okołonaukowo

Ospa wieczna

ResearchBlogging.org

Ospa prawdziwa była wyniszczającą i okaleczającą chorobą wirusową, która nawiedzała i zagrażała ludzkości od tysięcy lat. Chorował na nią prawdopodobnie faraon Ramzes V, w Europie pojawiła się z powracającymi z krucjat, szalała w Europie w XVIII wieku oraz zalicza się ją do kategorii A czynników bioterrorystycznych (duża zakaźność, podatność ludzkiej populacji, trudnościw diagnostyce i leczeniu oraz duża śmiertelność – dotyczy to poważniejszej postaci ospy prawdziwej, tzw. ospy wielkiej – Variola major, przebiegającej z śmiertelnością około 30%).

Szczęśliwie (i teoretycznie, choć szanse na użycie wirusów ospy w wojnie biologicznej uznaje się za małe) można mówić o ospie prawdziwej w czasie przeszłym. Dzięki bowiem jednemu ze wspanialszych osiągnięć współczesnej medycyny (oraz międzynarodowej współpracy), czyli dzięki akcji masowych szczepień udało się ospę zupełnie wyeliminować (eradykacja) z ludzkiej populacji. Ostatni naturalny przypadek ospy prawdziwej miał miejsce w 1977 roku w Somalii. I po niedługim czasie uznano, że nie ma potrzeby szczepić wszystkich ludzi, tym bardziej, że szczepienie przeciw ospie jest niezbyt przyjemne i wiązać się może z poważnymi efektami ubocznymi. Akcję masowych szczepień zakończono ostatecznie na świecie w 1986 roku. W chwili obecnej wirusy przetrzymywane są, zgodnie z zaleceniem WHO, tylko w specjalnych laboratoriach na terenie USA i Rosji, a celem tego przetrzymywania są jedynie cele naukowe (choć podejrzenia, że ktoś jeszcze mógł na tych wirusach położyć łapę, istnieją). W związku z zagrożeniem bioterroryzmem cały czas prowadzone są badania nad opracowywaniem nowych, skuteczniejszych szczepionek oraz leków. Przygotowane są też plany postępowania w razie ewentualnego zagrożenia.

Po eradykacji ospy prawdziwej potencjalnie najgroźniejszym wirusem z rodzaju Orthopoxvirus (rodziny Poxviridae) jest wirus ospy małpiej (monkeypox). Wirus wygląda tak (zdjęcie stąd)

i u ludzi powoduje chorobę podobną do ospy prawdziwej, tyle że zwykle objawy są łagodniejsze. Ospa małpia przebiega z gorączką, bólami głowy i mięśni, a także pojawieniem się charakterystycznej wysypki, początkowo plamkowej, potem grudkowej, wreszcie w postaci krost. W odróżnieniu od ospy prawdziwej, w przebiegu ospy małpiej występuje także powiększenie węzłów chłonnych. Śmiertelność wynosi od 1 do 10% w krajach rozwijających się (a mniej w krajach bogatszych).

Wirus ospy małpiej znany jest od 1958 roku, kiedy to odkryto go u zwierząt laboratoryjnych (małp, jak nazwa wskazuje). W 1970 roku okazało się, że wirus ten może zakażać również ludzi, a większość takich przypadków miała miejsce w Demokratycznej Republice Konga. Uznano jednak, że wirus ospy małpiej nie stanowi znaczącego niebezpieczeństwa dla ludzi. I, mimo że szczepienie przeciw ospie prawdziwej chroni także przed ospą małpią, w 1980 roku zakończono akcje szczepień w tym kraju. WHO zaleciła jedynie monitorowanie sytuacji. Pierwszy monitoring miał miejsce niedługo po zakończeniu szczepień (1981-1986). Stwierdzono wówczas – chociaż opisano kilkuset chorych – że wirus ospy małpiej nie jest zdolny utrzymać się w ludzkiej populacji, nie zagraża jej więc w sposób szczególny, a więc szczepienia rzeczywiście nie są potrzebne. Obecnie uważa się, że jakkolwiek badania te przeprowadzono zapewne sumiennie, nie wzięto jednak pod uwagę możliwości wystąpienia pewnych zmian ekologicznych oraz związanych z nimi zmian epidemiologicznych, które miały potem miejsce (co mogło prowadzić nawet do wybuchu kolejnej niewielkiej epidemii, w latach 1996-1997).

Kolejne badania sprawdzające, jak wygląda sytuacja z ospą małpią w DR Konga miały miejsce w latach 2005-2007, a publikacja omawiająca ich wyniki (oraz porównująca je z wynikami dla badań 1981-1986) pojawiła się miesiąc temu. Wyniki te są niepokojące. Liczba zachorowań na ospę małpią wzrosła dwudziestokrotnie. Prawie wszyscy chorujący urodzili się już po zakończeniu akcji szczepień przeciwko ospie prawdziwej. Średnia wieku wynosiła 12 lat. Wśród zakażonych więcej było mężczyzn, niż kobiet. I byli to głównie ludzie zamieszkujący tereny leśne.

