okołonaukowo

Okropnie włochata mucha

Według prasowych doniesień, bardzo fajnie włochatą muchę odkryto ponownie w Afryce. Ponownie, bo pierwsze informacje o Mormotomyia hirsuta pochodzą z lat trzydziestych ubiegłego wieku (a drugie – z czterdziestych). Mucha wygląda na tyle dziwacznie – nie umie latać (posiada niefunkcjonalne, szczątkowe skrzydła), ma małe oczy, włochatością i długimi odnóżami przypomina raczej pająka – że naukowcy mają przeprowadzić analizy celem sprawdzenia, gdzie należałoby ją zaklasyfikować.

Terrible Hairy Fly jest bardzo rzadka. Z tego co wiadomo, zamieszkuje jedną niewielką skałę w Ukazi Hills w Kenii (na wschód od Nairobi). Skała ta stanowi dom dla nietoperzy, a mucha rozmnaża się w ich odchodach. Ponieważ nie lata, prawdopodobne jest, że bytuje tylko w tym jednym miejscu na świecie (choć istnieją teorie, że swoimi długimi łapkami mogłaby łapać się nietoperza i używać go jako środka transportu). Bardzo możliwe więc także, że potwierdzą się przypuszczenia niektórych specjalistów, iż jest to jedyna rodzina much, której występowanie ograniczone jest tylko do kontynentu afrykańskiego.

Włochata mucha jest włochata i wygląda tak:


Oba zdjęcia stąd

Zdjęcie stąd

22 myśli w temacie “Okropnie włochata mucha”

  1. Rozumiem że nie lata, bo by ją nietoperze zjadły. Ale po co ona jest taka włochata?

  2. Włochate myśli z niej wychodzą. Jak u Sienkiewicza: „wszystkie żądze wypełzły mu na twarz”.

  3. Włochatość powoduje pochłanianie ultradźwięków, co utrudnia nietoperzom lokalizację. Włochate gąsienice są żadziej zjadane przez nietoperze niżnie włochate. może muchy podobnie.

  4. @ Juras
    Tak, tak też chyba bywa z ćmami. Tyle że, jak czytałam, chodzi o owady latające. A te muchy nie latają. Może jednak to jakaś pozostałość?

  5. Włochatość jako kamuflaż przed ultradźwiękami brzmi dość sensownie. Mucha mogła się zwłochacić będąc jeszcze latającą, a dopiero potem utracić zdolność lotu.

  6. @ Kwik
    Właśnie o to mi chodziło. I może włochatość nie jest aż tak obciążająca, dlatego została.

  7. ha, Mormotomyia hirsuta jest jedynym przedstawicielem swojej rodziny Mormotomyidae, która jest blisko spokrewniona z Nycterybiidae, czyli mrokawkami, razem należą do nadrodziny Hippoboscoidea. A mrokawki są już obligatoryjnymi pasożytami nietoperzy. Wyglądają bardzo podobnie – są bezskrzydłe, przypominają małe pajączki. Kryją się w futrze nietoperzy. Jak to bywa z ektopasożytami, piją krew swoich żywicieli. Nieco gatunków mrokawek występuje również na nietoperzach Polski. Zresztą według Wiki dorosłe osobniki Mormotomyia również żyją NA nietoperzach, żywiąc się „wydzielinami ich ciał” (a tylko jej larwy w guanie na dnie nietoperzowej jaskini), nie znalazłem jednak na to żadnej oryginalnej literatury. Jeśli wierzyć Wiki, to Mormotomyia byłaby jakby komensalem – może to pierwotna strategia całego kladu, w obrębie którego niektóre rodziny przystosowały się później do pasożytnictwa na nietoperzach. A warto wspomnieć, że u mrokawek wolno żyjących larw już nie ma w ogóle – samica „rodzi” od razu poczwarkę. W nadrodzinie Hippoboscoidea są zresztą inne dziwne rodziny much-nie much, jak Streblidae (również obligatoryjne pasożyty nietoperzy, tyle że tropikalne – w jednym z rodzajów, Ascodipteron, samiec jest uskrzydlony, samica zaś… wwierca się w skórę żywiciela, odrzuca nogi i całą resztę, wystawiając tylko tyłek dla samca) czy bardziej znane Hippoboscidae (narzępikowate), również w dużym stopniu bezskrzydłe i wyglądające jak pająki pasożyty ssaków jeleniowatych oraz ptaków (jak kurcinka Crataerhina pallida na jerzykach i jaskółkach). Jak widać, cała duża nadrodzina muchówek testowała różne wersje zbliżonej strategii życiowej, opartej o utratę zdolności lotu, komensalizm>pasożytnictwo na kręgowcach stałocieplnych, częściowo zanik wolnożyjących larw (i „poczwarkorodność”), a często silny związek z nietoperzami (znowu komensalizm>pasożytnictwo). Znaczna część z przedstawicieli tych rodzin dla niewprawionego oka laika (jak moje) wydaje się być bardzo podobna morfologicznie – ot takie płaskie pająki, tyle, że z sześcioma nogami. Ciekawa sprawa, że bardzo podobnie wygląda Mystacinobia zelandica, muchówka kompletnie niespokrewniona z powyższymi (czy to mrokawkami czy też Mormotomyia hirsuta), należąca do Oestroidea. Jest endemitem Nowej Zelandii, mieszka w futrze jednego z dwóch gatunków nietoperzy tej wyspy, ale nie pasożytuje na nich, a jedynie żywi się ich guanem (zupełnie jak larwy Mormotomyia). Konwergencja czyni cuda.

