moja Ameryka i inne kraje, okołofeminizmowo, osobiste, smutne

„Bo ważniejsze, z przeproszeniem mości pana, mamy dzieła niźli polowaczka”

Właściwie to miałam nie pisać o Komorowskim i o jego słowach podczas spotkania z Obamą. A dokładniej o niektórych słowach, tych bardziej eleganckich. Tym bardziej, że wszyscy już o tym pisali, no i tak naprawdę – co jeszcze można dodać? Że takie słowa pasują może w domu, na prywatnym spotkaniu, ale nie przystoi mówić tak przy okazji międzynarodowej wizyty na szczeblu? Że nieźle niestety wpasowują się one w uwagi o pięknych paniach, które nie powinny służyć w wojsku, bo umęczą swoje zgrabne nóżki? Że jest to z uporem kultywowany lekceważący patriarchalizm i seksizm, w Polsce chyba dość często mylony z kulturą, uprzejmością i szacunkiem względem kobiet? I że nawet jeśli ma się takie poglądy, to dyplomacja ma to do siebie, iż wymaga, żeby się dyplomatycznie z nimi nie ujawniać (ciekawa jestem, jak podobne słowa wyglądałyby, gdyby przed Komorowskim siedziała Clinton na przykład).

Interesujące, że tłumaczenie tego, co powiedział polski prezydent, wygląda różnie w różnych mediach (pomijając już to, że mówił po polsku, a był tłumaczony na miejscu). W Wyborczej stoi:

Jeśli mamy razem iść na dalekie polowanie, to najpierw musimy mieć gwarancje, że nasz dom, nasze kobiety, nasze dzieci będą bezpieczne – tłumaczył Barackowi Obamie, dlaczego Polska poparła na szczycie w Lizbonie doktrynę obronną NATO („jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”).

A we Wprost 24:

– Ale jak się idzie na polowanie, daleko w głęboki las, to trzeba wiedzieć, że własny dom jest zabezpieczony, że własna kobieta, własne dzieci, własna chałupa są zabezpieczone – mówił.

Osobiście  nie mam wielkiego dyskomfortu słuchając mężczyzny, który mówi o „swojej kobiecie”. Może nie jest to najszczęśliwsze zestawienie, no i na pewno nie powinno być używane na tak oficjalnym spotkaniu. Ale niech tam. Prywatnie może być nawet miłe (sama nie przepadam, ale rozumiem, że niektórym odpowiada). Co innego jednak „nasze kobiety”. W liczbie mnogiej.

W liczbie mnogiej kojarzą mi się wyłącznie z mentalnością plemienną mężczyzn, wrogością wobec obcych, rasizmem i, jak najbardziej, seksizmem: „nie pozwolimy czarnym zbliżać się do naszych kobiet”, „nasze kobiety powinny się szanować”, „nasze kobiety powinny rodzić dzieci”, i tak dalej.  Część żywego inwentarza normalnie (w jednym domu). Cenna, owszem, ale nic ponadto.

I tak to poszło w (zainteresowany) świat, bo tak zostało przetłumaczone na początku:

I simply said that if we are to go hunting very far away from our house, we have to be absolutely sure that our house, our women and our children are well guarded.  And then you hunt better.

Mam jednak wrażenie – nie żebym się wstydziła za prezydenta, bo wstydzić to się można za siebie – że ten zainteresowany świat nie był znów tak bardzo duży. I zainteresowany. Nie mówiąc już nawet o Obamie, który ma mnóstwo ciężkich spraw na głowie, rozbawił mnie ten artykuł: sążnisty, wyczerpujący, właściwie ustawiający proporcje (no dobrze, wiem, że były i inne teksty w prasie).

Pominąwszy już jednak ten seksizm oraz fakt bezpieczeństwa kobiet zostawionych przez mężczyzn, którzy poszli na wojnę,

Monstra wiedzą, że wojownik w pochodzie nawet owcy nie przepuści. A jeśli babskie giezło na wierzbie powiesić, to bohaterom dość będzie i dziury po sęku.*

przyznam, że bardziej uderzyła mnie inna rzecz. Polowanie. Machnęłabym już ręką na te „nasze kobiety”, ale porównanie akcji zbrojnych z polowaniem? Polowanie NA LUDZI? To taka gra, zabawa ma być? Chłopcy muszą się rozerwać? A może rozerwać kogoś innego, granatem?

