okołonaukowo

Odporność pęka w odłamków stos

ResearchBlogging.org

Jak zwykle w takim wypadku wydaje się słusznym zakrzyknąć – dobra robota, ludzie! Brawo! Nie szczepcie się dalej, może być tylko lepiej, nie wyłącznie w USA, ale gdzie indziej także.

CDC właśnie poinformowało, że w Stanach, w 2012 roku, zanotowano trzy przypadki różyczki wrodzonej (w latach 2004 – 2011 było ich również trzy, ostatni raz w 2008).

Bo różyczka to nie tylko taka sobie łagodna choroba, z subtelną, elegancką wysypką (taką, co to naturalną reakcją jest – a po co się szczepić, lepiej przechorować). Różyczka to także zestaw wad wrodzonych, jeśli do zakażenia dojdzie w trakcie ciąży. Pisałam już o tym, ale powtórzyć muszę:

Objawy różyczki wrodzonej [u dziecka] są bardzo różnorodne, wymienia się wśród nich: zaćmę i inne nieprawidłowości w obrębie narządu wzroku (jaskra, retinopatie, małoocze), prowadzące do ślepoty, głuchotę, wady serca, problemy neurologiczne (mikrocefalia, opóźnienie w rozwoju motorycznym i psychicznym), nieprawidłowy wzrost w okresie płodowym, a także objawy zapalne w mózgu, wątrobie, śledzionie, płucach i szpiku kostnym. Część z tych wad ujawnia się dopiero jakiś czas po urodzeniu dziecka, np. nieprawidłowości w funkcjonowaniu narządu słuchu, cukrzyca czy wady tarczycy.

Postać różyczki wrodzonej zależy od momentu zakażenia w ciąży. Jeśli dojdzie do niego w pierwszych 8 – 10 tygodniach, wad jest bardzo wiele, a występują one u 90% dzieci, które przeżyją. Ryzyko wad spada do 10 – 20%, jeśli do zakażenia dochodzi w 11 – 16 tygodniu, a jest w ogóle rzadkie po 16 tygodniu (z wyjątkiem głuchoty, do której może dojść nawet wówczas, kiedy infekcja miała miejsce w 20 tygodniu ciąży).

O, tak wygląda różyczka wrodzona:

rubel2
Skaza krwotoczna
2724031_opth-3-413f8
Małoocze
1-s2.0-S1744165X07000182-gr3
Zaćma

W Stanach Zjednoczonych intensywnie walczono z różyczką. W latach 1963-65, kiedy to miejsce miała pandemia tej choroby, w USA odnotowano 12 i pół miliona przypadków, zmarło ponad 2 tysiące noworodków, ciążę straciło ponad 11 tysięcy kobiet (na skutek poronienia albo aborcji), a u 20 tysięcy dzieci pojawił się różyczkowy zespół wrodzony (ponad 11 tys. urodziło się głuche, ponad 3 tysiące ślepe i prawie 2 tysiące opóźnione w rozwoju umysłowym).

Amerykanie poszli więc po rozum do głowy i wymyślili, że trzeba by rozpocząć szczepienia, tym bardziej, że nawiedziła ich kolejna epidemia, w 1969 roku. W tym samym roku zarejestrowano szczepionkę i liczba zakażeń zaczęła błyskawicznie spadać.

Rubella-us-1966-93-cdc

W roku 2004 oficjalnie ogłoszono, że USA jest krajem wolnym od endemicznej różyczki. Dzięki powszechnym szczepieniom właśnie.

Niestety, wirus różyczki cały czas krążył i krąży sobie po świecie. Tym swobodniej, im mniej szczepią się ludzie. Tym swobodniej, im bardziej dają posłuch szarlatanom twierdzącym, że szczepionka MMR (w jej skład wchodzi preparat przeciw różyczce) jest nieskuteczna i powoduje autyzm. Tymczasem MMR jest szczepionką znakomitą, bezpieczną, wywołującą długotrwałą odporność, dobrze tolerowaną i oczywiście nie wiąże się z autyzmem.

Nie warto więc szczepić? To pytanie do tych, którym wydaje się, że skoro wyeliminowaliśmy jakąś chorobę z naszego podwórka (np. USA różyczkę, Europa polio), to szczepienia są niepotrzebne. Nieprawda. Są nadal bardzo potrzebne. Żeby ludzie nie zakażali się na wycieczkach do egzotycznych krajów. Żeby choroby nie były zawlekane do obszarów graniczących z endemicznymi oraz do tych dalszych. Żeby nie zakażały się wirusem różyczki nieodporne ciężarne. Które potem, jak te opisywane w dzisiejszej notce matki, rodzą ciężko chore dzieci. A dzieci te z kolei, o czym rzadko się wspomina, mogą zarażać osoby się z nimi stykające, rozsiewając wirusy przez wiele miesięcy, ponad rok nawet.

Czy dotrze to do przeciwników szczepień, jeśli pokaże im się, jak wygląda wrodzona różyczka i gdzie może się pojawić? Nie ogólnie, ale na konkretnych przykładach?

Pierwsze dziecko – z tych trojga z zespołem różyczki wrodzonej urodzonych w Stanach w 2012 roku – urodziło się w stanie Maryland. Niska waga urodzeniowa, wrodzone wady serca, zmiany na skórze, zaćma, obrzęk mózgu, wysięk osierdziowy, obuuszne upośledzenie słuchu. Matka nieszczepiona przeciw różyczce, pochodząca z kraju, gdzie rutynowo nie szczepiono przeciw tej chorobie, zarażona na początku ciąży.

Drugie dziecko zmarło miesiąc po urodzeniu – na skutek różyczki wrodzonej – w szpitalu w stanie Alabama. Urodziło się ze skazą krwotoczną na całym ciele, przetrwałym przewodem tętniczym, powiększeniem serca, trombocytopenią, zmianami zapalnymi w płucach, anemią i nieprawidłowo funkcjonującą wątrobą. Matka nieszczepiona przeciw różyczce, pochodząca z kraju, gdzie rutynowo nie szczepiono przeciw tej chorobie, nie wiadomo, kiedy zarażona.

