Kazik mi się zupełnie niechcący skojarzył niedawno…
Otóż ja prosta kobieta jestem. Pod względem gustów muzycznych. Zdaniem pewnej-bliskiej-mi-i-gustowo-bardzo-wysublimowanej-Osoby, słucham czegoś, co spokojnie można określić jako łomot, ewentualnie popisy szarpidrutów (w dodatku bez ładu i bez składu). Natomiast, jak łatwo się domyślić, pewna-bliska-mi-i-gustowo-bardzo-wysublimowana-Osoba słucha, i zna się oczywiście na, najpiękniejszej i najbardziej wartościowej muzyce, czyli muzyce klasycznej.
Na temat której opinię ja mam mniej więcej taką, jak Tytus:
Ostatnio siedzimy sobie z pewną-bliską-mi-i-gustowo-bardzo-wysublimowaną-Osobą w naszym wspólnym przybytku zawodowym, gadamy, a obok nas przechodzi młodzian w wieku, powiedzmy, doktoranckim. I gwiżdże sobie coś pod nosem. Pewna-bliska-mi-i-gustowo-bardzo-wysublimowana-Osoba pyta mnie z błyskiem w oku: „Wiesz, co on gwizdże? I od razu odpowiada: „To „Kniaź Igor” Borodina”. Oczywiście jestem odpowiednio zachwycona, po pierwsze dlatego, że na amerykańskim uniwersytecie facet gwiżdże nie kawałek jakiejś gwiazdki pop, a Borodina, a po drugie, że pewna-bliska-mi-i-gustowo-bardzo-wysublimowana-Osoba wspaniale rozpoznała ten utwór. Niestety, bliska-mi-i-gustowo-bardzo-wysublimowana-Osoba informuje po chwili: „A wiesz, jak rozpoznałem ten fragment? Bo był swego czasu taki popularny kawałek hip-hopowy.” :-)
No fakt, że był. Raper Warren G nagrał swego czasu, eee, piosenkę, w której Sissel śpiewała arię z „Kniazia Igora” właśnie.
I co by ci biedni, o wysublimowanych gustach znawcy i wielbiciele muzyki klasycznej zrobili bez popowych kawałków i popowych wykonawców? Zagubiliby się jak dzieci we mgle :-P
Pamietam ten kawalek Warrena z Sissel. Bardzo mi sie podobal. Ten wycinek z Tytusa tez dobrze kojarze. Dzieki niemu dowiedzialam sie o istnieniu Griega.
Eee, z tym Igorem to jeszcze nie najgorzej – na tle n.p. kierownika działu muzycznego w znanym portalu kulturalnym (no dobra, popkulturalnym), który popełnił taki kwiatek:
http://esensja.pl/forum/viewtopic.php?f=38&t=2074
„łomot, ewentualnie popisy szarpidrutów”
…a konkretnie?
Dodam, że ja jakoś nie czuję dysonansu słuchając – dajmy na to – Dead Kennedys na zmianę z Bachem ojcem.
@ Gammon No.82
Metal w ogólności, a Slayer, Megadeth i różne inne w szczególności :-)
Dysonansu nie mam, ja po prostu nie poważam muzyki innej niż metal. Owszem, czasem czegoś innego słucham, nawet lubię, ale nie traktuję poważnie :-P. A z mężem mamy gusta muzyczne kompletnie rozbieżne.