Brak słów.

Dlaczego więc to wszystko piszę, skoro miałam nie pisać, bo wszyscy już wszystko powiedzieli na ten temat (o polowaniu na ludzi też było, na blogu Joanny Senyszyn)?

Bo akurat tak się zdarzyło, że tego samego dnia, kiedy spotkali się dwaj prezydenci, oglądałam świetny film. Dokumentalny, o Joe Strummerze, jeśli dzisiejsza młodzież kojarzy, kto to był. Najlepszy dokument biograficzny, jaki kiedykolwiek widziałam w ogóle. Genialny warsztat, nietuzinkowe pokazanie całej historii, pomysłowe potraktowanie świadków, odpowiednia ilość muzyki. Inteligentnie nakręcony, szalenie interesujący, nie, jak to zwykle bywa, coś w rodzaju CV bohatera, a raczej próba wejrzenia w jego duszę i próba zrozumienia, co się w jego życiu i twórczości działo. Udana doskonale zresztą.

Z tą wzruszającą sceną, która tak mnie poruszyła i utkwiła głębiej. Jeden ze wspominających artystę opowiada, że Joe Strummer płakał, kiedy dowiedział się, że słowa Rock the Casbah wypisano na jednej z amerykańskich bomb, która miała zostać użyta w wojnie nad Zatoką. Płakał.

I kiedy obejrzałam ten film i tę scenę akurat tego samego dnia, co przeczytałam słowa Komorowskiego…

…ech, kontrast mi się po prostu spodobał.

Nie tylko polowaczki na kaszaloty są, były i będą na tym świecie (no co, Święta idą, to mam dobry humor :-P).

* Cytat o dziurach po sęku oraz tytuł wzięte zostały z Sapkowskiego (Chrzest ognia, Pani Jeziora)

31 myśli w temacie “„Bo ważniejsze, z przeproszeniem mości pana, mamy dzieła niźli polowaczka””

  1. Oj tam, się naoglądał fimów zza oceanu bez lektora a tam na wojennych ciągle życzą „Happy hunting”.

    I z innej beczki: ten śniego tu musi tak padać?

  2. Aż się chce świątecznie śpiewać szlachecką kolędę: „Dom i nasz i majętność caałą, I wszystkie wierzby z dziuplaaami…”
    Tak, zamykamy dziecka i baby w alkierzu, a mu za dzikim zwierzem gonim. Yeah.
    Nie wiem, co by prezydent Komorowski powiedział Clinton, ale pewnie Condoleezzie Rice by kadził, że jak Dyjanna strzałami zbrojna… (I pewnie by coś strzelił o nóżkach.) Czy my naprawdę musimy mieć bohatera Fredry za prezydenta?

  3. @ Anuszka

    No, niestety, jak to ładnie wychodzi.

    @ Byte

    Oj tam, się naoglądał fimów zza oceanu bez lektora a tam na wojennych ciągle życzą “Happy hunting”.

    Nawet jeśli, to niech sobie życzą. Na filmach wojennych zresztą mówią różne rzeczy :-). Ale nie prezydent w takiej sytuacji, no nie?

    @ Byte i Magdalaena

    Ojej, a ja tak marzę o śniegu. Tutaj nic a nic nie chce padać, więc zrobiłam sobie chociaż na blogu. Nie martwcie się jednak, to tylko do 4 stycznia :-)

    @ Ija

    Czy my naprawdę musimy mieć bohatera Fredry za prezydenta?

    No przecież wybrany przez nieporozumienie :-)

    Aż się chce świątecznie śpiewać szlachecką kolędę: „Dom i nasz i majętność caałą, I wszystkie wierzby z dziuplaaami…”

    Kolęda śliczna. Jakoś chciałoby się do niej dorzucić jeszcze jeden cytat z Sapkowskiego – ten o szykowaniu się do zbrojnej pomocy sąsiedzkiej, przy której nie wolno palić i rabować, ale baby gwałcić można, byle po cichu.