Trzecie dziecko urodziło się w stanie Illinois. Ważyło 650 gramów. Po urodzeniu lekarze zanotowali: upośledzenie rozwoju, zaćmy, zespół Dandy’ego-Walkera (czyli kompleks wad wrodzonych tyłomózgowia), trombocytopenię, zapalenie naczyniówki, koarktację aorty, niewielkie zaburzenia funkcji wątroby, lekko podwyższone transaminazy, niewielką hiperbilirubinemię oraz podwyższony poziom białka C-reaktywnego. Matka pochodząca z kraju, gdzie rutynowo nie szczepiono przeciw różyczce, najprawdopodobniej więc nieszczepiona.

Trzy tragiczne przypadki zawleczone z trzech afrykańskich krajów. A więc czy spowodują jakąś głębszą refleksję wśród beztroskich i dotąd bezmyślnych przeciwników szczepień? Sądzę, że wątpię. Ale może trzeba mieć nadzieję.

Dodatkowe informacje:

1. Centers for Disease Control and Prevention (CDC) (2013). Three cases of congenital rubella syndrome in the postelimination era – Maryland, alabama, and illinois, 2012. MMWR. Morbidity and mortality weekly report, 62, 226-9 PMID: 23535689
2. Duszak, R. (2009). Congenital rubella syndrome—major review Optometry – Journal of the American Optometric Association, 80 (1), 36-43 DOI: 10.1016/j.optm.2008.03.006
3. Banatvala JE, & Brown DW (2004). Rubella. Lancet, 363 (9415), 1127-37 PMID: 15064032
4. http://www.cdc.gov/vaccines/pubs/pinkbook/downloads/rubella.pdf
5. Ilustracje pochodzą ze stron CDC, Microbiology and Immunology Online i US National Library of Medicine.

59 myśli w temacie “Odporność pęka w odłamków stos”

  1. Jakoś mi się wydaje, że do przeciwników szczepień wcale to nie dotrze.
    „Trzy tragiczne przypadki zawleczone z trzech afrykańskich krajów”
    I to, jak podejrzewam, pozwoli Prawdziwym Amerykanom wzruszyć ramionami i stwierdzić: ojtam, nam to przecież nie grozi, one to zawlokły skądś z Trzeciego Świata, a my jesteśmy STĄD i jesteśmy ZDROWI.

  2. „Czy dotrze to do przeciwników szczepień, jeśli pokaże im się, jak wygląda wrodzona różyczka i gdzie może się pojawić? Nie ogólnie, ale na konkretnych przykładach?”

    Nie dotrze. Odpowiedź będzie „jesteś na pasku koncernów faramaceutycznych.

  3. Jak zwykle kawał dobrej roboty! Niestety, im bardziej mam nadzieję, że takie i inne wpisy, komunikaty czy wiadomości dotrą do antyszczepionkowej tłuszczy, tym większe mnie czeka rozczarowanie. Załamuję witki za każdym razem, gdy toczę małą bitwę tu czy tam. Srsly, ktoś powinien iść siedzieć za narażanie zdrowia publicznego na szwank, cytując i rozpowszechniając rewelacje o autyzmie… Tylko, czy prokuratura podejdzie do tego poważnie…

  4. Tytuł przywodzi mi na myśl jedną z książek Agaty Christie – czyżby nawiązanie? Nawiasem mówiąc można by napisać parodystyczny względem Tennysona poemat „Lady Rubella”

  5. Na wstępie nadmienię, że nie mam wypracowanego stanowiska na temat szczepień dzieci. Ale odnośnie szczepień przeciwko różyczce bardzo zdroworozsądkowe wydaje się podejście pani prof. n. med. dr hab. Marii Czajkowskiej-Majewskiej (strona 10 poniższego opracowania)

    Kliknij, aby uzyskać dostęp szczepienia_choroby_mozgu.pdf

    Do szczepień jako całości, trzeba podchodzić z głową, tak jak do wszystkiego w życiu.

    To jest poważna kwestia, która może zaważyć na zdrowiu i życiu, nie tylko dzieci, ale i dorosłych (wprowadzony niedawno w Polsce obowiązek przymusowych szczepień).
    Dlatego wszelkie za i przeciw każdy powinien rozważyć sobie samemu i podjąć słuszną w swoi przekonaniu decyzję.

  6. Tymczasem MMR jakoś zostało powiązane z autyzmem przez są Włoski i opinii lekarzy, ale to nie o to chodzi by nie szczepić, ale szczepić mądrze a nie tak by obciążać organizm najmłodszych powodując inne spustoszenia.

  7. @ Tomek

    Na wstępie nadmienię, że nie mam wypracowanego stanowiska na temat szczepień dzieci.

    Nie szkodzi. Na szczęście szczepienia są obowiązkowe (niektóre oczywiście) i trzeba sie do tego dostosować.

    podejście pani prof. n. med. dr hab. Marii Czajkowskiej-Majewskiej

    Szanowna pani profesor nie zna się na szczepionkach, nie tego dotyczą jej badania, nie umie (albo nie chce) poprawnie interpretować danych, manipuluje nimi, uprawia cherrypicking, a zdarza jej się i zwykłe kłamstwo.
    Jej opinie były wielokrotnie obalane przez specjalistów.

    To jest poważna kwestia, która może zaważyć na zdrowiu i życiu, nie tylko dzieci, ale i dorosłych (wprowadzony niedawno w Polsce obowiązek przymusowych szczepień).

    Szczepienia w Polsce nie są przymusowe, tylko obowiązkowe. I taki obowiązek powinien być.

    Dlatego wszelkie za i przeciw każdy powinien rozważyć sobie samemu i podjąć słuszną w swoi przekonaniu decyzję.

    Nie, bo szczepienia nie dotyczą wyłącznie osoby szczepionej, ale całego społeczeństwa.

  8. @ELλAH
    Po pierwsze – tu jest mowa o innej szczepionce.
    Po drugie – „po” nie oznacza „na skutek”.