    P.S. Do Hippoboscoidea należą też słynne muchy tsetse, ich rodzina chyba jest jedyną w całym kladzie, która nie zaczęła eksperymentować z nielotnością i upająkowieniem się

  8. pierwsze słyszę, żeby włochatość miała coś wspólnego z obroną przed echolokacją nietoperzy. Jeśli już, to już raczej czyni owada niejadalnym, włoski wielu gąsienic są trujące i drażniące, łamią się i wbijają. Zresztą większość nietoperzy które są zdolne do zbierania owadów z roślinności (nie jest to takie łatwe – wiele gatunków nietoperzy potrafi chwytać ofiary tylko w powietrzu), takich jak gacek brunatny czy nocek Bechsteina, nie posługuje się podczas ataku echolokacją, tylko biernym słuchem, nasłuchuje dźwięków wydawanych przez ofiary. Rzecz bowiem w tym, że echolokacja większości nietoperzy nie radzi sobie, gdy w tle jest gęsta roślinność, będąca źródłem wielokrotnych ech, maskujących akustyczny obraz ofiary.

    ćmy mają wiele strategii obrony przed nietoperzami, choć włoski na ciele chyba do nich nie należą (ale mogę się mylić). Niektóre (np. sówkowate, część miernikowców) słyszą ultradźwięki i nurkują wtedy „do ziemi”, spadając na ziemię (poza zasięg nietoperza). Inne latają zygzakowatym, nieprzewidywalnym lotem (trudniej złapać). Latają też blisko roślinności. Niektóre emitują ultradźwięki zakłócające echolokację nietoperzy. Inne są trujące i emitują ultradźwięki ostrzegające nietoperze przed tym faktem („nie jedz mnie, nie warto”), dokładnie tak, jak jaskrawymi barwami ostrzegają np. ptaki (aposematyzm). Są wreszcie takie, co podszywają się pod te trujące, emitując dokładnie takie same ultradźwięki, choć można by je bez ryzyka zjeść (mimikra batezjańska).

  9. >>Bardzo możliwe więc także, że potwierdzą się przypuszczenia niektórych specjalistów, iż jest to jedyna mucha, której występowanie ograniczone jest tylko do kontynentu afrykańskiego

    a to już chyba potknięcie nieszczęsnych pismaków. Jest masa gatunków muchówek endemicznych dla Afryki, choćby słynne tsetse właśnie.

  10. @ Eptesicus

    Dzięki za to uzupełnienie.

    a to już chyba potknięcie nieszczęsnych pismaków.

    Być może masz rację, tak by się chyba wydawało. Z tym, że oni piszą o niektórych specjalistach, więc wydawało mi się, że jest to nawiązanie do jakichś nieporozumień między tymi specjalistami (może np. do tego, że niektóre z afrykańskich endemicznych rodzin kiedyś – prawdopodobnie – endemiczne nie były. Albo że różni badają i wychodzi im co innego).

    A, i piszą oni dokładnie o „jedynej rodzinie” (dodając oczywiście, że ten gatunek jest jedynym przedstawicielem), więc i ja tak to poprawię.

    pierwsze słyszę, żeby włochatość miała coś wspólnego z obroną przed echolokacją nietoperzy.

    Przyznam, że czytałam o tym w paru miejscach, ale fakt, że nie były to miejsca wielce naukowe: http://library.thinkquest.org/C0110693/butterfly.htm
    http://www.swiebodzice.pl/ekoedukacja/strony/do_druku/aktualnosci/2010/08/018.htm
    W paru miejscach jest mowa, żeby być dokładnym, o łuskach (miękkich), a nie włoskach:
    http://autocww.colorado.edu/~toldy3/E64ContentFiles/BiologicalPrinciples/Echolocation.html
    A bardziej naukowo, to chcieli to chyba opublikować jacyś Chińczycy (w PNASie), ale im (chyba) nie wyszło: http://symphony.arch.rpi.edu/~xiangn/Publications.html
    Więc może to tylko takie gadanie.