  4. Ja w kwestii odnośnikowo – formalnej: można by podać link odnośnie JS do polskiej lub anglojęzycznej wiki, bo od tej strony o filmie to oczy wypłynęły mi uszami.
    Wdzięczny będę a młodzi i tak jak chcą, to skojarzą albo się dokształcą.
    I jak już piszę, to dziękuję za cykl o grzybkach, był przedni i tak, tego bardzo w obiegu brakowało.
    Pozdrawiam, dziękuję i przepraszam, wracam lurkować.

  5. @ Adam Gliniany
    Mnie się ta stronka spodobała, ale już wklejam linkę do anglojęzycznej wiki.
    Cieszę się, że grzyby wyszły nieźle.
    Pozdrawiam

  6. Chlapania naszego prezydenta nie ma co bronić, bo chlapie. Ale: jednak jego uwaga o polowaniu w kontekście wojny zupełnie nie kojarzy mi się z polowaniem na ludzi czy wojną jako zabawą. A za to zupełnie tak z polowaniem jako symbolem, alegorią tego, czym było kiedyś – niebezpieczną wyprawą, na której się ryzykowało, a która była potrzebna. A stwierdzenia, że porównywanie wojny do polowania to zrównywanie wojny z zabawą to dla mnie przejaw złęj woli w dyskusji: wiadomo przecież dobrze, że Komorowski polowania jako zabawy nie traktował,

  7. @ Rudy

    Ale: jednak jego uwaga o polowaniu w kontekście wojny zupełnie nie kojarzy mi się z polowaniem na ludzi czy wojną jako zabawą.

    Ok, przyjmuję do wiadomości. Mnie się jednak mocno kojarzy.

    wiadomo przecież dobrze, że Komorowski polowania jako zabawy nie traktował,

    A jako co traktował?
    Wydawało mi się, że to jest jego hobby, pasja, rozrywka (w dodatku, imo, chora, jak to zabijanie dla przyjemności): http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Komorowski-polowania-to-wazny-fragment-mojego-zycia,wid,12827797,wiadomosc.html?ticaid=1b674
    http://www.rp.pl/artykul/492843.html

  8. @sporothrix: „zabawa” i „pasja, zamiłowanie” to rzeczy trochę inne znaczeniowo. Wnioskuję trochę z ogólnego obrazu Komorowskiego: właśnie dlatego, że jest maskulinistycznym konserwatywnym posthrabią, polowanie dla niego to coś ze sfery kulturowo-symbolicznej, sposób na zmierzenie się ze sobą i zwierzęciem. Chore, zapewne, ale zauważ, że „chore” to ocena nasza, a ja teraz się odnoszę do tego, jak traktuje to Komorowski. Bo od tego zależy, co miał na myśli ze swoją analogią. Moją tezę wspiera też kontekst, w jakim Komorowski wspomniał o polowaniu – nijak nie pasuje tu np. wyjście do klubu na karty (czyli „hobby, męska rozrywka”).

  9. @Sporothrix
    Strummer?
    Mam dysonans poznawczy. Całe życie wierzyłem, że ty słuchasz wyłącznie metalu.

  10. @ Rudy

    Nie no, ja wiem, że znaczenia są inne. Ale dla mnie to jest zabawa (uwagę o jej niezdrowym charakterze dopisałam na marginesie), w sensie, że nie jest to potrzeba, żeby głodnym przynieść jedzenie do domu, albo że nie jest to wykonywany w celach zarobkowych zawód.
    Oczywiście, że np. zawód też może być czyjąś pasją, można więc jedną rzecz opisywać różnymi określeniami.
    W tym wypadku jest to jedna z form rozrywki, czegoś, czym ludzie się bawią, czyli czegoś, co robi się nie z potrzeby. I nawet jeśli ci ludzie dopowiadają sobie różne tłumaczenia, to jednak ich czynności służą i własnej przyjemności i rozrywce, i zacieśnianiu więzi – czyli temu, czemu od zawsze służy zabawa.