  9. @ Viki
    Sąd orzekł odszkodowanie. Nie było mowy o orzeczeniu, że szczepionka wiąże się z autyzmem, bo raz – sąd nie ma takich kompetencji, dwa – nie wiąże się.

    nie tak by obciążać organizm najmłodszych powodując inne spustoszenia.

    Szczepionki nie obciążąją układu odpornościowego i nie czynią żadnych spustoszeń. Pomyliło Ci się z brakiem szczepień (patrz notka).

  10. Szaleni Antyszczepionkowcy czepiają się nawet tego, że szczepienia na różyczkę działają przez 10-15 lat. Tym samym zaszczepiona 10 letnia dziewczynka zachodząca w ciąże w wieku 25 lat jest praktycznie niechroniona. Ostatnio pełno jest ogłupiających informacji – chociażby dzisiaj niedorzeczny nius zza południowej granicy.

    Szczepcie się i nie dajcie się ogłupić niszowym mediom i nieznanym naukowcom!

  11. szczepienie przeciwko różyczce daje ochronę przed chorobą na około 10-15 lat. oznacza to, iż dziewczynce zaszczepionej w wieku 10 lat odporność na wirusa wygasa w wieku około 20-25 lat. jest to czas, kiedy wiele kobiet podejmuje decyzję o zajściu w ciążę. Teraz szczepi się dzieci w wieku 4 lat więc jeśli nie zaszczepi się po raz drugi i tak nie będzie na nią uodporniona. Przechorowanie różyczki daje odporność na całe życie.

  12. @ Ewa Szczors
    Masz przestarzałe informacje. Obecnie stosowana szczepionka jest bardziej immunogenna. Daje odporność na przynajmniej 15 lat, a najprawdopodobniej (pełen cykl) na całe życie, podobnie jak przechorowanie.
    Poza tym nieładnie szerzyć dezinformacje – ostatnią dawkę dzieci dostają w wieku lat 10, a nie 4.

  13. „Odporność na wirusa wygada w wieku około 20-25 lat”
    No to może by się zaszczepić? To, że szczepionki nie są obowiązkowe dla dorosłych nie oznacza, że nie można się zaszczepić ot tak. Gdybym podejmowała decyzję o zajściu w ciążę, zaczęłabym (m.in.) od szczepionki na różyczkę.

  14. @ Ister
    Oczywiście. Kobiety bada się przecież przed zajściem w ciążę. Jeśli któraś nie ma odporności, warto wówczas się zaszczepić. Trzeba tylko pamiętać, aby odczekać po szczepieniu trochę przed zajściem w ciążę.

  15. Najlepszą ochroną przed rózyczką wrodzoną jest nieszczepienie małych dzieci, by miały mozliwośc zachorowania na różyczkę i zyskania odporności na całe zycie, a ewentualne doszczepienie nastoletnich dzieczynek, które różyczki nie przeszły.

    Szczepienia wiążą się z powikłaniami. Twierdzenie inaczej świadczy o ignorancji.

    Sporothrix, Twój artykuł jest z lekka tendencyjny. Czym są 3 przypadki rózyczki wrodzonej na jeden rok, na tak wielki kraj jakim są Stany zjednoczone?
    Podważanie autorytetu znanerejesj i szanowanej na świecie neurobiolog, która zajmowała się badaniami nad związkiem szczepionek z wystepowaniem autyzmu z ramienia UE wydaje mi się żenujące.
    Jesteś na liscie płac koncernów farmaceutycznych? ;)

  16. @Farmaceuta

    Najlepszą ochroną przed rózyczką wrodzoną jest nieszczepienie małych dzieci, by miały mozliwośc zachorowania na różyczkę i zyskania odporności na całe zycie, a ewentualne doszczepienie nastoletnich dzieczynek, które różyczki nie przeszły.

    Tak, i takie dziewczynki, które chorują sobie spokojnie, zarażają kobiety w ciąży. A skutek – jak wyżej.
    Szczepionka jest najlepszą przed tym ochroną.

    Szczepienia wiążą się z powikłaniami. Twierdzenie inaczej świadczy o ignorancji.

    Być może. Ja tak nie twierdzę: https://sporothrix.wordpress.com/2011/06/26/efekty-uboczne-szczepien/
    Ale tych ciężkich jest ekstremalnie mało. Tak mało, że absolutnie nie przeważają dobrodziejstw szczepień.

    Sporothrix, Twój artykuł jest z lekka tendencyjny. Czym są 3 przypadki rózyczki wrodzonej na jeden rok, na tak wielki kraj jakim są Stany zjednoczone?

    Są czymś bardzo poważnym, skoro od dawna ich nie było.
    I nie, tendencyjny nie jest.

    Podważanie autorytetu znanerejesj i szanowanej na świecie neurobiolog, która zajmowała się badaniami nad związkiem szczepionek z wystepowaniem autyzmu z ramienia UE wydaje mi się żenujące.

    Ponieważ nie zajmowała się tym, tylko czymś innym, żenujące nie jest.

    Jesteś na liscie płac koncernów farmaceutycznych? ;)

    Personalne wycieczki nieudolnie służą ukryciu braku argumentów i braku wiedzy na omawiany temat. Radzę douczyć się trochę.
    I EOT.

  17. Bardzo dobra notka (to już masz w standardzie, ale zawsze dobrze pochwalić każde następne wykonanie).
    Obawiam się, że błogostan i poczucie bezpieczeństwa spowodowane eradykacją koszmarnych chorób sprawia, że ludzie łatwo wyszukują sobie jakiegoś czarnego luda do bania się zastępczo. Jako że nikt już nie boi się dżumy czy ospy prawdziwej, więc ludzie straszą się szczepionkami i ich straszliwymi skutkami (bo jakieś dziwne odczyny czy legendarne NOPy wystąpiły, ale przecież nie mają dla porównania w okolicy nikogo konającego na dżumę czy krztusiec).
    Tak samo różyczka – ktoś tu zamiauczał, że w skali USA trzy przypadki wrodzonej różyczki to mało, co jest ślicznym przykładem stawiania wozu przed koniem: jest mało, bo prawie cała populacja ma odporność poszczepienną. Ale będzie ta odporność stada spadała w miarę pokrzykiwań, że tylko trzy przypadki, że szczepionki szkodzą i że najlepiej przechorować (czy wycieczki do muzeów z eksponatami z okresu pandemii i epidemii mogłyby nieco wyhamować te postulaty? Nie wiem, może się łudzę, że tak).