Z badań wynika, że dla osób zaszczepionych przeciw ospie prawdziwej – mimo, że było to tyle lat temu – ryzyko zakażenia się wirusem ospy małpiej jest znacznie mniejsze, niż dla osób nieszczepionych. Wygląda na to, że szczepionka jest znacznie lepsza, niż poprzednio przypuszczano. Duże znaczenie ma także kontakt ze zwierzęcym rezerwuarem zakażenia. Od lat osiemdziesiątych XX w. w DR Konga zachodzą spore zmiany antropogeniczne (związane z uprawami) i demograficzne, które powodują, że ludzie częściej stykają się z gryzoniami przenoszącymi wirusy. Ponadto mieszkańcy DR Konga polują na te gryzonie w celach konsumpcyjnych, co także wpływa na zwiększenie liczby zakażeń odwierzęcych. No i polującymi są głównie chłopcy, co może tłumaczyć różnice międzypłciowe w zachorowaniach.

Oprócz tego podkreślono znaczenie drugorzędowej transmisji zakażenia. Pierwszorzędową jest ta od zwierząt do człowieka. Drugorzędową – od człowieka do człowieka. Ta druga zaczyna być coraz bardziej istotna, gdyż (w odróżnieniu od lat osiemdziesiątych, kiedy to tylko małe dzieci były wrażliwe, a cała reszta populacji odporna, bo zaszczepiona), obecnie wrażliwe są całe rodziny. I wirusy mogą sobie hulać do woli. Na koniec autorzy raportu zwracają również uwagę na fakt, że opisywane dane na temat przypadków ospy małpiej (2005-2007) mogą być zaniżone, gdyż nakłady na to badanie były mniejsze, niż na monitoring w latach 1981-1986.

Czy szczepienia przeciw ospie prawdziwej powrócą? Nie wiadomo. Wiadomo, że ospy małpiej nie da się poddać eradykacji, a więc będzie ona stanowiła ciągłe zagrożenie. Autorzy pracy nawołują do bliższego i uważniejszego przyjrzenia się sytuacji mieszkańców Afryki – narażonych na choroby, z którymi Europejczycy czy Amerykanie mają małe szanse się spotkać i mogą w związku z tym uważać, że sytuacja ich nie dotyczy i nie jest ważna.

Czy zresztą na pewno nie dotyczy? W czasach, kiedy ludzie latają samolotami z jednego konca świata na drugi, kiedy błyskawicznie przenoszą się z jednego miejsca do drugiego? Akurat Amerykanie powinni pamiętać, że siedem lat temu i ich dotknęła epidemia ospy małpiej. Choroba pojawiła się w Stanach za sprawą paru uroczych gryzoni z Ghany, które  zaraziły pieski preriowe w Teksasie, które to pieski – kupowane jako zwierzątka domowe – sprzedały ospę swoim nowym właścicielom w stanach Illinois, Kansas, Indiana i paru innych. Zachorowało wówczas kilkadziesiąt osób, szczęśliwie nikt nie zmarł. Po tych wydarzeniach wydano zakaz (dla osób prywatnych) sprowadzania i handlu afrykańskimi gryzoniami w USA.

Literatura:

Rimoin, A., Mulembakani, P., Johnston, S., Lloyd Smith, J., Kisalu, N., Kinkela, T., Blumberg, S., Thomassen, H., Pike, B., Fair, J., Wolfe, N., Shongo, R., Graham, B., Formenty, P., Okitolonda, E., Hensley, L., Meyer, H., Wright, L., & Muyembe, J. (2010). Major increase in human monkeypox incidence 30 years after smallpox vaccination campaigns cease in the Democratic Republic of Congo Proceedings of the National Academy of Sciences, 107 (37), 16262-16267 DOI: 10.1073/pnas.1005769107 (zdjęcie dziewczynki pochodzi z tej pracy)

Hutin YJ, Williams RJ, Malfait P, Pebody R, Loparev VN, Ropp SL, Rodriguez M, Knight JC, Tshioko FK, Khan AS, Szczeniowski MV, & Esposito JJ (2001). Outbreak of human monkeypox, Democratic Republic of Congo, 1996 to 1997. Emerging infectious diseases, 7 (3), 434-8 PMID: 11384521

http://www.cdc.gov/ncidod/monkeypox/

2 myśli w temacie “Ospa wieczna”

  1. gryzonie, które przeniosły ospę małpią do USA to wielkoszczury (Cricetomys gambianus), te same, które tresuje się ostatnio do wyszukiwania min przeciwpiechotnych. Jak rozumiem, zaraziły one już złapane i trzymane w niewoli pieski preriowe (w hurtowni, w sklepie zoologicznym). Niech chwalą Pana gorliwie, że wirus nie przedostał się do dzikiej populacji piesków preriowych, mieliby sympatyczny rezerwuar pod nosem, poza tym niektóre gatunki piesków preriowych są zagrożone wyginięciem (choć pewnie nie ten, który sprzedają w sklepach)

Dodaj komentarz