  11. @ Gammon

    :-) Słucham metalu, bo metal jest najlepszy (no, są wyjątki, i tak dalej), ale to nie znaczy, że nie słucham/nie słuchałam niczego innego. Do The Clash mam sentyment; czymże zresztą byłby metal bez punka tak w ogóle, że tak zapytam refleksyjnie. A i inne rzeczy się zdarzają czy zdarzały: pewni śliczni noworomantyczni chłopcy oczarowali mnie sto lat temu – słucham ich do dziś, choć chłopięcy wdzięk nieco się ulotnił. Przy pewnym bardzo miłym popowym panu znakomicie pisało mi się pewną ważną pracę (jedna płyta puszczona była na okrągło) – i także słucham go co jakiś czas. Ba, zdarza mi się zahaczyć uchem nawet o coś poważnego (bleee), ale to raczej jest wypełnianie tych uciążliwych obowiązków małżeńskich ;-P

  12. @Sporothrix

    Śnieg: Chętnie się wymienię, ja znam wiele określeń na śnieg, ale żadne nie nadaje się do przytoczenia (T. Pratchett). A te zwiezdki spadające tylko dezorientują (jestem nerwowe, więc jak się coś porusza, automatycznie podążam za tym wzrokiem). Za oknem chwilowo śnieg typu plucha a na open space jakiś miłośnik zimy znowu skręcił klimę… Ja chcę na ten kontrakt do RPA :(… choć nie jestem groźnie wyglądającym czarnoskórym facetem, więc może lepiej nie…

    Komorowski:
    W zasadzie czemu się tak przejmujesz? Czego w zasadzie oczekiwałaś po starszawym facecie z wąsem i strzelbą, bo ja w zasadzie czegoś w tę mańkę. Konserwatywnego łagodnie mówiąc (tu też znam sporo określeń zastępczych, nie nadających się do przytoczenia). Szkoda nerwów, ten typ tak ma… Lepsze to niż uparte udowadnianie braku wyższych funkcji w mózgu…

  13. @sporothrix:
    No ale przecież próbuję zrozumieć nie Twoją ocenę, z którą się w dużej części zgadzam, tylko ocenę Komorowskiego ;) bo kwestia, którą rozważam dotyczy jego intencji, a nie tego, jak mu wyszło. W skrócie: ponieważ polowanie dla niego, przynajmniej w kontekście w/w analogii, to „niebezpieczna wyprawa dla wsparcia domu”, to (też dla niego) nie ma zrównania wojny z zabawą.

  14. @ Rudy
    Chyba rozumiem lepiej, o co Ci chodzi, ale mam parę uwag.
    Po pierwsze – dlaczego zabawa nie miałaby być niebezpieczna? Stereotypowo, to nawet sporo męskich zabaw takimi bywa. Nieźle jest to opisane u I. Shawa w Dosięgnąć szczytu.
    Po drugie – polowanie niebezpieczne w dzisiejszych czasach? Może było za czasów mamutów albo Stasia Tarkowskiego. Ale dzisiaj, z tymi lunetami i innym sprzętem? Jedynie niebezpieczeństwo obecnie, to to, że postrzeli cię kolega-myśliwy po pijaku, albo że po pijaku spadniesz z ambony.
    Po trzecie – rozumiem, że myśliwi tak to sobie wszystko tłumaczą. Ale to jest śmieszne, to „niebezpieczeństwo” – j.w, czy „wsparcie domu”. Tym wsparciem domu ma być polowanie na głuszca gdzieś w Rosji, bo w Polsce jest zakazane? Myślę, że lepszym wsparciem byłoby pójście do sklepu po prostu.
    Oczywiście, dorabianie ideologii jest fajne, racjonalizuje to i owo, ale co ma wyjść, wychodzi.
    I dlatego ja piszę o ocenie tego, co Komorowski powiedział. Bo że intencje miał dobre, to nawet mogę uwierzyć. Mogę uwierzyć, że on w najlepszej wierze mówił też o ładnych nóżkach, czy o kaszalotach, żeby panie nie przemęczały się zanadto służbą gdzieś w wojsku. Ale powinien również pamiętać, że on nie jest prywatną osobą, tylko politykiem, a prezydentem w dodatku. I powinien zdawać sobie sprawę, jak jego słowa będą odebrane.

  15. @ Jiima
    Śnieg – no to się zamieńmy :-).
    Komorowski –

    W zasadzie czemu się tak przejmujesz?