  18. 3 przypadki w USA w ciągu jednego roku, tak? Na około 4 mln urodzeń daje to wręcz pomijalną statystykę i to jest argument dla szczepień? Taka świńska grypa, tylko inaczej.

    W USA ok. 50 osób rocznie zabija uderzenie pioruna, a prawdopodobieństwo wynosi 1 do 750 tys. w czasie całego życia!
    Nie zamierzam wszczynać dyskusji, to zwykłe fakty.

  19. Mój syn po szczepieniach ciężko zachorował, przez 8 lat cierpiał na poważną alergię pokarmową, wcześniej nic się nie działo, to stało się dokładnie po szczepieniach, dla mnie też macie etykietkę antyszczepieniowego oszołoma? Czy ktoś z was przeżył tragedię poszczepienną? Bo ja znam więcej takich osób. Publikujcie dalej, ale nie ma to związku z prawdą.
    Szczepienia czasem są potrzebne a czasem zbędne. Ważniejsze od nich jest to jak się odżywiamy i jak dbamy o higienę. Są szczepienia, które trzeba rozważyć, ale jest więcej takich, które więcej przynoszą szkody niż pożytku. Opanujcie się, to jest wielki biznes, wiem coś o tym bo jestem niestety jego częścią.

  20. A ja jak zwyke o jednym. Czy nikt z przeciwników szczepień nie rozumie, że dziecko chorując CIERPI!

    Skąd pomysł, że choroby dziecięce przechodzone są lekko? Jak dorosłego swędzi całe ciało jaki ma humor, a dziecko co – nie liczy się?
    Może nie mówi, bo nie umie, może śpi skarajnie wymęczone, może boi się odezwać, bo dostanie strzała w buzię od podchmielonego ojca czy matki, a może po prostu takich ma rodziców, że wszystkiego się boi?

    Miałem okazję nie jeden raz obserwować przebieg „łagodnych” chorób u dzieci swoich i cudzych, nie leżały spokojnie i nie wyglądały na zadowolone. Dopiero szczepienia zlikwidowały tę plagę.

    O drugiej sprawie napisałem na swoim blogu: mało kto zwrócił uwagę, że ostanie bulwersujące przypadki zgonów dzieci były do unikniecia, gdyż dzieci te umarły na choroby, na które sa SZCZEPIENIA!
    http://blog.endokrynologia.net/2013/03/06/zapisal-witamine-c-0

  21. „Oczywiście. Kobiety bada się przecież przed zajściem w ciążę. Jeśli któraś nie ma odporności, warto wówczas się zaszczepić. Trzeba tylko pamiętać, aby odczekać po szczepieniu trochę przed zajściem w ciążę.”

    No właśnie nie bada sie rutynowo. Generalnie bardzo malo kobiet przychodzi po porade lekarska przed ciażą. A powinno zbadać sie i PRZED ciążą wyleczyć anemie niedoborową, infekcje dróg moczowych, wyleczyć zeby i zbadać poziom przeciwciał przeciw rozyczce właśnie, czy ospie wietrznej, jeśli kobieta nie chorowała. jest wtedy czas na spokojnie na szczepienie. Ale w Polsce niestety nadal sa kobety, ktore nawet cytologii nie zrobią na NFZet a co dopiero oznaczyć pelnoplatnie przeciwciała(swiadzczenie nie finansowane ze srodków publicznych przed ciazą). Bo przcież nieszcześcia zdarzaja sie innym a dziadek palił 70lat i raka nie dostal.

  22. @Tomek
    Oczywiście, jest to mała liczba, ale bardzo znacząca w kontekście historii.

    Masz rację jednak – to jest nieważne, ta trójka dzieci. Co innego, gdyby było z tysiąc albo dziesięć tysięcy. Łatwo do tego jednak doprowadzić, wystarczy się nie szczepić. Tylko dzieci szkoda i matek, ale kto by się tam nimi przejmował.

  23. @ Naima
    Dziękuję <3

    Tak samo różyczka – ktoś tu zamiauczał, że w skali USA trzy przypadki wrodzonej różyczki to mało, co jest ślicznym przykładem stawiania wozu przed koniem: jest mało, bo prawie cała populacja ma odporność poszczepienną. Ale będzie ta odporność stada spadała w miarę pokrzykiwań, że tylko trzy przypadki, że szczepionki szkodzą i że najlepiej przechorować (czy wycieczki do muzeów z eksponatami z okresu pandemii i epidemii mogłyby nieco wyhamować te postulaty? Nie wiem, może się łudzę, że tak).

    No, w punkt. Tylko czy dotrze?

  24. @ Ktoś

    Mój syn po szczepieniach ciężko zachorował,

    Po, ale niekoniecznie na skutek.
    Wiesz, tak samo mozna powiedzieć, że wszyscy po szczepieniach umierają. Bo umierają przecież, a szczepionki kiedyś w swoim życiu przyjęli.

    dla mnie też macie etykietkę antyszczepieniowego oszołoma?

    Nikogo tu nie etykietkuję.

    Publikujcie dalej, ale nie ma to związku z prawdą.

    No ma. Ma bardzo dużo z prawdą, za to nic z osobistymi uprzedzeniami i danymi anegdotycznymi.

    Szczepienia czasem są potrzebne a czasem zbędne.

    Nie no, jasne, że niektóre szczepionki stosuje się np. tylko w grupach ryzyka. Nikt nie twierdzi inaczej.

    Ważniejsze od nich jest to jak się odżywiamy i jak dbamy o higienę.

    Niestety nie. Higiena i odpowiednie odżywianie są fajne, ale nie chronią przed chorobami.

