czepiam się

Jak nie Ashkarem, to Gersonem – czyli interes się kręci

Dzisiaj coś à propos tej notki i komentarza pod nią na temat braku konsekwencji mediów. Jasne, że na portalu zamieszczono po prostu reklamę pod tekstem, ale razem wygląda to ponuro i zupełnie niefajnie:

Tekst (którego końcówkę z wypowiedzią doktora Szczęsnego widać powyżej) opowiada o entuzjastycznym przyjmowaniu w Polsce pana Ashkara – tak, tego od warzywka w łydzi oraz leczenia również AIDS:

Szkopuł w tym, że tego typu praktyki uzdrowicielskie na stałe wpisały się w pejzaż leczenia onkologicznego w naszym kraju. Tylko w tym roku George Elias Ashkar gościł w Polsce trzy razy. O swojej metodzie opowiadał m.in. w Lublinie, Krakowie, Bełchatowie, Opolu, Podkowie Leśnej czy w Poznaniu. Oprócz pogadanek prowadził też kursy dla osób, które jego teorie chcą wprowadzać w życie. W całym kraju już grubo ponad sto osób ukończyło takie szkolenie. Rozłożone na dwa dni, trwa zaledwie kilka godzin. Po jego zakończeniu uczestnicy dostają certyfikaty, które uprawniają ich do stosowania kuracji proponowanej przez Ashkara. Libijczyk ma w planach kolejne szkolenia w Polsce, tym razem w połowie przyszłego roku.

Mówi także o innych pseudoterapiach. I naciągaczach, którzy jakoby pomagają na przykład ludziom z niepłodnością, a potem tajemniczo znikają:

Zofia i jej mąż nie mogli uwierzyć, że tak szybko „zdiagnozował” problem Darka, cierpiącego na azoospermię. Uwierzyli w to „coś”, w aurę, którą roztaczał wokół siebie terapeuta. Chętnie poddawali się jego masażom i wyznaczali się na kolejne wizyty, na których „specjalista” udrażniał ich kanały energetyczne. Każda taka wizyta kosztowała ich kilkaset złotych. Skończyło się tym, że bioenergoterapeuta wyznaczył parze dokładną datę dni płodnych, w których Zofia na pewno miała zajść w ciąże. W sumie datę wyznaczał kilka razy. Każdą nieudaną próbę tłumaczył złą energią, która zbierała się wokół małżonków, kiedy akurat starali się o dziecko.

– Był niezłym aktorem, który jednak zakpił z naszych uczuć. Po każdej jego prognozie byliśmy przekonani, że już teraz nam się uda, że mamy szansę. Przekonywał, że udało mu się wprowadzić energię w niedrożne nasieniowody Darka, że teraz na pewno doczekamy się potomka. Po każdej nieudanej próbie wracało przygnębienie z coraz większą siłą. W końcu przestaliśmy pojawiać się u cudotwórcy.

Wszystko to komentowane jest – bardzo przyzwoicie i ze zgrozą – przez lekarzy, którzy zwracają uwagę, że takie pseudokuracje nie mają żadnego sensu, są zwykłym żerowaniem na ludzkim nieszczęściu, i że zabierają pacjentom czas, potrzebny na prawdziwe leczenie, co kończy się nieciekawie. I dobrze, że opinia lekarzy jest przedstawiona. Tylko że właśnie pod takim tekstem znajduje się urocza reklama „terapii doktora Gersona – skutecznej metody leczenia raka”:

Doktor Max Gerson (1891-1956), genialny lekarz i naukowiec, który już 80 lat temu odkrył przyczyny powstawania raka, opisując je jako: zespół wyniszczenia tkanek wynikający z zaburzenia równowagi sodowo-potasowej na poziomie komórkowym; postępującą toksemię organizmu oraz permanentny niedobór składników odżywczych. Dr Gerson określił raka jak chorobę całego organizmu, a nie poszczególnych organów. Na bazie swoich odkryć, po ponad 35-ciu latach klinicznych doświadczeń, opracował Terapię Gersona – wybitnie skuteczną, naturalną, niespecyficzną terapię antynowotworową, nakierowaną na usuwanie przyczyn, a nie skutków choroby. Terapia znana jest głównie z ponad 30-to letniego pasma sukcesów w walce z wieloma rodzajami raka, jednak równie dobrze radzi sobie z innymi przewlekłymi dolegliwościami, m.in.: cukrzycą, chorobami serca, chorobami reumatycznymi czy nadciśnieniem. Mimo iż współczesna medycyna nazywa takie dolegliwości „nieuniknionymi” i „nieuleczalnymi” chorobami cywilizacyjnymi, oferując jedynie symptomatyczne leczenie, to Terapia Gersona zaprzecza wszystkim tym tezom – jest skutecznym narzędziem w walce z rakiem, nawet w zaawansowanym stadium, oraz z ponad 50 innymi chorobami – zwalcza przyczyny tych schorzeń i odbudowuje cały organizm, pomagając pacjentom w powrocie do pełnego zdrowia i w uniknięciu chorób w przyszłości. Terapia Gersona, mimo iż opracowana w Niemczech i USA, może być skutecznie stosowana w polskich warunkach.

Poza tym – niestety zjadło mi pierwszy zrzut z ekranu – była tam jeszcze jedna ładna reklama. Także bardzo na temat, bo takiej miłej stronki („Dla zdrowia” się nazywającej zresztą), gdzie kupić można m.in. preparaty, ekhm, antynowotworowe:

Preparat krzemowy jest roztworem aktywnego krzemu. Zażycie krzemu w tej postaci powoduje stopniowe, powolne, ale sukcesywne rozpadanie się komórek nowotworowych, czyli grzybiczych, wzrost odporności organizmu i tym samym eliminuje zagrożenie chorobą nowotworową.

Roztwór aktywnego krzemu wzmagając odporność organizmu nie tylko działa przy chorobach nowotworowych, ale również na wszystkie choroby krwi i układu limfatycznego, a więc białaczkę, niedokrwistość złośliwą, małopłytkowość, całkowity brak płytek krwi, leukopenię. Ponadto powoduje on poprawę kliniczną w takich schorzeniach jak: owrzodzenia żołądka i dwunastnicy, nadżerka szyjki macicy, przetoki spowodowane zapaleniem kości, niedokrwienie kończyn dolnych i górnych, zapalenie trzustki, długotrwałe niewyjaśnione stany gorączkowe, czyraczność skóry, sączące wypryski skórne, zapalenie kłębuszkowe nerek, nerczyca, reumatyzm, zapalenie wsierdzia, niektóre przypadki padaczki i stwardnienia rozsianego, stany po świeżych zawałach serca, po świeżych udarach mózgu oraz niedołęstwo starcze.

Ekstra po prostu. Jak nie Ashkarem, to Gersonem. Albo krzemem. I tak to się kręci.

3 myśli w temacie “Jak nie Ashkarem, to Gersonem – czyli interes się kręci”

  1. Ot, AdSense wbrew swojej nazwie nie dodaje sensu do artykułu. GazWyb raczej nie ma wpływu na to co się tam pokaże, a że Gerson, Aszkar i inni szarlatani mają kasę na kupowanie reklam w guglu – no cóż, pieniądz nie śmierdzi. Choć byłoby miło, gdyby gugiel nie pakował ich jednak do tagu „medycyna”.

  2. Reklama reklamą, i ja to rozumiem, tyle że zabawnie wyszło (znaczy: wyszłoby zabawnie, gdyby to było zabawne).

  3. Smutne jest tylko to, że takie rzeczy wolno reklamować. Ale nie bardzo sobie wyobrażam jak możnaby tego zabronić, w końcu Gugiel to firma nie stąd.

Dodaj komentarz