    A bo jakoś tak mnie czasem coś ruszy. Fakt, że może nie spodziewałam się najwięcej, ale chociaż odrobiny…

  16. @sporothrix:
    Normalnie oczywiście przyznam, że intencje nie mają żadnego znaczenia, a tylko to, co polityk powiedział. I nie uważam, żeby miało sens bronienie polityka na gruncie tego, że chciał dobrze, a wyszło mu jak zwykle. Ale jeśli piszesz, że „Komorowski porównuje wojnę do zabawy w strzelanie w ludzi”, to nie przedstawiasz tu tego, co powiedział, tylko swoje z tym skojarzenia. A to, co napisałaś nie do końca brzmi jak „Wspomnienie przez Komorowskiego o polowaniu w kontekście wojny bardzo źle się kojarzy”.
    „Polowanie niebezpieczne w dzisiejszych czasach?” – oczywiście nie i właśnie dlatego porównania Komorowskiego mogą być śmieszne/żałosne, że on używa ich w kontekście symbolicznym „polowań kiedyś”, w które bawi się dzisiaj w całkiem innych warunkach. Ale właśnie dlatego, że gość żyje w symbolach i przeszłości wiadomo, że nie porównał wojny do zabawy. I możesz mu słusznie zarzucać głupie fascynacje, ale nie możesz mu słusznie zarzucać lekkiego traktowania tragedii wielu ludzi.

  17. @ Rudy
    Mnie się wydaje więc, że można to wszystko podsumować tak: Ty uważasz, jak rozumiem, że polowanie jest dla Komorowskiego czymś, czemu przypisuje on specjalne pobudki (że symbole, itd.) i dlatego, przez swoje porównanie, on nie lekceważy tego, co się dzieje na wojnie.
    Ja natomiast uważam, że polowanie jest zabawą (argumenty powyżej), niezależnie jak kto sobie to racjonalizuje i jakiej by do tego nie dorabiał ideologii. Więcej, myślę, że nawet jeśli tego nie mówi i się do tego nie przyznaje, to też ma tego świadomość (widać to przecież w postępowaniu, które wyczerpuje niejako definicję zabawy, rozrywki). Czyli że porównanie takie jest jednak bardzo nie na miejscu.

  18. @sporothrix:
    Nie całkiem. Ja po prostu odróżniam winę „używa porównań nie na miejscu” od winy „uważa wojnę za zabawę w strzelanie do ludzi”. I Komorowski z całą mocą i bez usprawiedliwień jest winien pierwszego, bo pewnych rzeczy zupełnie nie chwyta. Ale drugiego jednak nie.

  19. @rudy013

    Wg. Ciebie za co jeśli nie za zabawę uważa polowanie Komorowski?

    Nawet jeśli za obrzęd wspólnotowy, za sport – sprawdzenie samego siebie w rywalizacji z kolegami (bo przecież nie z głuszcem), za wyraz miłości do przyrody (bez sensu, ale myśliwi zdaje się tak bez-myślą), czy porównanie go do wojny, do zabijania ludzi, nie pozostaje bucerskie?

  20. @Miskidomleka
    Nie. Kretyńskie jest – niekumanie dlaczego mówienie o polowaniu w kontekście strategii NATO kojarzy się z wojną.

  21. (nie do Ciebie przytyk, Miski, głupio mi się napisało)

  22. Ogólnie – Mówimy o człowieku który notorycznie puszcza seksistowskie bąki i nie jest w stanie zrozumieć że to prezydentowi nie wypada, ani przewidzieć że wywoła wściekłość i drwiny. Który nawet _próbuje_ się z tych gaf tłumaczyć, ale nie umie, bo nie potrafi w ogóle zrozumieć dlaczego ktoś „coś od niego chce”. Nie że się nie zgadza, tylko po prostu nie-wie-o-so-chodzi.

    Więc jeśli ktoś taki mówi znowu to co mówił tuzin razy, to znaczy że to właśnie miał na myśli, a nie że tak mu wyszło. Usprawiedliwianie głupich polityków jest naprawdę szkodliwe.

  23. @miskidomleka: obrzęd wspólnotowy i sprawdzenie się, tak. I jest bucerskie, tak. O ile porównuje do tego, czym polowanie jest teraz. A IMHO porównywał do polowania kiedyś, polowania jako idei. Inaczej kontekst nie pasuje. Srsly, uważasz, że on *chciał* przeprowadzić analogię obejmującą strzelanie do ludzi?
    Don’t get me wrong, Komorowski zachowuje się po bucersku. Ale mam jakis wstręt do kopania ludzi nie za to, co w moim mniemaniu popełnili.

    @sporothrix: OK.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s