    Są szczepienia, które trzeba rozważyć, ale jest więcej takich, które więcej przynoszą szkody niż pożytku.

    Nieprawda. Jeśli masz na potwierdzenie tego jakies dane, to proszę, podaj. W przeciwnym wypadku uznaję to za troling.

    Opanujcie się, to jest wielki biznes, wiem coś o tym bo jestem niestety jego częścią.

    Nie jestem nieopanowana, nie rozumiem więc, skąd ta osobista uwaga. Powstrzymaj się na przyszłość.
    A, i o biznesie chyba nie wiesz za dużo. Wyjaśnię więc – szczepionki są bardzo marnym biznesem dla firm.

  25. @ Globalny

    Dzięki, że to napisałeś. Ja też ze zdzwieniem i zgrozą zawsze patrzę tutaj, jak ludzie dorośli lekko traktują cierpienie dzieci. Często swoich. Chorują? Eee tam, lekko, nic im nie będzie! Trzy przypadki różyczki wrodzonej? A co to jest, nic ważnego! Ręce opadają.

  26. Dodam tylko, że dla mnie niepojęta jest ta arytmetyka, w której trzy zgony spowodowane przez różyczkę wrodzoną to jest wzruszenie ramion i margines marginesu, a zupełnie nieudowodnione, anegdotyczne i mętne poważne powikłania poszczepienne u bliżej nieznanej liczby anonimów to jest powód do bicia w dzwony i dramatu.

  27. @daruma
    Nie wszystkie kobiety wykonują komplet badań przed planowanym zajściem w ciążę, bo też podobno połowa ciąż w Polsce nie jest planowana. Natomiast badanie na przeciwciała p. różyczce jest w standarcie świadczeń refundowanych przez NFZ i prawie każda ciężarna ma je wykonane do 10 tyg. ciąży. Mozliwe więc byłoby wykonanie obszernych badań statystycznych, jak kształtuje się odporność poszczepionkowa kobiet w wieku (i „możliwościach”) rozrodczych.
    Może istnieje statystycznie uzasadniona potrzeba refundowania przypominającego szczepienia p. różyczce w wieku, powiedzmy 30 lat, a może większość kobiet zachowuje odporność do menopauzy i w ogóle kwestia doszczepiania dotyczy małego odsetka osób o słabszej odporności.

  28. Wszyscy huraoptymistycznie nastawieni do szczepień – mam dla Was anegdotę, która zapewne nie zrobi dzisiaj na Was żadnego wrażenia:

    W latach 60 ubiegłego stulecia, objeżdżano w USA szkoły i robiono dzieciakom prześwietlenia rentgenowskie. Profilaktycznie i wszystkim jak leci. Dawki promieniowania były nawet 200 razy większe niż te wymagane do zrobienia zdjęcia. Działo się to ponad 30 lat po tym jak przyznano nagrodę Nobla za wskazanie, że promienie rentgenowskie powodują dziedziczone uszkodzenia genetyczne.

    Prześwietlajcie sobie klatki piersiowe co kilka miesięcy, kupujcie działki pod liniami wysokiego napięcia, grzejcie swoje przyrodzenia i jajniki przy płytach indukcyjnych i zaszczepcie się i swoje dzieci na dowolne pandemie jakie zaoferują media, ale liczcie się z tym, że będziecie kiedyś częścią abegdoty, którą będzie się przytaczać za 10, 20 a może 60 lat.

    Wiecie jaka jest różnica miedzy miłośnikiem szczepień a tzw. antyszepionkowcem? Ci pierwsi bezrefleksyjnie wierzą w coś czego nie są w stanie nawet pobierznie sprawdzić i zweryfikować. Ci drudzy mają uzasadnione wątpliwości i zwyczajnie boją się o zdrowie swoje i najbliższych.

    Pomijając pierdylion publikacji na temat pozytywnych i negatywnych skutków szczepień. Jak bardzo trzeba być bezrefleksyjnym, aby przyjmować, że medycyna w pełni rozkminiła zasady działania systemu immonulogicznego, genetyki, a wszystko co się wszczepia zostało przebadane nie tylko jako pojedyńcze supstancje, ale też jako koktalie szczepień podawane w różnych warunkach, różnych dawkach i kombinacjach. Każdy kto jest pewny tego, że to wszystko jest pod kontrolą, cierpi z pewnością na brak jednej cnoty. – POKORY.

    Dużo zdrowia Wszystkim życzę.

  29. Sporothrix, dlaczego piszesz, że dr Majewska kłamie? Że nie prowadziła badań na związkiem thiomersalu w szczepionkach a autyzmem? Cytuje jej słowa z Listu do PTW:
    „Jestem neurobiologiem. Przez 25 lat pracowałam w USA w czołowych instytucjach naukowych tego kraju (w Uniwersytecie Missouri, Uniwersytecie Harvarda oraz w Narodowym Instytucie Zdrowia pod Waszyngtonem). W 2006 r. wróciłam do Polski w celu realizacji projektu badawczego Komisji Europejskiej, w 2007 uzyskałam tytuł profesora nauk medycznych. Moje publikacje o neurosterydach doczekały się tysięcy cytowań w literaturze naukowej. Jako jedyna osoba w Polsce wygrałam w drodze konkursu prestiżowy grant Komisji Europejskiej (Marie Curie Chair) na prowadzenie badań nad biologią autyzmu i potencjalną rolą thimerosalu w patogenezie tej choroby. Realizuję ten projekt we współpracy w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, bowiem tu znajduje się Klinika Psychiatrii Dzieci i Młodzieży, która opiekuje się dziećmi autystycznymi. Projekt składa się z części klinicznej i przedklinicznej. Badamy potencjalny związek autyzmu z liczbą, rodzajem i natężeniem szczepień, z powikłaniami poszczepiennymi, zawartością rtęci w przydatkach skóry i z poziomem hormonów sterydowych. „

  30. Sporothrix, Dziecko Boże, bój się Boga! Jak można być tak głupim i ślepym? To już nawet nie, że proszczepionkowa, tylko najzwyczajniej na świecie głupia i śmiem kwestionować przekonanie, że posiadasz wiedzę. Prawdziwa wiedza to coś więcej niż widzenie jednego aspektu sprawy. Do tego – czego jestem święcie przekonana – nie potrafisz myśleć.