  11. Idea, że ćmy wolą być niewidzialne dla echolokacji wydaje się jednak żywa, np. niejaki Kovalev (który najwyraźniej sam siebie nie potrafi zacytować) twierdzi, że publikował:
    Kovalev, I.S., 2004, Effect of the scales coverage of the moth Gastropacha populifolia esper (Lepidoptera, lasiocampidae) on the reflection of the bat echolocation signal, Entomological Review, Vol. 83, No. 3, pp. 513 – 515.

    Ale to trzeba by pójść do papierowej biblioteki. W sieci jest tylko zagadkowe streszczenie (być może z cytowanej pracki):
    The wing scale cover reduces the potential of the ultrasonic signal reflected from the moth Gastropacha populifolia Esp. Absorption of a considerable part of the reflected signal decreases the sound pressure. This property of the wing scale cover enables the moth to resist bat aggression in the nocturnal sky.

  12. Sprawę komplikuje fakt, że zarówno Kovalev jak i Xiang (ten Chińczyk co próbował w PNASie) piszą o tłumieniu ultradźwięków przez łuski na skrzydłach, nie przez „włosy” (czy to też są łuski, ale innego kształtu?) na innych tułowiu, odwłoku.

    Włosy tej muchy w ogóle wydają mi się dość rzadkie jak na skuteczny tłumik akustyczny.

  13. @ miskidomleka – jeśli ta mucha ma w bliskiej rodzinie nielatające ektopasożyty, to może od początku nietoperz był ofiarą, a włoski muchy np. pomagały utrzymać się w jego sierści.

    Ćmy są tak uderzająco mechate/misiowate, że musi być z tego jakiś pożytek. Bo aerodynamiczne to na pewno nie jest.

  14. hmm, ciekawe są te papiery Xianga i Kovaleva, bo nawet „Bat Ecology” Kunza, wydanie z 2004, w rozdziale „Bats and insects”, gdzie znajduje się review wszystkiego co wówczas wiadomo było o ewolucyjnym wyścigu zbrojeń między ćmami a nietoperzami, nie wspomina NIC o roli łusek i włosków jako pochłaniaczy dla sygnałów echolokacyjnych. Ćmy w większości bronią się jednak przed nietoperzami słysząc ich ultradźwięki i wykonując „manewr ucieczki ku ziemi/krzakom”, nie zaś unikając bycia wykrytym (wyjątkiem są te niedźwiedziówki, które własnymi sygnałami zakłócają sonar).

    co do pytania „po co włoski”, „po co łuski”, to przecież łuski mają wszystkie motyle, również dzienne, zaś dziennych włochatych/mechatych/misiowatych owadów też się sporo znajdzie, ot choćby trzmiele, których nietoperze nie widzą na oczy

    skoro wielu wyspecjalizowanych ćmożerców wśród nietoperzy wykrywa swoje ofiary biernym słuchem (nasłuchując np. trzepotu ich skrzydeł), zaś echolokację stosuje tylko do orientacji w przestrzeni (wyłączając ją podczas ataku), może te wszystkie łuski mają zapewnić cichy lot, jak ząbkowane brzegi lotek u sów? Te nietoperze, które wykrywają ofiary w locie za pomocą echolokacji (a mimo to jedzą dużo ciem, mających zdolność wykrywania ultradźwięków), radzą sobie emitując sygnały o albo bardzo wysokiej częstotliwości (powyżej zasięgu słyszalności ucha ćmy), albo o bardzo niskiej (niższej, niż jest w stanie usłyszeć ćma). Te które mają sygnały „po środku”, między 20 kHz a 60-70 kHz, po prostu prawie nie jedzą ciem. Ale skoro jest tyle innego żarcia w powietrzu…

  15. @miskidomleka

    istotnie łuski motyli to są przekształcone szczecinki („włoski”)

  16. Tak na marginesie – dr Xiang twierdzi (bo mamy email z odpowiedzią), że praca jest bardzo ciekawa, wyniki intrygujące, i że nadal mają nadzieję, że zostanie opublikowana. Ale nie podaje żadnych szczegółów.

  17. @ eptesicus – cichy lot jest chyba wystarczającym wytłumaczeniem.

    Natomiast futerko trzmiela służy termoizolacji, trzmiele rozgrzewają się mięśniami i latają gdy jest jeszcze całkiem chłodno.

Dodaj komentarz