpocząć szczepienia, tym bardziej, że nawiedziła ich kolejna epidemia, w 1969 roku. W tym samym roku zarejestrowano szczepionkę i liczba zakażeń zaczęła błyskawicznie spadać.

Rubella-us-1966-93-cdc

W roku 2004 oficjalnie ogłoszono, że USA jest krajem wolnym od endemicznej różyczki. Dzięki powszechnym szczepieniom właśnie.

Niestety, wirus różyczki cały czas krążył i krąży sobie po świecie. Tym swobodniej, im mniej szczepią się ludzie. Tym swobodniej, im bardziej dają posłuch szarlatanom twierdzącym, że szczepionka MMR (w jej skład wchodzi preparat przeciw różyczce) jest nieskuteczna i powoduje autyzm. Tymczasem MMR jest szczepionką znakomitą, bezpieczną, wywołującą długotrwałą odporność, dobrze tolerowaną i oczywiście nie wiąże się z autyzmem.

Nie warto więc szczepić? To pytanie do tych, którym wydaje się, że skoro wyeliminowaliśmy jakąś chorobę z naszego podwórka (np. USA różyczkę, Europa polio), to szczepienia są niepotrzebne. Nieprawda. Są nadal bardzo potrzebne. Żeby ludzie nie zakażali się na wycieczkach do egzotycznych krajów. Żeby choroby nie były zawlekane do obszarów graniczących z endemicznymi oraz do tych dalszych. Żeby nie zakażały się wirusem różyczki nieodporne ciężarne. Które potem, jak te opisywane w dzisiejszej notce matki, rodzą ciężko chore dzieci. A dzieci te z kolei, o czym rzadko się wspomina, mogą zarażać osoby się z nimi stykające, rozsiewając wirusy przez wiele miesięcy, ponad rok nawet.

Czy dotrze to do przeciwników szczepień, jeśli pokaże im się, jak wygląda wrodzona różyczka i gdzie może się pojawić? Nie ogólnie, ale na konkretnych przykładach?

Pierwsze dziecko – z tych trojga z zespołem różyczki wrodzonej urodzonych w Stanach w 2012 roku – urodziło się w stanie Maryland. Niska waga urodzeniowa, wrodzone wady serca, zmiany na skórze, zaćma, obrzęk mózgu, wysięk osierdziowy, obuuszne upośledzenie słuchu. Matka nieszczepiona przeciw różyczce, pochodząca z kraju, gdzie rutynowo nie szczepiono przeciw tej chorobie, zarażona na początku ciąży.

Drugie dziecko zmarło miesiąc po urodzeniu – na skutek różyczki wrodzonej – w szpitalu w stanie Alabama. Urodziło się ze skazą krwotoczną na całym ciele, przetrwałym przewodem tętniczym, powiększeniem serca, trombocytopenią, zmianami zapalnymi w płucach, anemią i nieprawidłowo funkcjonującą wątrobą. Matka nieszczepiona przeciw różyczce, pochodząca z kraju, gdzie rutynowo nie szczepiono przeciw tej chorobie, nie wiadomo, kiedy zarażona.

Trzecie dziecko urodziło się w stanie Illinois. Ważyło 650 gramów. Po urodzeniu lekarze zanotowali: upośledzenie rozwoju, zaćmy, zespół Dandy’ego-Walkera (czyli kompleks wad wrodzonych tyłomózgowia), trombocytopenię, zapalenie naczyniówki, koarktację aorty, niewielkie zaburzenia funkcji wątroby, lekko podwyższone transaminazy, niewielką hiperbilirubinemię oraz podwyższony poziom białka C-reaktywnego. Matka pochodząca z kraju, gdzie rutynowo nie szczepiono przeciw różyczce, najprawdopodobniej więc nieszczepiona.

Trzy tragiczne przypadki zawleczone z trzech afrykańskich krajów. A więc czy spowodują jakąś głębszą refleksję wśród beztroskich i dotąd bezmyślnych przeciwników szczepień? Sądzę, że wątpię. Ale może trzeba mieć nadzieję.

Dodatkowe informacje:

1. Centers for Disease Control and Prevention (CDC) (2013). Three cases of congenital rubella syndrome in the postelimination era – Maryland, alabama, and illinois, 2012. MMWR. Morbidity and mortality weekly report, 62, 226-9 PMID: 23535689
2. Duszak, R. (2009). Congenital rubella syndrome—major review Optometry – Journal of the American Optometric Association, 80 (1), 36-43 DOI: 10.1016/j.optm.2008.03.006
3. Banatvala JE, & Brown DW (2004). Rubella. Lancet, 363 (9415), 1127-37 PMID: 15064032
4. http://www.cdc.gov/vaccines/pubs/pinkbook/downloads/rubella.pdf
5. Ilustracje pochodzą ze stron CDC, Microbiology and Immunology Online i US National Library of Medicine.