    Miałam Ci napisać całą litanię powodów, dla których tak uważam, ale po doświadczeniach przeszłych w rozmowie z Tobą.. to raczej wątpię w to, że zrozumiesz z tego cokolwiek, i nie zaczniesz wymyślać kolejnych idiotycznych kontrargumentów, dla których to antyszczepionkowcy są powodem wszelkiego zła. Bo zapominasz wciąż, że jest gro ludzi, które się nie MOŻE zwyczajnie zaszczepić z różnych względów, często gęsto po przyjęciu pierwszych szczepień, i nie ma to najmniejszego związku z jakimkolwiek ruchem.

    Jedyne czego Ci życzę, i za co się modlę wręcz, to .. żebyś wreszcie poszerzyła swoje horyzonta myślenia, bo przypominasz teraz konia, któremu się założyło klapki, żeby przypadkiem nie zboczył z obranej raz drogi, bo a nuż dostrzeże, że świat nie jest taki zero-jedynkowy…

  31. @ Alek

    Ojej, jak dużo i jak bez sensu. I płyty indukcyjne, i rentgen, i pokora. Ślicznie.
    Następny komentarz poproszę merytoryczny nieco.

  32. @ pamig

    Nie, nie o tym piszę, że zdarza jej się kłamać (do czego zaraz wrócę).

    A propos tiomersalu i szczepionek – fakt, zapomniałam o tej jednej, jedynej pracy, opublikowanej w mało znanym polskim czasopiśmie, z której wprawdzie nie bardzo wynika, że tiomersal w szczepionkach wiąże się z autyzmem, ale jest. Wybitna praca, przekonujące wnioski. Tak, o tej pracy pisałam właśnie, że prof. Majewska nadinterpretuje.

    Natomiast mijać z prawdą jej się zdarzało, kiedy mówiła o Wakefieldzie chociażby.

  33. @ Animisia

    Jaki piękny komentarz! Dziękuję za dobre słowo.
    Następnych jednak nie będzie, choć śmieszne są bardzo.

    Bo zapominasz wciąż, że jest gro ludzi, które się nie MOŻE zwyczajnie zaszczepić z różnych względów, często gęsto po przyjęciu pierwszych szczepień, i nie ma to najmniejszego związku z jakimkolwiek ruchem.

    Nie, nie zapominam, tylko Ty nie czytasz ze zrozumieniem (albo w ogóle). W moich notkach piszę, że jeśli są przeciwwskazania, to oczywiście szczepić nie wolno. I w istocie nie ma to związku z żadnym ruchem, za to z porządną nauką i medycyną i owszem.

    Przecież nigdy nie było takiej sytuacji, że wszyscy jak leci chorowali na różyczkę, i inne choroby, na które istnieją szczepienia.

    No pewnie, skądże znowu.

    co się tak naprawdę dzieje z krztuścem, a nie się sfocusowałaś na to, że to wina antyszczepionkowców…

    Gdybyś poczytała inne notki, zauważyłabyś, że podkreślam, iż spadek odporności na krztusiec jest sprawą złożoną i nie tylko winą braku szczepień (chociaż też).

    EOT.

  34. Sporothrix, jestem ciekawa dalszych argumentów na temat kłamania prof. Majewskiej. A wracając do Twojego artykułu – broniąc zaciekle szczepień pokazujesz dramat afrykańskich emigrantek ( możliwe, że uchodźców) w USA. Ale to nie jest dobry przykład i masz rację, raczej nie uda Ci się wzbudzić nim strachu w przeciwnikach szczepień. Trudno bowiem nie dostrzec związku zapadalności na choroby zakaźne z permanentnym niedożywieniem i osłabieniem organizmu wynikającym z życia w ubóstwie. Jeśli tego nie widzisz, to przypomnij sobie jakie grupy społeczne dotykały epidemie. W średniowieczu szczepionek nie było i jakoś ludzkość przeżyła? A przecież szczepionek – tych cudownych eliksirów przetrwania nie było. Spójrz na to w ten sposób. To, co może wydawać się racjonalne prowadzi do irracjonalnych wniosków. Obsesja i fanatyzm są społecznie szkodliwe nie mniej niż brak szczepień.

  35. @Pamig

    Ostatni raz akceptuje Twojego komcia, ze wzgledu na wycieczki osobiste.
    Prof. Majewska pisala m.in. jak to Wakefield zostal zrehabilitowany (a manipulacje prawdziwych naukowcow obnazone, i tym podobne bzdety). Inne jej mijanki z prawda tutaj: https://sporothrix.wordpress.com/2012/08/20/powtorka-z-rozrywki/
    Co do reszty – moim zadaniem nie jest wzbudzanie strachu, tylko rzetelna informacja.
    Sredniowiecze – echhh, przydaloby Ci sie co nieco przeczytac na ten temat.
    EOT.

  36. @sporothrix Nie kierowałem powyższego komentarza do Ciebie, bo kompletnie nie widzę w tym sensu. Ponieważ wiele osób tu trafi i będzie kształtowało swój światopogląd na Twoich tekstach, z czystego ludzkiego obowiązku musiałem zostawić kilka słów.

    Jaką merytorykę oczekujesz? Mam przedstawić 3 śmiertelone przypadki zaszczepionych na różyczkę dzieci? Tylko w moim najbliższym otoczeniu jest 5 poważnych powikłań poszczepiennych i tylko kilku z 34 szczepionych dzieciaków nie ma problemów ze zdrowiem. 4 nieszczepionych (2, 3, 5 i 7 lat) nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Dziękuję Dobranoc.

  37. @Alek

    Interesują mnie dane naukowe, to jest dyskusja merytoryczna. Anecdata są nierelewantne, zbędne i obarczone błędami.

    EOT.

  38. Zaczynam się zastanawiać kiedy lekarze w Pl zaczną mówić jednym głosem, znany/nieznany/sławny/niesławny dr J.J. nieustannie uprawia swoją propagandę i szlifuje metody trafiania do słuchaczy:
    Czy ktoś w końcu odważy się pogonić podobnych szarlatanów?

  39. @ Nikt
    Miejmy nadzieję, że pogoni. Jednego głosu bym się nie spodziewała.
    (A, przepraszam, ale wywalę tego linka. Nic osobistego, ale nie chcę tu takimi sobie zaśmiecać.)

  40. Tylko w moim najbliższym otoczeniu jest 5 poważnych powikłań poszczepiennych i tylko kilku z 34 szczepionych dzieciaków nie ma problemów ze zdrowiem. 4 nieszczepionych (2, 3, 5 i 7 lat) nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Dziękuję Dobranoc.

    Ja z kolei w swoim otoczeniu nie mam żadnego dziecka z powikłaniami poszczepiennymi, większość szczepionych ma się dobrze, a te dwa nieszczepione chyba częściej chorują. No i który z nas ma rację?

    Może rozstrzygną to jakieś statystyki. Masz jakieś?

  41. Czy przypadkiem animisia, pamig i alek to nie ta sama osoba? Trzy podobne komentarze w minutowych odstępach czasu… trollkonta robić też trzeba umieć… eh…

    Smutny jest ten stan wiedzy przeciętnego obywatela, nie zajmującego się nauką zawodowo, na temat szczepień i odporności (w sumie to nie tylko, ale niewiedza na inne tematy mniej szkodzi społeczeństwu). Smutny jest też ten kompletny brak szacunku dla nauki i naukowców, ludzi którzy przecież sporo wysiłku muszą wkładać w zdobywanie wiedzy. Ale chyba z tego wszystkiego najsmutniejszy jest fakt, że taki szary Kowalski uważa się za wystarczająco kompetentnego by orzekać w sprawach, o których tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia. Bo przecież w liceum cośtam mówili o tych limfocytach i przeciwciałach, przecież to takie proste nie? Do Kowalskiego nie dociera, że zna temat jedynie poglądowo i że o złożoności mechanizmów odpornościowych nie wie tak naprawdę nic…

  42. Ludzie kochają sensację, nie wiedzę. W jednym artykule naszego dziennika takie kwiaty na raz, kto to wytrzyma?:
    „Jak poinformowano nas w resorcie zdrowia, linie komórkowe, z użyciem których produkowane są funkcjonujące na naszym rynku szczepionki, „wywodzą się z pojedynczych komórek pobranych w latach 60. z płodów ludzkich, a następnie przechowywanych i mnożonych w bankach tkanek”.” i tu katolicy przestają szczepić. jeśli nie przestaną, mamy następny kwiatek: „Firmy farmaceutyczne powinny umieszczać dokładną informację, czy źródłem pozyskania komórek był ludzki embrion, czy np. krew pępowinowa. Nie można winić rodziców za stosowanie niegodziwie wyprodukowanych szczepionek w momencie, gdy nie mają informacji na ten temat ani przedstawionej alternatywy „. I na koniec deser, spowodowany brakiem ustawy bioetycznej:Do eksperymentów na człowieku w pierwszej fazie rozwoju drogę otworzyła legalizacja zapłodnienia pozaustrojowego. Jeżeli akceptujemy in vitro, godzimy się na unicestwianie ludzi w pierwszej fazie rozwoju, gdyż w proces zapłodnienia pozaustrojowego wpisane jest powstanie większej ilości ludzkich embrionów, aby procedura była skuteczna. W następstwie część ludzkich istot jest zabijana. To te dzieci miałyby być wykorzystywane do wyprowadzania linii komórkowych, służących do dalszych doświadczeń. Na końcu tej antyludzkiej drogi stoi klonowanie, gdyż nadrzędną wartość świętości życia zastępuje jego jakość.”

  43. @Kajman

    Wrzucasz, cobym skomentowała? Bardzo proszę.

    “Jak poinformowano nas w resorcie zdrowia, linie komórkowe, z użyciem których produkowane są funkcjonujące na naszym rynku szczepionki, “wywodzą się z pojedynczych komórek pobranych w latach 60. z płodów ludzkich, a następnie przechowywanych i mnożonych w bankach tkanek”.”

    No, tak jest. W przypadku niektórych szczepionek. Ale o tym wiadomo od lat i Watykan też się wypowiadał lata temu.

    i tu katolicy przestają szczepić.

    A skąd ta teza?

    “Firmy farmaceutyczne powinny umieszczać dokładną informację, czy źródłem pozyskania komórek był ludzki embrion, czy np. krew pępowinowa.

    Firmy oczywiście umieszczają, wystarczy przeczytać ulotki. Nb. żadna szczepionka nie jest produkowana na komórkach pochodzących z krwi pępowinowej.

    Nie można winić rodziców za stosowanie niegodziwie wyprodukowanych szczepionek w momencie, gdy nie mają informacji na ten temat ani przedstawionej alternatywy “.

    Nie można. Takie też było stanowisko Watykanu.

    I na koniec deser, spowodowany brakiem ustawy bioetycznej:Do eksperymentów na człowieku w pierwszej fazie rozwoju drogę otworzyła legalizacja zapłodnienia pozaustrojowego. Jeżeli akceptujemy in vitro, godzimy się na unicestwianie ludzi w pierwszej fazie rozwoju, gdyż w proces zapłodnienia pozaustrojowego wpisane jest powstanie większej ilości ludzkich embrionów, aby procedura była skuteczna. W następstwie część ludzkich istot jest zabijana. To te dzieci miałyby być wykorzystywane do wyprowadzania linii komórkowych, służących do dalszych doświadczeń. Na końcu tej antyludzkiej drogi stoi klonowanie, gdyż nadrzędną wartość świętości życia zastępuje jego jakość.”

    Bełkot połączony z niewiedzą jak to wszystko wygląda.

  44. Trzy przypadki z USA to dane naukowe.
    Jakikolwiek przypadek z obserwacji własnego dziecka to anecdotal evidence.
    Tak, wiem, zupełnie nie rozumiem Oczywistej Różnicy. Tylko że widząć jak każdą relację rodzica spławiasz mechanicznym, bezrefleksyjnym „post hoc, ergo propter hoc” tracę ochotę na próby zrozumienia Twojego stanowiska. To że cytujesz Pubmed nie czyni jeszcze Twoich wypowiedzi merytorycznymi. Odrzucając wszystko co nie pasuje do sztancy, z której odbite są Twoje poglądy dołączasz do tych profesorów, którzy dawno temu twierdzili iż kamienie nie mogą spadać z nieba, więc nie zbadają przyniesionego meteorytu.
    Wiara w Evidence Based Medicine jest taką samą wiarą, jak antyszczepionkowców. Jedni i drudzy są w stanie wyprodukować brednie. Ba, brednie zorganizowanego środowiska naukowego są trudniejsze do zbicia, bo sprzeciw grozi etykietką oszołoma i brakiem grantów.

  45. @PPaweł

    Trzy przypadki z USA to dane naukowe.
    Jakikolwiek przypadek z obserwacji własnego dziecka to anecdotal evidence.
    Tak, wiem, zupełnie nie rozumiem Oczywistej Różnicy.

    Nie widzisz, rzeczywiście.

    ylko że widząć jak każdą relację rodzica spławiasz mechanicznym, bezrefleksyjnym “post hoc, ergo propter hoc”

    Nie każdą spławiam, bo nie każda się kwalifikuje. Czasem antywacki poełniają inne błędy logiczne. Jeśli natomiast tak, to oczywiście to robię. Zatem nie jest to ani mechaniczne ani bezrefleksyjne.

    tracę ochotę na próby zrozumienia Twojego stanowiska.

    To jest stanowisko nauki. Jeśli go nie rozumiesz, mimo tłumaczeń, to Twój problem.

    To że cytujesz Pubmed nie czyni jeszcze Twoich wypowiedzi merytorycznymi.

    Czyni.

    Odrzucając wszystko co nie pasuje do sztancy, z której odbite są Twoje poglądy

    Powtarzam, to jest obecne stanowisko nauki. Jeśli coś nie niego nie pasuje, to tym gorzej dla tego czegoś.

    dołączasz do tych profesorów, którzy dawno temu twierdzili iż kamienie nie mogą spadać z nieba, więc nie zbadają przyniesionego meteorytu.

    Nie, bo szczepionki i szczepienia są badane. Wnioski nie są ssane z palucha.

    Wiara w Evidence Based Medicine jest taką samą wiarą, jak antyszczepionkowców.

    Nie, nie jest.

    Jedni i drudzy są w stanie wyprodukować brednie.

    Racja, tylko brednie naukowców (Wakefield, Majewska) są weryfikowane, stąd wiemy, że to brednie. A weryfikowane są przez naukowców oczywiście.

    Ba, brednie zorganizowanego środowiska naukowego są trudniejsze do zbicia, bo sprzeciw grozi etykietką oszołoma i brakiem grantów.

    Akurat jeśli głosi się brednie, to faktycznie trudno dostać finansowanie.
    A sprzeciw przeciw bredniom na ogół nie jest jednostkowy, więc etykietki ani obcinanie funduszy nie grożą.

  46. Tak jak się spodziewałem: niezachwiana wiara i niedopuszczanie możliwości że ktoś inny może nie być w błędzie. Czytanie bez zrozumienia, odpowiedzi nie na temat – istny Ignacy Borejko. Nawet cytaty łacińskie umiesz wtrącić.
    Jeżeli chcesz tym blogiem przekazać światu jakąś wiedzę – popracuj nad sobą. Jeżeli chodzi tylko o kolekcjonowanie potakujących komciów od ludzi o tych samych poglądach – idzie Ci doskonale.

  47. Trzy przypadki z USA to dane naukowe.

    To trzy przypadki choroby, której występowanie zostało poważnie zredukowane dzięki szczepieniom. Rozumiem twoją irytację – też wolałbym myśleć, że różyczka niegroźna, trzeba przechorować i mieć z głowy. A tu taki klops.

    Odrzucając wszystko co nie pasuje do sztancy, z której odbite są Twoje poglądy dołączasz do tych profesorów, którzy dawno temu twierdzili iż kamienie nie mogą spadać z nieba, więc nie zbadają przyniesionego meteorytu.

    Nie pochlebiaj sobie: ty w tej metaforze jesteś gościem, który biega i wrzeszczy, że kamień nie spadł z nieba, tylko urodził go Wielki Jaszczur, ziejąc przy tym ogniem z paszczy.

  48. A kto z tutaj zebranych doroslych szczepil sie w doroslosci na rozyczke? Bo szczepienie daje odpornosc na mac 10 lat i nie jest to zadna tajemnica, slowa producenta tejze. Szczepiac male dzieci wypuszczamy w doroslosc osoby bez odpornosci , akurat w wieku prokreacyjnym. I 3 przypadki rozyczki wrodzonej to jednak nic w porownaniu z NOPami po szczepionce. a ile takich powiklan nigdy nie ujrzy swiatla dziennego? Fajnie jest posluchac obu stanowisk, ale jeszcze fajniej jest, gdy zachowuje sie obiektywizm.

  49. @ Zigi
    Ależ skąd, ktoś ci głupot naopowiadał. Szczepionka przeciw różyczce, jeśli podane są dawki zgodnie z Kalendarzem Szczepień, chroni do końca życia.
    NOPów po tej akurat szczepionce nie ma, o tych poważnych piszę.
    No i owszem, wiele kobiet szczepi się, jeśli nie ma odporności, przed zajściem w ciążę.
    I na koniec – obu stanowisk wcale nie mamy zamiaru słuchać, bo prawda nie leży pośrodku, ale tam, gdzie mówi nauka (a ten blog przekazuje te informacje).
    Czy zaspokoiłam twoją ciekawość?

Dodaj komentarz